Obecnie trwają rozmowy między przedstawicielami związków zawodowych przy MZK, a Łukaszem Niedźwieckim, który został nominowany na stanowisko nowego szefa bydgoskiego przewoźnika.
Nowy prezes chce rozmawiać z załogą i wypracować porozumienie. O ewentualnym wstrzymaniu komunikacji miejskiej we wtorek zdecydują kierowcy i motorniczy. Grożą strajkiem, jeśli Niedźwiecki pozostanie na stanowisku.
PRZECZYTAJ:[ANALIZA] Miękkie lądowanie w fotelu prezesa MZK
Nominacja Niedźwieckiego związana jest z rezygnacją byłego prezesa spółki, Pawła Czyrnego, który nie zgodził się z propozycją ZDMiKP dotyczącą nowych stawek płaconych przez miasto na rzecz MZK - tak zwanych wozokilometrów.
PRZECZYTAJ:[GORĄCY TEMAT] Załoga MZK stanęła murem za prezesem Pawłem Czyrnym i grozi strajkiem
Stawki, które kazano prezesowi Pawłowi Czyrnemu podpisać spowodowałyby straty. Związkowcy twierdzą, że deficyt wyniósłby od 6 do 8 mln zł rocznie i na to Paweł Czyrny się nie zgodził - złożył rezygnację. Spółka mogłaby uniknąć strat, gdyby ograniczyła wydatki na płace, czyli podobnie jak konkurencja przestała zatrudniać pracowników na stałe umowy o pracę.
Więcej o negocjacjach między pracownikami MZK, a ratuszem przeczytacie we wtorkowym wydaniu Expressu Bydgoskiego. Jeszcze dziś informacja o tym, czy bydgoscy motorniczy i kierowcy wyjadą we wtorek na ulice.