Przedstawiciele związków zawodowych leśników protestowali w piątek pokojowo przed Kujawsko-Pomorskim Urzędem Wojewódzkim w Bydgoszczy i wszystkimi innymi urzędami wojewódzkimi w Polsce. W Bydgoszczy wyszedł do nich, w zastępstwie za przebywającego na urlopie wojewodę, jego zastępca Piotr Hemmerling, obiecując że przedstawione postulaty zostaną rozpatrzone i leśnicy otrzymają odpowiedź.
Najważniejszym postulatem jest odwołanie z funkcji kierownictwa Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Leśnicy chcą tego, bo zostali pominięci w konsultowaniu projektów nowelizacji ustawy o lasach państwowych i o ochronie przyrody. Chcą także, aby władze państwowe ochroniły dobry wizerunek leśnika. Sprzeciwiają się postrzeganiu ich jako tych, którzy wycinają w sposób niekontrolowany, nielegalny polskie lasy. Jeśli ktoś ma takie podejrzenie, proszony jest o zgłaszanie takich spraw prokuraturze. Leśnicy nie mają wiedzy, aby tak było.
- Nie pozwalajcie na niszczenie Lasów Państwowych i polskich leśników! We wszystkich mediach jesteśmy przedstawiani jako ci źle, którzy wycinają lasy i sprzeniewierzają majątek narodowy. Zobaczcie jak te sprawy są manipulowane w mediach społecznościowych! My przecież jesteśmy przeciw wycinaniu nadmiernej ilości lasów! - deklarował w czasie zebrania pod urzędem ]Piotr Wódczak, przewodniczący Związku Leśników Polskich Regionu Pomorskiego, zastępca szefa Nadleśnictwa Gniewkowo.
Przypomniał, że według Głównego Urzędu Statystycznego, od zakończenia II wojny światowej lesistość w Polsce wzrosła z nieco ponad 20 procent do ok. 30. Lasy zajmują teraz prawie jedną trzecią kraju, a mówi się – kontynuował Piotr Wódczak - że my wycinamy lasy.
Mówił też dalej: - Owszem, wycinamy lasy, bo taka jest kolej rzeczy, ale tak naprawdę produkujemy drewno, tak jak rolnicy produkują żywność. Przy czym połowę naszego czasu pracy poświęcamy na to, aby przejść przez drzewostany, sprawdzić czy nie ma gatunków chronionych – roślin i zwierząt. Jeśli są, to te fragmenty lasu są pozostawione. Rezerwaty i pomniki przyrody są każdego roku sprawdzane i opisywany ich stan.
Przewodniczący zwrócił też uwagę na to, co stało się w 2017 roku, gdy huragan zniszczył znaczne połacie Borów Tucholskich. W ten sposób w krótkim czasie pozyskano ogromne ilości drewna, ale w przestrzeń publiczną poszła informacja, że leśnicy po prostu pozyskują coraz więcej drewna. Nikt nie wracał uwagi na ich ciężką pracę i starania w odtworzeniu zniszczonych połaci.
- Jest to zatem protest nie tylko w obronie naszych miejsc pracy, ale także i przede wszystkim przyrody. Połowę swojego czasu pracy poświęcamy na ochronę przyrody - zapewniał.
Wicewojewoda: - Wystąpiły pewne niedopowiedzenia
Piotr Hemmerling, wicewojewoda kujawsko-pomorski, powiedział, że leśnicy mają prawo i wręcz obowiązek zgłaszania problemów, które są niezgodne z interesem naszego narodu. Wyraził przekonanie, że dobrze dbają o to dobro narodowe.
To też może Cię zainteresować
- Ostatnimi laty w społeczeństwie powstało wrażenie, obserwacja, że wycina się zbyt dużo lasów. Jestem za tym, aby ta gospodarka była racjonalna i nie dochodziło do rabunkowej wycinki drzew. I stąd zapewne zabiegi, które mają tę sferę poddać sanacji. Ale wiem, że podczas takich zabiegów dochodzi do sytuacji, które wasze środowisko uważa za odchodzące od pewnych norm – stwierdził Piotr Hemmerling.
Wicewojewoda zapewnił, że nie będzie „majstrowania przy tej strukturze”. Nie będzie żadnych ustaw dotyczących reprywatyzacji lasów państwowych. Ten rząd nie ma w planach tak radykalnych rozwiązań. Wszelkie insynuacje na ten temat są nieuprawnione. Co do szczegółów, to mogą wystąpić różnice, ale te wynikają z indywidualnego podejścia niektórych ludzi.
- Wystąpiły pewne niedopowiedzenia. Nikt nie twierdzi, że wycinka nie odbywa się z planami urządzania lasów. Mówimy tylko o tym, że być może te plany wycinek zostały być może trochę na wyrost sporządzone – kontynuował Piotr Hemmerling.
Meble z Chin?
- Ten protest nie dotyczy tylko leśników, bo zmiany jakie chce nam zafundować wiceminister Dorożała, dotkną przedsiębiorców związanych z gospodarką leśną. Zmniejszy się zapotrzebowanie na maszyny. Wyręby zupełne, które tak drażnią pana Dorożałę, istnieją tylko kilka miesięcy do roku, bowiem w ich miejsce wprowadza się następne pokolenie lasu. To tak, jak byśmy piętnowali rolników za to, że wycinają swój plon i powstaje rżysko – wyjaśnia nam Mariusz Blumkowski, z wykształcenia leśnik, właściciel firmy „StartLas” w Dębowej Łące w powiecie wąbrzeskim, produkującej maszyny leśne, sadzarki, wykaszarki.
Jego zdaniem zmiany planowane przez ministerstwo skutkować będą wzrostem cen drewna. Nasz przemysł meblarski i tartaczny zostaną zepchnięte na margines. Jesteśmy na najlepszej drodze, aby zaopatrywać się w meble chińskie albo malezyjskie.
