Dane z Urzędu Skarbowego w Opolu, który zajmuje się rozliczaniem wszystkich mandatów nakładanych przez uprawnione do tego służby są jednoznaczne. W lipcu w ub. roku wpływy do skarbu państwa z tego tytułu były w wysokości 44 milionów złotych. Tegoroczny lipiec - w którym rozpoczął się protest policji polegającym na tym, żeby pouczać, a nie karać mandatem - przyniósł 10 mln zł mniej.
Jak wygląda to u nas na razie oficjalnie nikt nie chce powiedzieć. - Będziemy znali liczby za jakiś czas - mówi podinspektor Monika Chlebicz, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy.
Litości czasem nie ma
Bardziej rozmowni są policyjni związkowcy. - Według tego, co wiemy, w tej chwili - takie docierają do nas sygnały - policjanci w przypadku połowy zdarzeń, kiedy mogliby wystawić mandat, odstępują od tego i jedynie pouczają - mówi inspektor Piotr Kujawa, przewodniczący Zarządu Wojewódzkiego NSZZ Policjantów w Kujawsko-Pomorskiem. - Oczywiście, w przypadkach ewidentnych, stwarzających zagrożenie dla życia lub zdrowia np. w ruchu drogowym, taryfy ulgowej nie ma. Nie może na nią liczyć np. kierowca omijający samochód przed przejściem dla pieszych...
Od początku sierpnia policjanci rozpoczęli rodzaj „strajku włoskiego”. - Wykonują czynności bardzo skrupulatnie - mówi Piotr Kujawa. - Jeżeli na przykład policjant z konwoju dostaje błędnie wypisane dane osoby konwojowanej, zwraca się pisemnie o ich korektę. Najtrudniej mają koledzy ze służby kryminalnej, bo prowadząc czynności nie mogą wzywać kilka razy osoby pokrzywdzonej, to nie o to chodzi.
„Nie marnować czasu”
Ale przełożeni policjantów mogą utrudniać życie... podwładnym. Rekordy popularności w internecie bije notatka policjanta, który musi się tłumaczyć, dlaczego za teoretyczną kradzież dezodorantu kupowanego razem z dwoma puszkami piwa nie nałożył mandatu. „Proszę o zastanowienie się przełożonych nad marnowaniem mojego czasu służby na pisanie tych wyjaśnień, skoro przepisy prawa powinny być im znane tak samo, jak mi”.

Jak zabezpieczyć mieszkanie podczas urlopu?