Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator zabezpieczy szpitalne dyski

Tomasz Zieliński
Bydgoska prokuratura prowadzi intensywne czynności, by ustalić przyczynę śmierci trzyletniego Mateusza. Trwają przesłuchania, zabezpieczone zostaną również dane ze szpitalnych dysków twardych.

<!** Image 3 align=none alt="Image 220561" sub="Rodzice trzyletniego Mateusza zwrócili się do prokuratury o pomoc w wyjaśnieniu przyczyn śmierci chłopczyka
Fot. Nadesłana">

**Bydgoska prokuratura prowadzi intensywne czynności, by ustalić przyczynę śmierci trzyletniego Mateusza. Trwają przesłuchania, zabezpieczone zostaną również dane ze szpitalnych dysków twardych. **

O sprawie „Express” pisze od miesiąca. Przypomnijmy, że Mateusz Rama zmarł 25 lipca tego roku. Od tego czasu zrozpaczeni rodzice starają się poznać przyczynę śmierci swojego dziecka.

Wszystko zaczęło się 14 marca tego roku. Wieczorem Mateusz poprosił rodziców, by przygotowali mu chińską zupkę. Kiedy rodzice czekali na zagotowanie wody, chłopiec wziął kilka kawałków makaronu i połknął go na sucho. Po minucie stracił przytomność. Rozpoczęła się walka Mateusza o życie. Reanimacja dziecka w stanie śmierci klinicznej w szpitalu „Biziela”, później pięć dni w śpiączce farmakologicznej w Szpitalu Dziecięcym przy Chodkiewicza. Wybudzone dziecko już po kilku dniach było w dobrym stanie. <!** reklama>

Szpitalna odyseja

W czerwcu, z trudnościami w oddychaniu, chłopczyk trafił do 10. Wojskowego Szpitala Klinicznego, gdzie przebywał cztery dni. Lekarze wykonali tomografię szyi: stwierdzono ziarninę, zwężenie tchawicy oraz obecność przetoki tchawiczno-przełykowej jako możliwość powikłania po intubacji.Chłopiec ponownie trafił na Chodkiewicza. W ciągu trzech dni jego stan pogarszył się, m.in. dwukrotnie w ciagu sześciu godzin wykonano tracheotomię.

W końcu na prośbę rodziców syna w stanie ciężkim przewieziono do specjalistycznej kliniki w Poznaniu. Tu lekarze wykluczają ziarninę, natomiast diagnozują mikroskopijną dziurkę obok nacięcia wykonanego dla wprowadzenia rurki tracheotomijnej. Mateuszowi założono dren (w Bydgoszczy nabawił się odmy płuc) i 3 lipca w dobrym stanie zwolniono do domu. Chłopczyk miał przyjechać na kontrolę po sześciu tygodniach, a po trzech miesiącach planowano wykonać zabieg poszerzenia tchawicy.

25 lipca w domu Mateusz stracił przytomność. Reanimację prowadziła załoga pogotowia, przybyła na miejsce ok. 5 minut po wezwaniu. - Podczas interwencji syn dostał zastrzyk. Zaczął po nim puchnąć, a z nosa i rany po tracheotomii zaczął lecieć spieniony płyn - mówi Tomasz Rama, tata Mateusza.

- Po przybyciu na miejsce przystąpiono do reanimacji - mówił „Expressowi” dr n. med. Przemysław Paciorek, wicedyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy, jednocześnie wojewódzki konsultant medycyny ratunkowej. - Udrożniono drogi oddechowe, pacjenta wentylowano tlenem, następnie uciskano klatkę piersiową. Podano też adrenalinę, niestety nie przyniosło to efektu. Pierwotną przyczyną śmierci była najprawdopodobniej niewydolność oddechowa. W mojej opinii zespół zachował się wzorcowo.

Kierował nim lekarz systemu ze stopniem doktora nauk medycznych, z dużym doświadczeniem.

Po około godzinie ratownicy zaprzestali reanimacji i wezwali policję na miejsce zdarzenia. Ciało chłopca przewieziono do Zakładu Medycyny Sądowej w celu przeprowadzenia sekcji.

Prokuratura przesłuchuje

Rodzice obawiają się, że po przewiezieniu do zakładu syn mógł jeszcze żyć. Przywołują przykład marca, kiedy Mateusz, będący w stanie śmierci klinicznej, został uratowany. Lekarze pogotowia odpowiadają, że lekarz rozpoznał zgon, a nie ma procedur nakazujących przewieźć ciało do szpitala.

- Trwają bardzo intensywne czynności, polegające między innymi na przesłuchaniach personelu medycznego z placówek wcześniej opiekujących się Mateuszem - informuje Dariusz Bebyn z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ. - Musimy ustalić, w jakim stanie zdrowia był chłopczyk, zanim nastąpiła interwencja pogotowia. Rozmawiamy również z jego pracownikami.

Rodzice Mateusza złożyli kilka wniosków do prokuratury. Zgodnie z nimi skopiowane zostaną dane z twardych dysków szpitali, w których leczony był chłopczyk. Rodzice zabiegają również o badania pozwalające wykluczyć śmierć dziecka z wychłodzenia po przewiezieniu do Zakładu Medycyny Sądowej.

Prokuratura zapowiedziała już, że - zgodnie z procedurą - w celu zachowania maksymalnej bezstronności badania tkanek pobranych od zmarłego dziecka przeprowadzone zostaną poza Bydgoszczą.

Śledczy przewidują, że główne czynności prokuratorskie zakończone zostaną w pierwszej połowiepaździernika. Do sprawy powrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!