Prokurator zażądał kar po 15 lat więzienia dla Przemysława K. i Dariusza Sz., oskarżonych o zabójstwo Sylwii Cz. z Inowrocławia. Obrońcy chcą uniewinnienia.
<!** reklama>
Zanim doszło do mów końcowych, oskarżony Dariusz Sz. podjął rozpaczliwą próbę wpłynięcia na sąd w sprawie przesłuchania dodatkowych świadków. - Na spacerniaku mówili, że Przemysław K. zwala winę na mnie. Pod celą też to słyszałem - argumentował Dariusz Sz.
Sąd zwrócił mu uwagę, że to na jego wniosek przesłuchano niemal wszystkich osadzonych w areszcie śledczym w Inowrocławiu. Po naradzie z obrońcą Dariusz Sz. stwierdził, że zależy mu na przesłuchaniu jednego z osadzonych z bydgoskiego aresztu. - Ale co te zeznania miałyby wnieść, skoro on pana obciąża? - zapytał sędzia Roman Narodowski. - Nie wiem... - odparł oskarżony.
Sąd nie zdecydował się w tej sytuacji na wzywanie dodatkowego świadka i zarządził zamknięcie postępowania dowodowego.
Pętla jedynym śladem
W mowie końcowej prokurator podkreślił, że na ocenie sprawy zaważył znaczny upływ czasu i brak bezpośrednich świadków zdarzenia, z wyjątkiem Patrycji S., która jako ostatnia widziała Sylwię Cz. w towarzystwie obu oskarżonych. Zmieniło się też miejsce ukrycia zwłok - nie ma już altanki ani ogródków działkowych, co utrudniało wizję lokalną. Zwłoki Sylwii Cz. uległy natomiast zeszkieletowaniu. Jedynym śladem świadczącym o zabójstwie była znaleziona przy szczątkach pętla.
Niech idzie w diabły
- Jedynym źródłem osobowym są zeznania oskarżonych. Przemysław K. twierdzi od początku, że to on i Dariusz Sz. dopuścili się tego czynu. Dariusz Sz. chciał „poderwać” Sylwię, a gdy go odrzuciła, Przemysław K. chwycił ją za szyję, aż zaczęła charczeć. Dariusz Sz. miał ją rzuci o ścianę i powiedzieć, że nie jest świętoszką i niech idzie w diabły. Dariusz Sz. wykazuje cechy osobowości neurotycznej. Odrzucenie zalotów było punktem krytycznym w jego zachowaniu - stwierdził oskarżyciel, który odrzucił twierdzenie Dariusza Sz., jakoby brał udział w ukryciu zwłok ze strachu przed Przemysławem K.
Prokurator przywołał też opinię biegłych, którzy stwierdzili, że do zgonu Sylwii Cz. mogło dojść na skutek uduszenia poprzez zadzierzgnięcie. - Gdyby doszło do nieszczęśliwego wypadku, to oskarżeni wezwaliby pomoc dla koleżanki. Tymczasem zrobili wszystko, by zatrzeć ślady zbrodni, dwukrotnie zakopują ciało, a nawet próbują je spalić - dodał prokurator wnosząc o 15 lat więzienia dla obu oskarżonych.
Obrońca Dariusza Sz. mec. Sławomir Meger w krótkim wystąpieniu wniósł o uniewinnienie klienta z braku dostatecznych dowodów. Mec. Jan Borowy uznał, że oskarżeni zostali naznaczeni przez sam fakt postawienia zarzutów, a pomogli w tym dziennikarze, którzy „robią to dla kasy”. Sąd uprzedził o możliwości zmiany zarzutów na zacieranie śladów i znieważenie zwłok. Wyrok w przyszły poniedziałek.
Okrutna prawda po 14 latach
18-letnia Sylwia Cz. zaginęła we wrześniu 1997 roku w Inowrocławiu.
Jej zwłoki odkryto w październiku 2011 roku na terenie dawnych ogródków działkowych.