Przypomina mi się artykuł sprzed miesiąca, w którym opisywaliśmy bezsenne noce mieszkańców bloków przy ul. Brzechwy w Fordonie, prześladowanych przez hałaśliwych i agresywnych klientów baru pod chmurką. Bar powstał wokół pawilonu, w którym sprzedaje się alkohol. Nie wiem wprawdzie, do której czynny jest ten ul, ale gdyby nawet nie całą nic, tylko do godz. 22, to sytuacja niewiele by się poprawiła. O godz. 21.55 trunkowi klienci zamawialiby taką porcję trunku, która potrzebna byłaby, aby dotrwać do świtu albo do zaliczenia gleby i na zapleczu sklepu ucztowaliby dalej. Interwencje policji w takich miejscach na niewiele się zdają, bowiem problem dotyczy tzw. patologii, a ta sankcjami zbytnio się nie przejmuje.
Jeśli zatem chcemy naprawdę pomóc mieszkańcom w spokojnym odpoczynku, to powinniśmy ograniczać liczbę sklepów sprzedających alkohol w ogóle, a nie tylko ciemną nocą. Pomyślmy tylko, jak często w roku byliśmy zmuszeni dokupować alkohol poza zaplanowanymi, rutynowymi zakupami. Jeśli często, to mamy problem sami z sobą...
