Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[PROCES O ZABÓJSTWO] Miał być przełom, był śmiech na sali

Jarosław Jakubowski
Świadek Adrian M. opowiadał o swoim „śledztwie”, a oskarżony Piotr D. słuchał tych wywodów z kamienną miną. Twierdzi, że jest niewinny.
Świadek Adrian M. opowiadał o swoim „śledztwie”, a oskarżony Piotr D. słuchał tych wywodów z kamienną miną. Twierdzi, że jest niewinny. Archiwum
To nie Piotr D. jest winny. Zabójstwa dokonał Dariusz C. - stwierdził wczorajszy świadek w procesie dotyczącym mordu nad Kanałem Bydgoskim.

PRZECZYTAJ:[GŁOŚNA SPRAWA] 15 lat za zbrodnię chorej namiętności

[break]
Wysoki, barczysty mężczyzna w więziennym drelichu, skuty na rękach i nogach kajdankami, został wczoraj przyprowadzony w eskorcie policji. Sąd wezwał go na świadka. Dlaczego? Adrian M. w październiku napisał do Temidy list, w którym poinformował, że ma informacje dotyczące zabójstwa Mariana K. na działkach nad Kanałem Bydgoskim.

W miarę składania zeznań przez Adriana M. wszystkim słuchającym coraz szerzej otwierały się oczy. Mężczyzna mówił szybko, żywiołowo i trudno było nadążyć za tokiem jego myśli. Ten ciąg słów sprawiał wrażenie wielkiej kompilacji faktów, plotek i domysłów.

PRZECZYTAJ:Bajkopisarze są wśród nas

- Siedziałem z oskarżonym Piotrem D. dwa tygodnie pod celą. Chcę powiedzieć jedno: on nie jest winny zabójstwa, tego czynu dopuścił się Darek C. (tu padło nazwisko) - wyznał świadek. - Na czym opiera pan swoją wiedzę? - zapytał sędzia Marek Kryś.

- Mam takie zdolności. Jestem medium. Przeprowadziłem własne śledztwo, które doprowadziło mnie do tego, że winnym tego zabójstwa jest Darek C. - padła odpowiedź.

Adrian M. mówił jeszcze dość długo. Momentami zarówno pani prokurator, obrońcy, jak i policjanci z trudem ukrywali rozbawienie. Nawet sąd musiał wykazać się kolosalną wytrzymałością. Świadek wspomniał między innymi, że jest nieślubnym dzieckiem... Tomasza G., którego prawdziwe nazwisko to Mirek S. Obydwa nazwiska należą do bydgoskich biznesmenów i często gościły na łamach prasy.

- Jedna z moich córek została poczęta nie z miłości, tylko z medycyny. Kiedy spałem na zabiegu operacyjnym, zostałem opróżniony z nasienia - powiedział mężczyzna i to były jedne z ostatnich jego słów wypowiedzianych na wczorajszej rozprawie.

Oskarżony Piotr D. słuchał rewelacji kumpla z kamienną twarzą. Drugi oskarżony, Zenon M., odpowiadający już z wolnej stopy, wydawał się być obok wszystkiego.

Sąd poinformował, że zakończyły się badania psychiatryczne Piotra D., jednak biegli nie sporządzili jeszcze pisemnej opinii. Bez niej nie można zakończyć procesu.

Do zbrodni doszło na początku lutego 2014 roku na działce u wspólnej znajomej Piotra D. i Mariana K. W trakcie libacji doszło do kłótni między mężczyznami. O ich gospodynię. Gdy kobieta wyszła z psem na spacer, Piotr D. miał skatować swego kompana. Zadzwonił po kumpla, Zenona M., z którym wywieźli ciało złomiarskim wózkiem nad kanał i tam je wyrzucili.

Ciało znaleziono unoszące się na krze lodowej w rejonie ulicy Lisiej. Początkowo myślano, że mężczyzna utonął. Sekcja zwłok wykazała jednak, że został zamordowany. Piotr D. został zatrzymany 30 maja 2014 roku, a Zenon M. dziesięć dni później. Zdaniem obrońcy Piotra D. mec. Jana Montowskiego, mężczyzna mógł mieć znacznie ograniczoną bądź wręcz zniesioną poczytalność. Przebył ciężką operację neurochirurgiczną, której konsekwencją są ubytki w tkance mózgowej.

Kolejna rozprawa 15 grudnia. Oskarżonym grozi nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności.

W szale zazdrości

Niemiłe mu zaloty

- Według ustaleń prokuratury, do zbrodni doszło w altanie działkowej Iwony F.

- Oskarżonego Piotra D. i kobietę łączyły intymne relacje. W feralny wieczór odwiedził ją z kolegą, Marianem K., który na działkach miał opinię złotej rączki. W trakcie spotkania Marian K. i Iwona F. mieli flirtować, co nie spodobało się zazdrosnemu kochankowi kobiety.

- Gdy sytuacja zrobiła się gorąca, Iwona F. wyszła zapowiadając, że kiedy wróci, obu mężczyzn ma już nie być.

- Po powrocie ze spaceru zastała jednak leżącego na podłodze Mariana K. i stojącego nad nim Piotra D. Marian nie dawał znaków życia. Piotr, zwany „Blaszką” (od tego, że miał wszczepiony implant kości czaszki) zadzwonił po Zenona M. Kumpel pomógł mu usunąć ciało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!