Urzędy skarbowe zbierają drobne kwoty, by obdarowanym przez podatników organizacjom przekazać większe pieniądze. To sprawia, że ofiarodawcy pozostają anominowi.
<!** Image 2 align=right alt="Image 91770" sub="Tak w czwartek w Toruniu dziękowała za 1 procent fundacja Światło, zbierająca pieniądze na osoby w śpiączce / Fot. Grzegorz Olkowski">W aż 161516 rozliczeniach za 2007 rok - o czym już informowaliśmy - znajdowała się deklaracja o przekazaniu 1 procentu podatku na działalność instytucji charytatywnej. Zatem, na konta stowarzyszeń powinno dotrzeć 11.374.916,18 zł. Warto przypomnieć, że rok temu w Kujawsko-Pomorskiem takich zeznań było 60357, a podatnicy przekazali wybranym przez siebie organizacjom 3 miliony 230 tysięcy złotych. Część pieniędzy została już przekazana, pozostałe jednak...
- Zbierane są przez urzędy po to, by nie wysyłać setek przelewów po kilka, kilkadziesiąt złotych - wyjaśnia Maciej Cichański, rzecznik prasowy Izby Skarbowej w Bydgoszczy.
Maciej Cichański dodaje, że część organizacji ma swoje siedziby poza Bydgoszczą. Instytucje te mają obowiązek podawania danych zawartych w Krajowym Rejestrze Sądowym. Zatem dla wszystkich oddziałów takiej organizacji obowiązuje jedno konto i jeden adres.
<!** reklama>- Pieniądze trafiają wówczas do centrali, która rozdziela je pomiędzy jednostkami terenowymi - tłumaczy Maciej Cichański. - Taki system opóźnia przekazywanie pieniędzy. Mimo to nie odnotowaliśmy ani jednej skargi. Obdarowane przez podatników stowarzyszenia jeszcze dokładnych bilansów zrobić nie mogą - pieniądze ciągle spływają. Jak powiedział „Expressowi” Jacek Puzinowski, prezes Fundacji „Yakiza”, zmiana przepisów okazała się dla tych organizacji korzystna. Niestety, ofiarodawcy pozostają anonimowi. Nie można, niestety, podziękować każdemu indywidualnie.
O „zbiorowej” formie myślą pracownicy Fundacji „Wiatrak”. - Jeszcze nie zdecydowaliśmy jak, ale podziękowania będą - powiedziano nam w „Wiatraku”.
Nad możliwością odszukania darczyńców zastanawia się prezes Stowarzyszenia Bezpieczeństwo Dziecka. - Nie wiem, jak to technicznie zrobić - oświadcza Robert Lubrant. - Dostajemy, na przykład, jeden przelew z pieczęcią urzędu skarbowego w Bydgoszczy, Mogilnie lub Świeciu z adnotacją; od pięciu podatników 150 złotych. Dlatego chyba najlepiej będzie poprosić urzędy o przekazania nam danych darczyńców. Nie wiem tylko, czy będzie to możliwe, bo przecież są one chronione - mówi. Robert Lubrant podkreśla, że choć niektóre wpłaty były bardzo wysokie (po 500 złotych), to i tak nie wie, kto tak szczodrze wsparł jego stowarzyszenie.
