[break]
- Rozmowy są mocno zaawansowane. Nie chciałbym składać deklaracji, ale mogę powiedzieć, że nastąpi to w najbliższym czasie. Pan prezydent rozmawia z kilkoma kandydatami - mówi Michał Sztybel, doradca prezydenta Bydgoszczy.
Rozmowy są tak sekretne, że Michał Sztybel nie chce ujawnić nawet płci kandydatów. Wiadomo jednak, że większe szanse są na zastępczynię prezydenta niż na zastępcę, choć mówi się też o szansach na wiceprezydenturę Andrzeja Półgrabskiego, prezes Bydgoskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego. Wszystko przez to, że w wyborczych szrankach poległa Grażyna Ciemniak (była już wiceprezydentem miasta), która obecnie nie zajmuje żadnego stanowiska, a powyborczy układ sił wymiótł z Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy wicewojewodę Elżbietę Rusielewicz (która również była już wiceprezydentem Bydgoszczy).
- Gdyby wybory zakończyły się inaczej, już dawno byśmy znali nazwisko wiceprezydenta. Rafał Bruski ma jednak do zagospodarowania dwie silne postaci w Platformie Obywatelskiej, którym trzeba coś zaproponować. W odwodzie zostaje jeszcze stanowisko jakiegoś pełnomocnika, na przykład do spraw utworzenia Uniwersytetu Medycznego w naszym mieście - mówi jeden z ratuszowych urzędników.
Co ciekawe, Grażyna Ciemniak złożyła do ratusza pismo o gotowości powrotu na stanowisko wiceprezydenta z dniem 18 stycznia, ale pisma nie przyjęto z entuzjazmem.
- Zgłosiłam swoją gotowość do podjęcia pracy na stanowisku wiceprezydenta. Gdy odchodziłam z ratusza do Sejmu - złożyłam rezygnację. Ustawa mówi bowiem, że nie można łączyć stanowiska w samorządzie z mandatem poselskim. Ustawa gwarantuje jednak możliwość powrotu na stanowisko po wygaśnięciu mandatu i zamierzałam z tego skorzystać - przyznaje Grażyna Ciemniak. - Niestety, prezydent uznał, że nie łączy mnie już z ratuszem stosunek pracy. Ja stoję na stanowisku, że składałam rezygnację z funkcji wiceprezydenta miasta Bydgoszczy, a nie rezygnowałam z pracy - twierdzi Grażyna Ciemniak.
Była wicewojewoda Elżbieta Rusielewicz była wczoraj dla nas nieuchwytna.