Prezydent: Jestem narkomanem!

[break]
Odwiedzający oficjalny miejski profil, szczególnie ci niepamiętający o prima aprilis, musieli wczoraj przecierać oczy ze zdumienia.

Pierwsza informacja i hit: prezydent wydaje autobiografię. Tytuł też mocny: „53 twarze Bruskiego”. Dopisek głosi: Publikacja jest zbiorem przemyśleń prezydenta na temat Bydgoszczy, pracy zawodowej i życia rodzinnego.

Trzeba przyznać, że tytuły poszczególnych części i wypełniających je rozdziałów brzmiały frapująco. Choćby części - „Rodzina”. Rozdział dziesiąty nosi prowokacyjny tytuł: Z rodziną najlepiej wychodzi się na billboardzie.

Bezkompromisowo zapowiadała się część „Na morzu i w urzędzie” i rozdział: Dlaczego praca w Urzędzie Kontroli Skarbowej dawała mi satysfakcję? Za serce chwytało wyznanie: „Bydgoszcz moja pasja, moje życie, mój narkotyk”.

Cenię sobie poczucie humoru. Polakom go brakuje, szczególnie dystansu do samego siebie. - Lech Zagłoba-Zygler

Niestety dla ostrzących sobie zęby na soczyste samorządowe „story”, po południu pod informacją pojawił się dopisek, że autobiografia to żart, a w dodatku prezydent nie uczestniczył w przygotowaniu żartu.

- Dobry pomysł, podoba mi się i odbieram go pozytywnie- mówi Lech Zagłoba-Zygler, radny Platformy Obywatelskiej. - Cenię sobie u ludzi, a polityków w szczególności, poczucie humoru. Polakom go niestety brakuje, podobnie jak dystansu do samego siebie. Tymczasem z humorem w życiu jak z potrawą - musi mieć odrobinę pieprzu i soli, by była smaczniejsza. Mam nadzieję, że żart pozwoli mieszkańcom spojrzeć na prezydenta nie tylko jak na urzędnika.

Podobnie uważa niezależny radny, Bogdan Dzakanowski, sam znany z niekonwencjonalnych akcji i częstych ostrych starć z Rafałem Bruskim. Ostrych, choć nie pozbawionych humoru z obu stron, o czym przypominamy obok. - Lubię ludzi z poczuciem humoru, więc na pierwszą „informację” zareagowałem pozytywnie. Wątpliwości zacząłem mieć później, kiedy pojawił się dopisek, że prezydent nie miał z przygotowaniem wpisu nic wspólnego. Mam mieszane odczucia, czy przypadkiem urzędnicy nie marnują czasu na rzeczy mało istotne...

W opozycyjnym klubie Prawa i Sprawiedliwości też podchodzą do „prezydenckiego” żartu z uśmiechem.

- Mam do siebie duży dystans, uwielbiam się śmiać i cenię ludzi mających tak samo - mówi „Expressowi” Rafał Piasecki. - Śmiech dostarcza nam endorfin, a to zawsze jest pozytywne. Zastanawiam się tylko, czy nawiązanie tytułem do kontrowersyjnych książki i filmu, jakim jest „50. twarzy Greya”, powinno dotyczyć prezydenta miasta.

- Wielu radnych do dziś pamięta historię związaną z otwarciem Trasy Uniwersyteckiej .

Przed ponad dwoma laty głośny był spór we władzach Bydgoszczy, dotyczący nazwy nowego wiaduktu. Radni spierali się, czy powinien nosić imię prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jak ustalili podczas sesji niedługo po katastrofie smoleńskiej, czy też inne, nowe. Ostatecznie przegłosowano nadanie mostowi miana „Uniwersytecki”. Wieczorem w trakcie uroczystego otwierania nowej trasy pojawił się na niej radny Bogdan Dzakanowski, przebrany w strój św. Mikołaja z dzwonkiem w dłoni. Używał go m.in. podczas przemówienia Rafała Bruskiego. Ten przy kolejnych okazjach z uśmiechem na ustach przypominał o incydencie, wspominając o „Mikołajach”, sypiących piasek w tryby miejskiej administracji.