Z GRZEGORZEM LINDENBERGIEM, przedstawicielem Ogólnopolskiej Koalicji dla Zwierząt, rozmawia Hanna Walenczykowska.
Zbieraliście Państwo podpisy pod własnym projektem ustawy, złożyliście ją w Sejmie, a tu...
To był dla nas wstrząs. Posłowie tak szybko i prawie jednogłośnie przyjęli własny projekt ustawy. Nie oczekiwaliśmy tego, że skorzystają z kilku naszych propozycji i zatwierdzą je jeszcze przed nową kadencją.
Które z zapisów ustawy o ochronie zwierząt są dla Pana najbardziej znaczące?
Zakaz strzelania do psów oraz zakaz prowadzenia hodowli poza związkami kynologicznymi.
<!** Image 2 align=none alt="Image 177562" sub="Służby gminne będą zajmować się wyłapywaniem bezpańskich psów tylko wtedy, gdy będą miejsca w schroniskach. Fot. Tadeusz Pawłowski">
Wszystkie hodowle w Polsce, nawet te niezrzeszone, są przecież legalne...
Tak. Wszystkie działają zgodnie z prawem i produkują setki tysięcy szczeniaków. Wszystkie też legalnie nie płacą podatków, bo wynoszą one kilka złotych za jedną sukę. Myślę, że trudno byłoby założyć nielegalną hodowlę. Nie jestem pewien, czy ktoś to sprawdzał, ale wiem, że istnieją fabryki zwierząt, które najczęściej funkcjonują w bardzo złych warunkach. Tacy hodowcy często nadmiernie eksploatują posiadane suki. Ludzie przecież chętnie kupują szczenięta. Nabywają je tak, jak kupuje się zabawki na święta - kiedy się znudzą, można je przecież wyrzucić. Mam nadzieję, że dzięki temu zakazowi na rynku będzie o pół miliona szczeniaków mniej. A to mogłoby wyraźnie poprawić sytuację wszystkich zwierząt.
<!** reklama>
W jaki sposób?
Po pierwsze, dlatego, że szczeniaki będą droższe i ludzie zaczną chętniej brać psy ze schronisk. Po drugie, liczba hodowli znacznie się zmniejszy. Szansę na przetrwanie będą miały tylko te najlepsze.
Niektórzy uważają, że ustawa jest dobra, ponieważ wprowadza nowy system kar.
Ustawodawca podwyższył wysokość nawiązek i grzywien. Praktycznie nie ma granicy. Kara może sięgnąć nawet 700 tysięcy złotych. Ważne jest też to, że gminy mają wreszcie obowiązek zajmowania się zwierzętami i prowadzenia walki z ich bezdomnością.
Widzi Pan jakieś zagrożenia, które związane są ze zmianami przepisów?
Niepokoi mnie jeden przepis. Otóż służby gminne zajmować się będą wyłapywaniem bezpańskich zwierząt tylko wtedy, kiedy będą miejsca w schronisku. Obawiam się zatem, że schroniska, które już dziś są przepełnione, przestaną przyjmować zwierzęta. Psów żyjących w sforach może zatem pojawić się więcej.
Co stanie się z Państwa propozycjami, które nie znalazły się w ustawie?
Obywatelski projekt musi być rozpatrywany. Oczywiście, może odpaść już po pierwszym czytaniu. Wydaje mi się jednak, że w grudniu trafi do podkomisji i komisji sejmowych. Na pewno będziemy o nasz projekt walczyć.