Prawo jak rękawiczki

<!** Image 1 align=left alt="Image 34626" >Na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości można znaleźć „najczęstsze pytania i odpowiedzi” dotyczące nowelizacji kodeksu karnego. Na pytanie: „na czym polegało złagodzenie odpowiedzialności, jakie miało miejsce w kodeksie karnym z 1997 roku”, ministerstwo odpowiada: w 127 przypadkach nastąpiło obniżenie górnej granicy kary pozbawienia wolności, w 199 przypadkach - obniżenie dolnej granicy kary. A więc zdaniem resortu pana ministra Ziobry, obecny kodeks jest zły, bo zbyt łagodnie traktuje przestępców.

<!** reklama right>Przestępców nie trzeba pytać o zdanie, bo wiadomo, jakie jest. Prawnicy zaś są już w tej sprawie bardziej podzieleni. Jedni chwalą zmiany, zwłaszcza uderzające w stadionowych chuliganów czy pijanych kierowców, inni zwracają uwagę na rozdźwięk między spadkiem przestępczości a dążeniem do zaostrzenia sankcji. Z pewnością spory nie będą milkły jeszcze długo i nie zakończy ich nawet ewentualne przyjęcie nowelizacji przez Sejm. Współczuć można jedynie studentom prawa i czynnym karnistom, którzy po raz kolejny będą musieli zapomnieć stary kodeks i zacząć wkuwać nowy. Jasne, że prawo powinno nadążać za życiem, ale w mojej 10-letniej karierze dziennikarskiej będzie to już trzeci obowiązujący kodeks. Starożytni Rzymianie jakoś sobie radzili bez rewolucjonizowania swojego, a przecież czasy były burzliwe. Pytanie, jakiego nie znajdziemy na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości, brzmi: czy forsowanie radykalnych zmian w prawie na miesiąc przed wyborami jest elementem kampanii, czy nie? Nie twierdzę, że na czas kampanii należy zawiesić wszelkie projekty legislacyjne - byłby to absurd, ale pytanie pozostaje otwarte.