Pracownik Renomy się nie popisał - do ZDMiKP trafiła oficjalna skarga na jego postępowanie w tramwaju [WRACAMY DO TEMATU]

Do zdarzenia doszło w poniedziałek w tramwaju linii nr 1, między placem Wolności a przystankiem na wysokości Radia PiK. Małgorzata H. (nazwisko do wiadomości redakcji) twierdzi, że po wejściu do tramwaju kontroler Renomy najpierw próbował uniemożliwić jej skasowanie biletu, a kiedy jednak jej się to udało, chciał ją wylegitymować, twierdząc że jednak biletu nie ma.

Kontroler miał wykręcić poszkodowanej rękę i pchnąć do wyjścia tramwaju tak, że upadła na schody. - Kiedy wstałam, kontroler ściskając mi rękę poprowadził mnie pod wiatę przystankową. Tam nie pozwalał mi odejść. Był tak brutalny, że zwróciła mu uwagę nauczycielka, opiekująca się grupą dzieci.

Był też jeden pan, pasażer, który widział zajście. Oboje przekonywali pracownika Renomy, że przecież mam bilet - opowiadała Małgorzata H. Kontroler miał też nie dać do przeczytania blankietu, który kazał jej podpisać.

- We wtorek pojawił się u nas mąż poszkodowanej i złożył oficjalną skargę, co automatycznie oznacza rozpoczęcie postępowania wyjaśniającego - mówi Krzysztof Kosiedowski, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej, który nadzoruje pracę Renomy.

- Wystąpiliśmy też do Renomy o zajęcie stanowiska. Postępowanie potrwa kilka dni.

Od poniedziałku mecenas Łukasz Syldatk, reprezentujący Renomę w rozmowach z mediami, nie odpowiedział na żadne z naszych pytań.