[PRACA I PŁACA W BUDŻETÓWCE] Niskie płace odstraszają od pracy

[break]
Pensje samorządowców i urzędników ujęte są w prawne karby. O wysokości minimalnych zarobków mówi rozporządzenie rodem z 2009 roku. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej już pracuje nad nowelizacją rozporządzenia. I ma wsparcie samorządów.

Włodarze miast i gmin doskonale zdają sobie sprawę, że oferta, jaką mogą złożyć wykwalifikowanym pracownikom, których widzieliby na stanowiskach urzędniczych, jest dla kadry daleko niesatysfakcjonująca. Prywatne firmy i korporacje mogą przebić samorządowe stawki bez większego problemu, przez co do urzędów nie trafiają najlepsi pracownicy.

- Dużo jest młodych i perspektywicznych, tylko że oni - po przejściu szkoleń i nabyciu doświadczenia oczekują niemożliwego - podwyżek. A gdy ich nie dostaną - już jako w pełni ukształtowani, z odpowiednim doświadczeniem pracownicy odchodzą do sektora prywatnego - narzekają urzędnicy z długim stażem.

Uwolnić płace w budżetówce

Samorządy oczekują też uwolnienia płac wójtów, burmistrzów i prezydentów. Obecnie - w ramach ustawowych widełek - pensje prezydentowi ustalają radni. I tak w przypadku Bydgoszczy (miasto na prawach powiatu) prezydent zarobić może od 4,8 do 6,2 tysiąca złotych. Oczywiście to goła pensja, do tego dochodzą rozmaite dodatki, stażowe i funkcyjne. Mimo to dochodzi do kuriozalnych sytuacji, gdy urzędnicy niższego szczebla albo prezesi miejskich spółek zarabiają więcej od swoich szefów.

- Wynagrodzenie prezydenta miasta powinno być ukształtowane tak, by uwzględniało ilość, złożoność realizowanych zadań oraz odpowiedzialność, w tym uwzględniało wielkość miasta - uważa Edward Dobrowolski, sekretarz miasta. - Obecnie wynosi ono 12 359 zł brutto i jest ograniczone art. 37 ust. 3 ustawy o pracownikach samorządowych. Biorąc pod uwagę złożoność zadań, wynagrodzenie prezydenta jest relatywnie niskie w stosunku do stanowisk o zbliżonym poziomie odpowiedzialności w sektorze prywatnym - przyznaje sekretarz.

Edward Dobrowolski jest też zwolennikiem większej elastyczności w kształtowaniu wynagrodzeń pracowników samorządowych zatrudnionych na podstawie powołania.

- Umożliwiłoby to kształtowanie wynagrodzeń pracownikom umownym i tym samym pozyskiwanie dla urzędu specjalistów. Zapobiegnie też odchodzeniu z pracy pracowników o wysokich kwalifikacjach - uważa sekretarz.

Gminy nie mają argumentów finansowych, by przyciągnąć do siebie pracowników z uprawnieniami i doświadczeniem zawodowym - geodetów, inżynierów ochrony środowiska, specjalistów budowlanych czy drogowców.

Bydgoski ratusz postuluje dwie zmiany w przepisach - rozszerzenie grupy stanowisk urzędniczych o stanowisko starszego inspektora oraz likwidację dodatku stażowego, przy jednoczesnym zachowaniu nagrody jubileuszowej.

Praca w budżetówce - nie tylko kasa, ale i prestiż

- Obserwujemy, że dla pracowników bardzo ważne jest, aby pracodawca docenił ich zaangażowanie w pracy, zdobyte kwalifikacje i to nie zawsze awansując finansowo. Dla wielu pracowników bardzo ważne (prestiżowe) znaczenie ma nazwa zajmowanego stanowiska pracy. Stanowisko starszego inspektora pozwoli pracodawcy docenić tych pracowników, którzy swoją pracą w pełni na to zasługują, a którzy nie spełniają warunków awansu na stanowisko na przykład głównego specjalisty - wyjaśnia Edward Dobrowolski. - Opowiadamy się za zachowaniem nagrody jubileuszowej, bo to jeden z elementów, którym zachęcamy do pracy w urzędzie. Uważamy jednak, że w obecnie dodatek za wysługę lat stracił na znaczeniu i winien być włączony do wynagrodzenia zasadniczego.