<!** Image 3 align=none alt="Image 221396" >
**Władze uniwersytetów z regionu mówią „nie” wykładowcom dorabiającym u konkurencji. Zakaz pracy na drugim etacie może uderzyć w prywatne uczelnie. **
Przez lata edukacyjnej koniunktury rektorzy przymykali oko na dorabianie u konkurencji. Niż demograficzny sprawił, że w końcu dostrzegli konflikt interesów. Po swojej stronie mają też nowe prawo, które „nowym” dorabiającym pozwala pracować na drugim etacie tylko, jeśli rektor macierzystej uczelni zezwoli na to.
<!** reklama>
Na wojnę z dorabiającymi wykładowcami poszły władze bydgoskiego Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego. Senat tej uczelni zabronił wykładowcom pracy na innych uczelniach.
Chodzi o tych wykładowców, którzy wchodzą w skład tzw. minimum kadrowego, bez którego kierunek nie ma prawa powstać. Ci muszą wybrać - etat na uniwersytecie albo przejście do konkurencji.
- Nie godzimy się, żeby nasi pracownicy, którzy uprawnienia i stopnie naukowe uzyskali dzięki zasobom i aparaturze UTP, pracowali na rzecz konkurencji - uzasadnia rzecznik UTP Mieczysław Naparty i powołuje się na konkretny przykład.
Wykładowca z kierunku budownictwo wykładał na tym samym kierunku w Bydgoszczy, w prywatnej szkole wyższej.
- Odbierał nam potencjalnych kandydatów - nie ma wątpliwości rzecznik UTP.
Decyzja uniwersytetu może uderzyć w uczelnie z regionu, głównie prywatne, których kadra to w dużej mierze pracownicy uniwersytetów. Bez ich wsparcia utrzymanie kierunków, szczególnie w wąskiej specjalizacji, będzie trudne.
Wprowadzenia podobnych zakazów nie wyklucza rektor uniwersytetu w Toruniu, profesor Andrzej Tretyn. Na UMK, według danych z zeszłego roku, dorabia na etacie co piąty wykładowca.
Większość może to robić bez zgody rektora, bo w chwili wejścia w życie przepisów przejściowych nowej ustawy już pracowała. Od przyszłego roku „starzy” dorabiający muszą jednak spytać o zgodę rektora. Można spodziewać się wysypu podań.
- Nie będziemy tolerować dorabiania na uczelni, która jest dla nas bezpośrednią konkurencją - zapowiada już teraz rektor Tretyn.
Na 34 „nowe” pozwolenia na drugi etat w tym roku rektor UMK zakwestionował jedno. Poszło o bezpośrednie wspieranie konkurencji.
Podobną zasadę wyznaje rektor Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, profesor Janusz Ostoja-Zagórski. Z tych samych powodów odmówił zgody dwóm akademikom. - O zgodę na dodatkowe zatrudnienie ubiegało się u nas 78 pracowników naukowych - informuje Piotr Kwiatkowski, rzecznik UKW. - 73 otrzymały zgodę na kontynuację dodatkowego zatrudnienia, co w okresie przejściowym umożliwia ustawa, 3 osoby mogą rozpocząć taką pracę, gdyż ich druga uczelnia jest poza Bydgoszczą. Tym dwóm pracownikom odmówiliśmy właśnie dlatego, że planowali zajęcia w naszym mieście.
Żadna z uczelni prywatnych nie przyznaje się do kłopotów z utrzymaniem kierunków.
- Nie ma takiego zagrożenia - przekonuje Małgorzata Dysarz z biura prasowego Wyższej Szkoły Gospodarki w Bydgoszczy (ma w ofercie budownictwo).
Największa prywatna uczelnia Toruniu Wyższa Szkoła Bankowa podaje, że odsetek wykładowców z UMK na wszystkich studiach wynosi zaledwie 2,6 procent, i twierdzi, że podobna uchwała UMK nie wpłynęłaby na los kierunków WSB.
- Czekają nas kłopoty - nie ma wątpliwości kanclerz innej prywatnej uczelni z regionu. Szkoła właśnie straciła jednego z wykładowców z UTP. - Zgodnie z przepisami mamy rok na uzupełnienie minimum kadrowego, inaczej stracimy uprawnienia do prowadzenia jednego z kierunków - kanclerz bardzo liczy, że pod wpływem nacisku akademików uda się cofnąć niekorzystną uchwałę.
Według informacji z UTP większość wykładowców wybrała jednak etat na uniwersytecie.
