Pielęgniarka i dwie salowe ze szpitala psychiatrycznego w Świeciu zostały zranione przez agresywnego pacjenta. Dyrektor uważa, że to normalne.
<!** Image 2 align=right alt="Image 115250" sub="W szpitalu psychiatrycznym leczą się chorzy, którzy często stwarzają zagrożenie dla opiekujących się nimi osób
/ Fot. Marek Wojciekiewicz">- Takie sytuacje się zdarzają - mówi Waldemar Szczepański, dyrektor szpitala psychiatrycznego w Świeciu. - Analizujemy je i zastanawiamy się, co zrobić, aby minimalizować niebezpieczeństwo. Jednak do końca wykluczyć go się nie da. Tym bardziej, że w naszej placówce jest około 500 specyficznych pacjentów.
Do tego „normalnego” zdarzenia doszło w środę po południu. Jeden z chorych z oddziału 3a zaczął być agresywny. Połamał krzesło, stół i rozwścieczony ruszył w kierunku znajdujących się pracownic. Pielęgniarka i dwie salowe schowały się w najbliższym pomieszczeniu. Drzwi do niego były w części oszklone. Pacjent, próbując się do nich dostać, wybił szybę. Kawałki szkła zraniły kobiety. Wszystkie doznały dość poważnych obrażeń. Miały pokaleczone głowy i ręce. Pacjenta ostatecznie udało się uspokoić. Stan poszkodowanych był jednak na tyle poważny, że trafiły do Nowego Szpitala w Świeciu. Poszkodowane cały czas są w szoku.
<!** reklama>Jak mogło dojść do takiego zdarzenia? Czy nie można było temu zapobiec? Dyrektor twierdzi, że jest to wpisane w ryzyko tej pracy i nie widzi w tym nic zaskakującego. Jedno jest pewne, na pomoc pracującym w „psychiatryku” pielęgniarkom, nieraz wzywana jest policja lub straż miejska. - Rzeczywiście, takie sytuacje są – informuje Roman Witt, komendant świeckich municypalnych. - Interweniujemy, gdy pracownicy nie mogą poradzić sobie z agresywnym pacjentem. Nasza pomoc ogranicza się do uspokojenia chorego tak, by nie przekroczyć naszych uprawnień.
Zdaniem komendanta, w tego typu placówkach, szczególnie potrzebni są pracownicy mężczyźni. O to, by w szpitalu pojawiło się więcej personelu postulowały podczas niedawnego strajku pielęgniarki. - Pracujemy w skrajnych warunkach. Na oddziale, gdzie znajduje się około 40 pacjentów, są tylko dwie pielęgniarki. To stanowczo za mało – stwierdziła wtedy jedna z pracownic.
Czy coś się zmieniło od tego czasu? Waldemar Szczepański zapewnia, że do pracy przyjął 10 nowych pielęgniarek. Nie chce jednak ujawniać ani liczby sanitariuszy, ani łącznej liczby pracowników medycznych.