Połowa z nas nie czyta książek - wynika z sondaży przeprowadzanych przez ośrodki badań. Bibliotekarze i księgarze mają na ten temat inne zdanie.
W dobie elektronicznych środków przekazu słowo pisane przestaje mieć rację bytu - alarmują specjaliści. Na potwierdzenie przytaczają wyniki badań przeprowadzanych przez wyspecjalizowane ośrodki. Z większości wynika, że połowa z nas nie czyta i nie kupuje książek wcale.
- To stereotyp - uważa Magda Lewandowska, bibliotekarka z filii WiMBP w Bydgoszczy przy ul. Dworcowej. - Każdego dnia przychodzi do nas około 60 czytelników, a co najmniej kilka osób dziennie się zapisuje. Ruch jest na okrągło. Zwłaszcza latem, bo podczas urlopu czy wakacji mamy więcej wolnego czasu.
Ewelina Szczepanik, pierwszoklasistka z Gimnazjum nr 46, jest stałą bywalczynią biblioteki przy ul. Dworcowej. W wakacje nie tylko czyta, ale także udziela się na zajęciach prowadzonych w filii.
- Uwielbiam czytać, choć w czasie roku szkolnego mam czas tylko na lektury. Wystarczy jednak chwila wolnego, a od razu zabieram się do innych książek. W te wakacje po raz kolejny sięgnęłam po wszystkie tytuły Małgorzaty Musierowicz i po kilka nowych, między innymi „My, dzieci z dworca Zoo”, „Hamleta”, „Niekończącą się historię” - wylicza gimnazjalistka.
Wtóruje jej rówieśniczka, Karolina Gliniewicz. - Zasypiam z książką i rano od razu po nią sięgam. Nie rozumiem moich kolegów i koleżanek, którzy zamiast czytać, oglądają telewizję i grają na komputerze - dodaje.
Nie pustoszeją nie tylko czytelnie i biblioteki. Zastoju nie ma także w księgarniach, zwłaszcza tych z tanią książką.
- Klientów nam nie brakuje - zapewnia sprzedawca ze sklepiku przy ul. Gdańskiej. - Choć ceny mamy dość niskie, jest spora grupa osób, która przychodzi tu raczej poczytać niż coś kupić. Na zakupy pozwalają sobie dopiero wtedy, gdy wprowadzamy obniżki - dodaje.