- Umarły śmiercią naturalną - mówią o hucznie wprowadzanych 3 lata temu do szkół mundurkach dyrektorzy bydgoskich placówek i pracownicy lokalnych zakładów krawieckich.
<!** Image 2 align=none alt="Image 156220" sub="SP nr 45 w Bydgoszczy (zdjęcie z 2007 roku). Mundurki to dla dzieci odległa melodia przeszłości, gorzej z krawcami / Fot. Tadeusz Pawłowski">Miało być prestiżowo, elegancko, z klasą. W praktyce okazało się, że najważniejszym kryterium jest cena. Jakość materiału i wykonania, prestiżowy wygląd zeszły na dalszy plan.
<!** reklama>- Strój mojego młodszego brata to była tragedia. Jakaś dżinsowa kamizelka, która nawet chyba nie miała rodzaju damskiego i męskiego! Trzy części materiału zszyte razem, to cała filozofia! - opowiada studentka, pani Marzena.
Pełne magazyny
- Na początku wszystko było śliczne. Ale po praniu okazało się, że mundurek wygląda jak ścierka! - mówi Andrzej Kaczmarek, dyrektor Zespołu Szkół nr 16. - Jestem za jednolitym strojem, ale pod warunkiem by był on taki jak na przykład w Anglii czy Japonii, gdzie to naprawdę coś wyjątkowego, ładnego i trwałego. No, ale nas na to nie stać. Zwłaszcza, że trzeba mieć przynajmniej dwa stroje, na wypadek gdy jeden będzie w praniu. Poprzestaliśmy na stroju apelowym, który obowiązuje w dni świąteczne. Mamy zdyscyplinowane dzieci, więc nie ma z tym problemu - mówi dyrektor szkoły na Czyżkówku. Podobna sytuacja jest w podstawówce na Błoniu.
- Mundurki były u nas tylko dwa lata. Gdy pojawiła się możliwość wyboru dowolności stroju, o ich zniesieniu zadecydowali rodzice, wśród których przeprowadziliśmy ankietę. To oni są klientami szkoły - mówi Czesława Feddek, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 62.
- Wszystko umarło śmiercią naturalną. Ten, kto pozwolił na wprowadzenie dowolności stroju po tym, jak wszyscy już przygotowali się na mundurki, powinien ponieść tego koszty - mówi z żalem Rafał Kuskowski z firmy Rafix, specjalizującej się w szyciu strojów żużlowych. Mundurki były jedną z gałęzi działalności firmy, która teraz została całkowicie odcięta. Zamówień na mundurki nie ma tu już wcale. - Materiały zostały, wszystko zostało. Co ja mam teraz z tym zrobić? A nie mogłem przecież zamówić wcześniej jednej beli materiału: gdyby szkoła zamawiająca u nas strój domówiła kolejną liczbę ubrań, nie mogło być przecież różnicy w odcieniu. Zrobiliśmy więc zapasy - mówi z żalem Rafał Kuskowski, którego krawcowe mają dużo mniej pracy.
Opłacalna inwestycja
Jedną z nielicznych w Bydgoszczy szkół, w których mundurki utrzymały się przy życiu jest Zespół Szkół nr 24 przy ul. Puszczykowej. - Mamy taki sam strój, jaki wprowadziliśmy na początku, czyli koszulka polo i bluza. Kolory są inne w szkole podstawowej i w gimnazjum - mówi dyrektorka szkoły, Małgorzata Trzcińska. Rzeczy są dobre gatunkowo, gimnazjaliści nie muszą więc kupować ciągle nowych nowych strojów. Koszt mundurka to 70 zł.