Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powoli żegna szkołę jazdy

Maria Warda
Znany instruktor żnińskiego PZM był świadkiem kilku reform egzaminów na prawo jazdy. Nie wszystkie poczynania komisji egzaminacyjnej akceptuje.

Znany instruktor żnińskiego PZM był świadkiem kilku reform egzaminów na prawo jazdy. Nie wszystkie poczynania komisji egzaminacyjnej akceptuje.<!** Image 2 align=none alt="Image 202675" sub="Fot. Maria Warda">

Jest Pan najstarszym instruktorem nauki jazdy w Żninie...

Zaczynałem w roku 1974 jako kierownik szkolenia zawodowego w żnińskiej Lidze Obrony Kraju. Po 10 latach przeniosłem się do pracy w nieistniejącym już STW, gdzie pracowałem na stanowisku mistrza warsztatów, a po godzinach szkoliłem kierowców dla Wojskowej Komendy Uzupełnień. Potem przeniosłem się do Polskiego Związku Motorowego, gdzie doczekałem emerytury. Niebawem mam zamiar całkowicie zrezygnować z pracy.

Wojskowa Komenda Uzupełnień pomagała zdobyć uprawnienia kierowcy...

Dzięki WKU wielu chłopców z naszego powiatu zdobyło uprawnienia kierowcy zawodowego. W ciągu roku szkoliliśmy 80 młodych mężczyzn, którzy szli do wojska, gdzie jeździli samochodami. Trochę szkoda, że to wszystko się zmieniło. Nie ma już naboru do wojska. Kto chce zostać kierowcą ciężarówki, musi sam płacić za naukę, chyba że załapie się na kursy prowadzone dzięki pozyskanym przez naszą instytucję pieniądzom unijnym. Takich różnorodnych kursów mamy sporo. Trzeba pytać.

Podobno coraz więcej pań pragnie zdobyć uprawnienia kierowcy autobusu lub ciężarówki. To mi się kojarzy z komunistycznym hasłem „Kobiety na traktory”...

Niesłusznie. Dzisiaj autobusy i ciężarówki są lepiej wyposażone niż niejeden samochód osobowy. Bardzo lekko się je prowadzi. Problemem są zbyt wąskie drogi, a nie stan techniczny tych pojazdów. Szkoliłem kilka pań, które świetnie sobie radziły z jazdą i manewrami dużymi samochodami.

Niektórzy dobrze sobie radzą na kursie, a egzaminu zdać nie mogą. Dlaczego?

Cóż, nauczyć jeździć może się prawie każdy, ale już nie wszyscy mają wrodzoną smykałkę do prowadzenia pojazdów, i to jest normalne. To tak jak w kuchni, jedna gospodyni woli gotować, druga piec. Inna sprawa, że zbyt dużo ludzi nie zdaje. Kiedyś egzamin na ciężarówkę zdawało od 80 do 85 procent kursantów, dziś jest to 50 procent. Dla mnie wielkim znakiem zapytania są zestawy, zawierające zadania, którym zdający musi sprostać. Wszyscy wiedzą, że najtrudniejsze są zestawy nr 2 i 5 i, co ciekawe, właśnie te zestawy są najczęściej wylosowywane przez zdających.

Problemy z egzaminami mają także zdający na kategorię „B”...

I tutaj też jest wiele spraw budzących sprzeciw. Nie potrafię wytłumaczyć, jak to możliwe, że kiedyś kursant miał do wyjechania 20 godzin i egzamin zdawało 70 procent kandydatów na kierowców. Zmieniono ustawę i dołożono 10 godzin, a egzaminy zdaje od 25 do 28 procent. Teoretycznie podczas egzaminu kandydat na kierowcę powinien być sprawdzany przez 25 minut, niestety, egzaminatorzy przedłużają ten czas do godziny. To sprawia, że pod koniec egzaminu kierujący jest już bardzo zmęczony i wtedy popełnia najwięcej błędów. Raz zdarzyło się, że pani zdająca egzamin w Bydgoszczy bardzo dobrze jeździła na placu i po mieście, niestety, kiedy zjeżdżała do ośrodka egzaminacyjnego popsuł się komputer nagrywający całą jazdę. Nadzorujący kazał jej ponownie zdawać. Była już bardzo zdenerwowana i oblała.

Czy dowcipy o kierowcach blondynkach mają uzasadnienie?

Nie. Kobiety jeżdżą zdecydowanie lepiej od mężczyzn, są grzeczniejsze i bardziej wyważone, ale miałem panią, która na każde moje polecenie skrętu w lewo lub prawo dotykała raz prawej, raz lewej ręki, upewniając się w ten sposób, czy dobrze wykonuje polecenia. Zapamiętałem jednak i młodego mężczyznę, który po oblanym egzaminie tłumaczył ojcu, że wsadzono go do samochodu, który wszystkie urządzenia miał powstawiane inaczej niż ten, na którym uczył się jeździć. Ojciec mu odpowiedział: „Powiedz jeszcze, że pedał gazu był na dachu”.

Czy Pana żona ma prawo jazdy i jeździ?

Oczywiście, że ma, ale pewnej nocy się zbuntowała i od tej pory nie jeździ. To było bardzo burzliwe wydarzenie. Pojechaliśmy na imprezę z alkoholem. Uzgodniliśmy, że ja piję, żona prowadzi samochód. Wracaliśmy w nocy i ja kierując się nawykiem instruktorskim, co chwilę ją pouczałem. Wysiadła kilka kilometrów przed Żninem i poszła pieszo. Ja przenocowałem w samochodzie i dopiero kiedy doszedłem do siebie, ruszyłem do domu. Niestety, żona już nie chce być moim kierowcą. <!** reklama>

Za kilka dni ma zmienić się system egzaminów. Będzie lepiej?

Czas pokaże. Nie będzie to już mnie dotyczyło, bo definitywnie odchodzę na emeryturę. Uważam, że wypadków by nie było, gdyby wszyscy przestrzegali zasad obowiązujących na drogach, ale o tym możemy pomarzyć.

TECZKA PERSONALNA:

Henryk Groszek, instruktor nauki jazdy

Mieszka w Żninie. Od 1974 roku jest instruktorem nauki jazdy wszystkich kategorii. Z jego porad często korzystają starsi kierowcy. W tym roku ma zamiar definitywnie przejść na emeryturę. Wolny czas poświęci na wychowywanie wnucząt - 3-letnich bliźniąt Nataszy i Miłosza, wędkowanie i rozwiązywanie krzyżówek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!