8-letni łoś Ari uciekł z zoo w Myślęcinku we wtorek. Staranował dwa ogrodzenia i pobiegł na oślep przed siebie. Pechowo trafił akurat na ruchliwą ulicę, jaka przebiega niedaleko ogrodu zoologicznego. Tam niestety potrącił go samochód.
- Do teraz nie wiemy, czego mógł się przestraszyć - mówi Tamara Samsonowicz, kierownik myślęcińskiego zoo. - Ale impuls musiał być bardzo silny, bo zwierzę nigdy wcześniej tak się nie zachowywało.
Przeczytaj też: Łoś uciekł z bydgoskiego zoo. Policja wstrzymała ruch na ulicy Gdańskiej
Na początku wszystko wskazywało, że historia zakończy się pomyślnie. - Rannego łosia udało nam się podnieść z jezdni, bo na początku miał z tym problem, został zaopatrzony przez weterynarza - opowiada Tamara Samsonowicz.
Zwierzęciu podano też środek usypiający, łoś już się nie obudził. - Sekcja wykazała, że w wyniku potrącenia przez auto, miał pękniętą śledzionę - dodaje Samsonowicz.
W zoo wszyscy są mocno przygnębieni, bo był to jedyny łoś w Myślęcinku. - Osobiście jest mi bardzo smutno, bo 7 lat temu przywiozłam do z Finlandii - mówi Tamara Samsonowicz. - Na pewno będziemy się starali, by sprowadzić osobnika tego gatunku do naszego ogrodu zoologicznego. Pomyślimy też o wzmocnieniu ogrodzenia, by w przyszłości nie dochodziło do podobnych wypadków - dodaje.
Zobacz też:
Rafał Sonik: Gollob będzie tak samo dzielny w walce o zdrowie, jak był na torze. Teraz potrzebuje energii kibiców i przyjaciół
Polub nas na Facebooku