Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poszło o "garbusa"

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
Wczoraj nie doszło do sądowej ugody między Zdzisławem Krakowiakiem, fotografem, a prof. Romanem Kotzbachem. - Nigdy nie zrobiłem Kotzbachowi zdjęcia - mówi Zdzisław Krakowiak.

Wczoraj nie doszło do sądowej ugody między Zdzisławem Krakowiakiem, fotografem, a prof. Romanem Kotzbachem. - Nigdy nie zrobiłem Kotzbachowi zdjęcia - mówi Zdzisław Krakowiak.

Wczoraj w bydgoskim Sądzie Rejonowym zgromadziło się kilkudziesięciu działaczy Bydgoskiego Klubu Gazety Polskiej i dawnych aktywistów „Solidarności”. Przyszli wspierać prof. Romana Kotzbacha, także starego działacza związku. Prywatne oskarżenie przeciwko prof. Kotzbachowi skierował do sądu Zdzisław Krakowiak, bydgoski fotograf.

- Przed szpitalem usłyszałem wyraźnie, jak Kotzbach mówi o mnie: „A co ten garbus tu robi?” - mówi „Expressowi” Krakowiak. - Stało się to przy świadkach. To nie pierwsze takie zdarzenie, ta sprawa ciągną się od lat 80.

„Wierni wartościom” i skandal

Chodzi o to, że wielu bydgoskich działaczy „Solidarności” jest przeświadczonych, że w latach 80. Krakowiak robił podczas manifestacji zdjęcia, które potem wykorzystywała Służba Bezpieczeństwa PRL. Aktywiści twierdzą, że tylko jemu SB nie zabierała ani filmów, ani aparatu fotograficznego.

Bydgoski region NSZZ „Solidarność” raz przegrał w sądzie i musiał Krakowiakowi zapłacić odszkodowanie.

- Nigdy nie zrobiłem zdjęcia Kotzbachowi, a fotografowałem, bo wydawałem informator, to był mój obowiązek - stwierdził wczoraj Krakowiak.

<!** reklama>

- Co to w ogóle są za ludzie, skąd się wzięli? - pytał fotograf patrząc na grupę przed salą sądową. Wśród działaczy był, m.in., Jan Perejczuk, legenda bydgoskiej opozycji.

- Ta sprawa to skandal, jak można...? - mówiła podniesionym głosem pani z wpiętym w klapę znaczkiem „Wierni wartościom”. Perejczuk pocieszał siostrę Kotzbacha, która w pewnym momencie o mały włos się nie rozpłakała.

Profesor znany jest z tego, że w PRL-u walczył ze Służbą Bezpieczeństwa. W latach 80. doszło do szarpaniny między nim a oficerem SB, który go śledził. Sprawa trafiła do sądu, co ciekawe, wygrał prof. Kotzbach. Sąd nakazał esbekowi wydrukowanie przeprosin w prasie, ale funkcjonariusz SB odmówił. Profesor sam poszedł do gazety, a rachunek przekazano komornikowi.

Niezadowoleni, bo niejawna

Działacze weszli na salę sądową i zajęli wszystkie ławy dla publiczności. Sędzia Justyna Mrajska dwukrotnie musiała prosić ich o opuszczenie sali, informując, że sprawy z prywatnego oskarżenia są niejawne. Jej wypowiedziom towarzyszył pomruk niezadowolenia.

Na wniosek Janusza Olkiewicza, obrońcy Kotzbacha, obie strony mogły być na sali jedynie z dwiema osobami towarzyszącymi. Kotzbach wybrał przedstawicieli bydgoskiego regionu NSZZ „Solidarność”.

Zbyt poważne na zgodę

- Wiemy, kto wszedł z Krakowiakiem, tyle że teraz już są na emeryturze... - tak pod salą komentowano postacie towarzyszące fotografowi.

Pierwsza rozprawa zakończyła się po piętnastu minutach.

- Posiedzenia w tego rodzaju sprawach są po to, żeby sąd zapytał o możliwość ugody - wyjaśnia mec. Olkiewicz. - Zaproponowaliśmy taką możliwość pod warunkiem wycofania oskarżenia. Pan Krakowiak się nie zgodził, bo - jak powiedział - to zbyt poważna sprawa, która ciągnie się za nim od lat osiemdziesiątych...

Prof. Kotzbach pytany po rozprawie, czy naprawdę nazwał Krakowiaka „garbusem”, stwierdził: - Powiem tylko tyle, że w ten sposób określa się rodzaj samochodu marki Volkswagen. I to wszystko na ten temat.

<!** reklama>

Zdzisław Krakowiak zapowiedział, że będzie się domagał od Kotzbacha przeprosin i zadośćuczynienia finansowego w maksymalnej kwocie, na jaką w tym przypadku pozwala prawo.

Kolejna rozprawa odbę dzie się 25 kwietnia. Posiedzenie także będzie niejawne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!