Niektórym fakt, że starszy wiekiem kolega partyjny musi być lansowany przez młodego wilka z Warszawy (czyli Opola) wydał się nieco krępujący. Niektórzy (poseł Olszewski) zainteresowali się też, czy pan Jaki był tego dnia na urlopie z Ministerstwa Sprawiedliwości, bo z jego wiedzy wynika, że do Bydgoszczy było mu po drodze na... wesele w Inowrocławiu. A o tym, że tak naprawdę kampania ruszyła już dawno, wiedzą wszyscy, choć Państwowa Komisja Wyborcza nie raz, nie dwa, ale zawsze bez skutku nawoływała, by tego nie czynić. Jednym z ostatnich przejawów tejże był dość groteskowy happening młodzieżówki PiS przed bydgoskim ratuszem. Dziecinnie poprzebierani i młodzieżowo onieśmieleni zwolennicy PiS wysunęli jednak ostrą tezę, z którą się (ojej?) w pełni zgadzam. I, jak wnoszę z bardzo wielu wypowiedzi (głównie na forach elektronicznych), nie tylko ja.
Rzecz dotyczy koncepcji przenosin pomnika Kazimierza Wielkiego na Stary Rynek, forsowanej przez prezydenta Rafała Bruskiego. Młodzieżowcy PiS zapytali głośno: - Po co to Panu? Nie ma innych problemów w mieście?... I ja im wtóruję. Nie podoba mi się ten pomysł. Nie chcę dwóch pomników wciśniętych na płytę Starego Rynku. Nie sądzę, by ruszanie z posad aktualnej lokalizacji pomnika Kazimierza Wielkiego było zgodne z intencjami jego fundatorów, życzeniami sporej grupy bydgoszczan (chętnie zbierającymi się ostatnio właśnie tam, by wyrazić obywatelskie nieposłuszeństwo), a wreszcie z prawami autorskimi twórców, którzy projektowali rzeźbę pod konkretne miejsce (i tu się zgadzam z opinią przewodniczącego Jana Szopińskiego). Tym samym więc stanowczo nie popieram Przewodniczącego Rady ds. Estetyki Miasta Bydgoszczy, prof. Dariusza Markowskiego, orędownika tej koncepcji (wyrażonej choćby ostatnio na łamach „Dziennika Bydgoszczy”). Zdaje się jednak, że ostatnio nieco osłabł entuzjazm prezydenta Bruskiego w tym względzie. I dobrze, po co się tak łatwo dawać punktować młodzieży?