Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porzuceni na izbie

Hanna Walenczykowska
Hanna Walenczykowska
Dwa na trzy łóżka oddziału wewnętrznego szpitala im. Biziela zajmują pacjenci „socjalni”, czyli tacy, którzy bardziej od pomocy lekarskiej potrzebują opieki.

Dwa na trzy łóżka oddziału wewnętrznego szpitala im. Biziela zajmują pacjenci „socjalni”, czyli tacy, którzy bardziej od pomocy lekarskiej potrzebują opieki.

Szpital Uniwersytecki nr 2 im. Jana Biziela każdego dnia przyjmuje pacjentów, którzy z różnych powodów nie mają dokąd pójść. Na porządku dziennym są takie zdarzenia: rodzina przywozi staruszka taksówką, zostawia go na izbie przyjęć z dowodem osobistym w ręku i ucieka. Niedawno do Biziela trafił starszy pan w ciężkim stanie. Miał martwicę krocza, wynikającą z niedokrwienia i zaniedbania, wymagającą interwencji chirurgicznej. Lekarze nigdy wcześniej nie widzieli takiego rozkładu ciała za życia. Niestety, nie udało im się uratować mu życia...

<!** reklama>

- Oddział wewnętrzny to przystań dla wszystkich niechcianych pacjentów - mówi prof. Zbigniew Bartuzi, kierownik Katedry i Kliniki Alergologii, Immunologii Klinicznej i Chorób Wewnętrznych Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Biziela. - Często, starsza osoba trafia do nas odwodniona i niedokarmiona. Leczymy ją, potem wypisujemy do domu. Po kilku dniach wraca do nas podrzucona przez rodzinę.

Czasami takich pacjentów przywozi pogotowie. Wszyscy są jednak tak samo zaniedbani jak wcześniej. Liczba chorych w podeszłym wieku wzrasta, statystycznie przecież żyjemy dłużej. - Nigdy nie zastanawiałem się nad tym. Przypuszczam, że na naszym oddziale, takich chorych może być od 60 do 70 procent - twierdzi prof. Zbigniew Bartuzi. - To są osoby, które wymagają pomocy socjalnej.

Dlaczego? Powodów jest wiele: zła sytuacja materialna, zapracowanie, zmęczenie długotrwałą chorobą członka rodziny.

- Często ludzie nie mają pieniędzy, żeby wynająć kogoś, kto zajmie się chorym - twierdzi Barbara Masłowska, ordynator oddziału neurologii i leczenia padaczki z pododdziałem udarowym szpitala im. Biziela. - Poza tym opieka nad chorym oznacza konieczność przestawienia całego dotychczasowego życia. Ludzie nie są skłonni do takich wyrzeczeń, wolą taką osobę oddać do ośrodka.

Nie ma już bezpłatnych oddziałów dla przewlekle chorych. Za pobyt pacjent musi oddać 70 procent emerytury lub rety.

- Rodzina nie chce tracić tych pieniędzy, ponieważ często nie ma innych dochodów - dodaje Barbara Masłowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!