Trzy lata pracownicy aeroklubu poświęcili na remont ponad 50-letniego kukuruźnika. Drewniany samolot wcześniej służył jako pomnik na wojskowym lotnisku. Teraz znów będzie latać.
<!** Image 2 align=right alt="Image 30265" sub="Odrestaurowany kukuruźnik prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu wzbije się w niebo. Na zdjęciu współautor rekonstrukcji, Lech Frankowski">CSS-13 pełnił rolę podstawowego samolotu szkoleniowego w latach powojennych. Była to polska wersja radzieckiego samolotu PO-2, produkowanego od końca lat 20. Bydgoski egzemplarz został wyprodukowany na warszawskim Okęciu tuż po wojnie. W latach 50. latał w Słupsku. Później ustawiono go na cokole pomnika na wojskowym lotnisku w Zegrzu. Rozsypujący się wrak trafił następnie do Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2 w Bydgoszczy.
- Służył tam jako makieta. Dostaliśmy jednak propozycję, żeby go wyremontować - mówi Klemens Kohls, który koordynował akcję odbudowy samolotu. Sam na kukuruźnikach wylatał ponad 600 godzin. - Wtedy nie przypominał samolotu. Nie nadawał się do remontu. Rekonstrukcja polegała w zasadzie na zbudowaniu go od podstaw. To, co udało się ocalić, wmontowaliśmy do nowej konstrukcji. Dzięki temu nasz kukuruźnik ma oryginalny silnik i podwozie.
<!** reklama left>W remoncie pomogły WZL nr 2. Jednak pieniądze nie miały większego znaczenia. Najbardziej poświęcili się pracownicy i członkowie aeroklubu. Trzy lata zajęła im odbudowa maszyny. - Wielu z nich ma smykałkę do takich prac. Gdyby nie ich poświęcenie i zaangażowanie, nie udałoby się go tak szybko odrestaurować - chwali współpracowników Klemens Kohls.
Kukuruźnik prawdopodobnie dziś przejdzie próbę silnika. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, jeszcze w tym tygodniu wzbije się w niebo. Zabytek nie będzie jednak tylko ozdobą lotniczych festynów. - Zamontujemy mu także zaczep do wyciągania szybowców - dodaje Klemens Kohls.
Niestety, niewiele zabytkowych płatowców dotrwało do naszych czasów. Większość z nich została spalona.
- Po wylataniu swoich norm podejmowano decyzje o likwidacji tych maszyn. Jedną chciałem ocalić. Rozebrałem ją i schowałem w hangarze. W czasie kontroli zauważył to politruk, czyli oficer polityczny. Samolot został zniszczony, a mnie ukarano - opowiada Klemens Kohls. Dziś w Polsce zachowały się tylko trzy egzemplarze kukuruźników. Stoją one jednak w muzeach.
Tymczasem wkrótce w bydgoskie niebo wzbije się także zabytkowy szybowiec „Bociek”.
- Prawdopodobnie we wrześniu uda się zakończyć jego remont - mówi Tomasz Szelągowski z Klubu Miłośników Starych Szybowców VGC.