https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polpak był blisko, ale wygrał Prokom

Tomasz Keller
Mistrz Polski prowadził w Świeciu od samego początku. Polpak cały czas niwelował straty i zabrakło mu bardzo niewiele. Wyrównany poziom drużyn zwiastuje jednak kolejne emocje.

Mistrz Polski prowadził w Świeciu od samego początku. Polpak cały czas niwelował straty i zabrakło mu bardzo niewiele. Wyrównany poziom drużyn zwiastuje jednak kolejne emocje.

<!** Image 2 align=right alt="Image 83321" sub="Bobby Dixon, jak przystało na lidera, robił wszystko, by odrobić straty. Niestety, tym razem się nie udało Fot. Marek Wojciekiewicz">Trzeci mecz półfinałowy koszykarskiej ekstraligi i pierwszy w historii świeckiej hali rozpoczął się dla gospodarzy fatalnie. Prokom podrażniony ostatnią porażką rzucił się na Polpak i po pięciu minutach było 13:0 dla mistrzów Polski.

Drużyna ze Świecia pierwsze punkty zdobyła dopiero po sześciu minutach gry za sprawą dobitki Marko Brkicia. Ten zawodnik był jednym z wyróżniających się i dzięki jego akcjom Polpak w końcowej fazie meczu nie tracił dystansu do Prokomu.

Jeszcze w pierwszej kwarcie gospodarze w niesamowity sposób odrobili wszystkie straty i wyrównali stan meczu na 16:16. Głównie dzięki twardej obronie na całym parkiecie, jaką szybko zalecił Mihailo Uvalin. Słabiej grał w tej części Vladimir Tica, który szybko został zmieniony na Ericka Hicks’a. Ten toczył twarde boje w obronie z Filipem Dylewiczem i Jovo Stanojeviciem i jak zwykle popisywał się efektownymi „dunkami”, a jego dobitka po niecelnym rzucie Dixona zachwyciła komplet kibiców w hali. W drużynie gości tym razem zachwycał Mustafa Shaker. Amerykanin często wchodził pod kosz Polpaku i ciężko było go zatrzymać. Robił przy tym niesamowite piruety w powietrzu, odgrywając co chwilę na obwód do Donatasa Slaniny, który tym razem nie był już tak skuteczny jak podczas drugiego meczu w Sopocie, chociaż swoje 11 punktów rzucił.

<!** reklama>Mecz cały czas toczył się pod dyktando gości, którzy prowadzili różnicą 7-11 punktów. Ostatnią kwartę bardzo dobrze przemyślał trener Pacesas, nakazując grę na faul. Już po trzech minutach każde przewinienie Polpaku było karane rzutami osobistymi. Prokom każdą akcję rozgrywał niemal do samego końca czasu 24 sekund. Końcówka była bardzo wyrównana i Polpak systematycznie niwelował straty. Rzut za trzy punkty Garnera pozwolił jeszcze uwierzyć, że można dogonić Prokom, ale 6 punktów przewagi na niespełna dwie minuty do końca okazało się zbyt dużą stratą. Ostatecznie Prokom wygrał 73:69, ale przy tak wyrównanej walce w dzisiejszym czwartym spotkaniu wszystko jest jeszcze możliwe.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski