Polacy niechętnie wykupują dodatkowe ubezpieczenia swoich wyjazdów zagranicznych. Najczęściej korzystają z nich ci, którzy wyjeżdżają samodzielnie. Klienci biur nie myślą o ubezpieczeniu.<!** Image 2 align=none alt="Image 154057" sub="Wyjeżdżając na urlop za granicę warto się dodatkowo ubezpieczyć. Fot. mwmedia.pl">
Skutki braku dodatkowego ubezpieczenia mogą być tragiczne. Niedawno media rozpisywały się
o tragedii polskiej rodziny, wypoczywającej w egipskiej Hurghadzie. Ojciec rodziny doznał ataku serca. Zanim zmarł, trafił do kilku egipskich szpitali. Jednak standardowa polisa ubezpieczeniowa, nabyta wraz z wykupioną wycieczką, nie obejmowała opieki lekarskiej. Wystawiony przez Egipcjan rachunek opiewał na ponad 100 tysięcy złotych, których rodzina nie miała.
W ramach zastawu szpital zatrzymał... zwłoki mężczyzny. Teraz rodzina zbiera pieniądze, potrzebne do zaspokojenia roszczeń szpitala i przewozu zmarłego, by wyprawić mu w Polsce godny pogrzeb.
Coraz więcej chętnych
- Świadomość potrzeby ubezpieczenia jest coraz większa, zanotowaliśmy kilkunastoprocentowy wzrost kupowanych dodatkowych polis w stosunku do zeszłego roku - przyznaje Leszek Chorzewski, rzecznik biura Exim Tours. - To staje się powoli normą, zwłaszcza gdy kierunkiem wyjazdu jest ciepły kraj, na przykład Egipt lub Tunezja.
W takich państwach ryzyko wystąpienia kłopotów ze zdrowiem jest większe niż w krajach o łagodniejszym klimacie. W obawie przed chorobą w czasie urlopu za granicą nasi klienci wykupują, i to bardzo często, opcję ubezpieczenia, która daje możliwość wcześniejszego powrotu do kraju, poza terminem wyznaczonym przez nasz czarter.
- Każdy klient wyjeżdżający z biuem Neckermann jest ubezpieczony od następstw nieszczęśliwych wypadków i kosztów leczenia. Ubezpieczenie przewiduje, między innymi, ubezpieczenie kosztów leczenia i assistance do kwoty 10 tysięcy euro, NNW - 5000 euro, OC, koszty poszukiwania i ratownictwa - każde 2500 euro. W sumie zawarte są też koszty transportu i repatriacji - poinformowała nas Magdalena Plutecka-Dydoń z biura podróży Neckermann, która przyznaje jednak, że z wykupem dodatkowych ubezpieczeń bywa różnie. - Wielu klientów zainteresowanych jest bardziej standardem hotelu i rozrywkami, które znajdzie na miejscu niż ofertą ubezpieczeniową. Obowiązkiem agenta jest jednak przedstawienie takiej oferty. Bardziej świadomi klienci decydują się na dodatkową polisę.
Za małe pieniądze
Dodatkowa polisa nie jest droga. Dla wycieczki kosztującej trzy tysiące złotych, w zależności od zakresu ubezpieczenia, kosztuje od 100 do 300 złotych. - Kompleksowe ubezpieczenie dla rodziny, wraz z opcją all risk, pozwalającej zrezygnować z wycieczki bez straty wpłaconych pieniędzy, dla wycieczki kosztującej powyżej 10 tysięcy złotych to niewiele ponad 500 złotych - mówi Magdalena Plutecka-Dydoń.<!** reklama>
Jest to najdroższa z form ubezpieczenia. Ubezpieczenia oferowane przez biura podróży zwykle są wliczone w koszt wycieczki lub wymagają dopłaty zaledwie kilku złotych. Ale, niestety, działa tu zwykle zasada: coś za coś. W praktyce może to oznaczać niskie sumy ubezpieczenia i ograniczony zakres ochrony, co może okazać się niewystarczające zwłaszcza w krajach pozaeuropejskich lub takich, gdzie opieka lekarska i koszty świadczeń medycznych są drogie - uważa Iwona Mazurek z biura PR TUiR WARTA SA. - Zanim dobierzemy odpowiednią dla siebie polisę, odpowiedzmy sobie na kilka pytań. Czy będziemy wypoczywać biernie, opalając się
i zwiedzając, czy też czynnie, uprawiając narciarstwo wodne, windsurfing, wspinaczkę wysokogórską itp.? Czy jedziemy sami czy z dziećmi? Czy nikt z nas nie choruje przewlekle? Potem musimy sobie uświadomić, jakie niebezpieczeństwa mogą nam zagrażać. Oprócz kłopotów ze zdrowiem, mogą nas spotkać też inne przykre niespodzianki, na przykład strata bagażu, dokumentów, pieniędzy, zniszczenie deski windsurfingowej, spowodowanie wypadku, w którym ucierpią inni ludzie i ich sprzęt.
Dobre ubezpieczenie
- gwarantuje szeroki dostęp do placówek medycznych i lekarzy prywatnych
- zapewnia pokrycie nie tylko kosztów leczenia, ale także zorganizowanie i pokrycie kosztów związanych z przewiezieniem chorego z miejsca zdarzenia do szpitala lub ambulatorium oraz powrotu do kraju, a także transport zwłok do Polski
- gwarantuje bezgotówkową likwidację szkód za granicą
- zapewnia całodobową obsługę w języku polskim
- zapewnia rekompensatę strat finansowych, związanych z koniecznością odwołania przez ubezpieczonego z przyczyn losowych uczestnictwa w zagranicznej imprezie turystycznej
Holowanie to usługa pierwszej potrzeby
Za wschodnią granicę bez zielonej karty lepiej nie wyjeżdżać, bowiem może to nas bardzo drogo kosztować
- Za granicą kierowcy najczęściej potrzebują pomocy w Niemczech, Czechach i na Słowacji – wynika mz danych ubezpieczycieli.
Kraje, w których trzeba mieć ze sobą zieloną kartę, to Albania, Izrael, Serbia i Czarnogóra, Białoruś, Macedonia, Tunezja, Bośnia i Hercegowina, Maroko, Turcja, Iran, Mołdawia, Ukraina i Rosja.
- Warto wykupić assistance choćby dlatego, że ma się zapewnione bezpłatne holowanie do warsztatu lub autoryzowanego serwisu obsługi. Laweciarze to straszne zdzierusy, kiedyś miałem małą kraksę na placu Poznańskim w Bydgoszczy i za holowanie auta na Błonie - jakieś cztery kilometry - wzięli ode mnie 300 złotych. Z assistance byłoby to niemożliwe - mówi pan Tadeusz.
- Warto zwrócić uwagę, jakiego rodzaju umowę się podpisuje. Najczęściej ubezpieczenia samochodowe assistance o niskim standardzie są właściwie wyłudzaniem pieniędzy, bo w niczym nie pomagają.
Z kolei rozbudowane ubezpieczenia, z holowaniem bez limitu oraz podstawieniem auta zastępczego i tak dalej są bardzo drogie - uważa Marek, prywatny przedsiębiorca z Torunia. - Kiedyś zepsuło mi się auto. Dzwoniąc do ubezpieczyciela, dowiedziałem się, gdzie są najbliższe warsztaty. W pierwszym poinformowano mnie, że owszem, lawetę po mnie przyślą i mnie doholują, ale wieczorem, bo jedyna jest gdzieś daleko w terenie. W drugim powiedziano mi, że jeżdżą tylko do wypadków, a awaria nie jest wypadkiem. W trzecim odesłano mnie do pierwszego. W końcu dowiedziałem się, że mam sam przyjechać zepsutym autem do serwisu. Wezwałem więc taksówkę i odpaliliśmy samochód na krótko i jakoś dojechałem. Tyle że to mogłem zrobić na początku, bez konieczności dodatkowego ubezpieczenia.
Z doświadczeń TUiR Warta wynika, że statystycznie kierowcy najczęściej korzystają z dwóch podstawowych rodzajów pomocy assistance: holowania pojazdu, usprawnienia pojazdu (w przypadku rozładowania się akumulatora lub braku paliwa) oraz poszukują samochodu zastępczego.
- Sytuacje te to blisko 90 proc. świadczeń realizowanych na rzecz naszych klientów. Najczęstszym powodem kontaktu z ubezpieczycielem w przypadku ubezpieczeń assistance jest awaria pojazdu (ponad 60 proc. zgłoszeń), a na drugim miejscu zanajdują się wypadki (blisko 30 proc. zgłoszeń) - mówi przedstawiciel ubezpieczyciela.
W Polsce pomoc assistance udzielana jest najczęściej w dużych miastach, często nieopodal czy wręcz pod domem kierowcy. W tej statystyce prym wiodą Warszawa, Kraków, Poznań, Katowice, Gdańsk
i Szczecin. Średni dystans holowania pojazdu nieznacznie przekracza 40 kilometrów. Za granicą kierowcy najczęściej potrzebują pomocy w Niemczech, Czechach i na Słowacji. Wzrasta odsetek korzystających z assistance w Austrii, we Włoszech i Francji.
Co warto ubezpieczyć?
Zdarzenia i okoliczności, za które ubezpieczyciel na pewno nie wypłaci odszkodowania w ramach polisy wakacyjnej bez tzw. doubezpieczenia, to na przykład:
- choroby przewlekłe,
- sporty wysokiego ryzyka,
- ciąża.
W przypadku chorób przewlekłych dokupuje się rozszerzenie polisy o tzw. przeszłość chorobową, ale trzeba zapłacić nawet o kilkaset procent wyższą składkę. Występuje również cała lista sportów uznawanych za ekstremalne, na przykład alpinizm, narciarstwo wyczynowe, sporty motorowodne, lotnicze mi wiele innych. Koszty zakupu ubezpieczenia od ryzyka zdarzeń niepożądanych - na przykład podczas nurkowania czy surfingu - bywają nawet dwukrotnie wyższe niż w przypadku zwykłej polisy.
Kosztowne chorowanie
Koszty leczenia ambulatoryjnego za granicą mogą okazać się naprawdę wysokie. Poparzenie słoneczne to koszt minimum 50-200 euro. Złamanie ręki może kosztować w Austrii nawet 3500 euro. Leczenie szpitalne jest jeszcze droższe. Dzień na intensywnej terapii w Austrii, Niemczech lub Wielkiej Brytanii to koszt 2 tysięcy euro. Trochę tańsza jest interna i chirurgia: od 50 euro w Chorwacji i Słowacji do 1500 euro w Niemczech i Francji.(BOB)