Słono zapłaci 53-latka, która nie zawiadomiła policji, że jej rzekomo zaginiona mama jest już w domu. Służby ratunkowe koszty takich akcji liczą w dziesiątki tysięcy złotych.
11 sierpnia mężczyzna zgłosił w tucholskiej komendzie zaginięcie 77-letniej babci. Zgłoszenie potraktowano bardzo poważnie, tym bardziej że zaledwie sześć dni wcześniej w pobliskich Okoninach Nadjeziornych zaginęła inna starsza kobieta. Już 20 minut od zgłoszenia policjanci byli u jej córki. 53-latka oświadczyła, że nie wie, gdzie jest matka, więc 19 policjantów i 5 strażaków przez całą noc szukało zaginionej. Wykorzystano psa, policyjne radiowozy i samochód ratowniczo-gaśniczy straży pożarnej. Rano policjanci dostali sygnał od brata zaginionej, że zawiózł ją poprzedniego dnia do jej córki. 53-latka oświadczyła, że matka od poprzedniego dnia jest u niej, a ona sama nie wiedziała o poszukiwaniach. - Kobietę czeka rozprawa w sądzie, gdzie będzie musiała wytłumaczyć się, dlaczego wprowadziła policję w błąd. Policjanci wystąpią również przeciwko kobiecie o zwrot poniesionych przez służby kosztów. Nalicza je teraz komenda wojewódzka - mówi Brygida Zimnoch z tucholskiej policji.
<!** reklama>
W lutym tego roku policję na nogi postawiło zgłoszenie o mężczyźnie, który miał wpaść pod lód na Wiśle. W akcji brało udział 36 osób, ściągnięto śmigłowiec z kamerą termowizyjną. Sprawę wywołali dwaj pijani bracia spod Kwidzyna. Poza odpowiedzialnością karną, zostali obciążeni kosztami poszukiwań. Pracę helikoptera wyceniono na ponad 30 tys. zł. Do tego koszty przejechania ok. 1000 km przez pojazdy policyjne i 4200 zł za udział w akcji samochodu Ochotniczej Straży Pożarnej.
Częściowo od odpowiedzialności wykręcił się 72-letni emerytowany pracownik Ministerstwa Spraw Zagranicznych z Warszawy. W październiku 2011 roku zawiadomił Urząd Wojewódzki w Bydgoszczy, że podłożył w nim bombę, a dwa miesiące później informował, że podłożył dynamit w domu ministra Radka Sikorskiego w Chobielinie.
- Mężczyzna został skazany za przestępstwo w warunkach ograniczonej poczytalności i skazany na 1500 zł grzywny. Najczęściej fałszywe alarmy bombowe dotyczą sądu - mówi prokurator Dariusz Bebyn, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ.