https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polacy bardzo mnie rozczarowali

Janusz Bąkowski, Korespondencja własna z Hamburga
Rozmowa z Horstem Hrubeschem, byłym reprezentantem Niemiec w piłce nożnej, obecnie trenerem reprezentacji juniorów tego kraju do lat 19.

Rozmowa z Horstem Hrubeschem, byłym reprezentantem Niemiec w piłce nożnej, obecnie trenerem reprezentacji juniorów tego kraju do lat 19.

<!** Image 2 align=right alt="Image 87715" sub="Wysoki, silny fizycznie Horst Hrubesch za swoich najlepszych lat był postrachem bramkarzy. Teraz jest trenerem reprezentacji Niemiec do lat 19. / Fot. Janusz Bąkowski">Tak się jakoś składało, że w ostatnich latach ślepy los kojarzył ze sobą reprezentacje Niemiec i Polski. Tak było w przypadku ostatnich mistrzostw świata jak i obecnych mistrzostw Europy. Z pewnością więc przyglądał się Pan także grze polskiej reprezentacji podczas Euro 2008. Jak ocenia Pan występ tej drużyny?

Trudno powiedzieć coś dobrego o drużynie, która odpada z turnieju już w grupie eliminacyjnej. Powiem szczerze, że Polska mnie zawiodła. Oczekiwałem od tej drużyny znacznie więcej. Obserwowałem jej poczynania w fazie eliminacyjnej. Na podstawie osiągniętych przez nią wyników w eliminacjach spodziewałem się po niej znacznie więcej. Ta drużyna ma jednak w sobie ciągle duży potencjał. Nie został on, niestety, w pełni wykorzystany. Zawodnicy polscy sprawiali wrażenie ospałych, brakowało im świeżości, odpowiedniej szybkości i wiary we własne siły. To nie była ta sama drużyna, którą znałem z rozgrywek eliminacyjnych.

Wielu kibiców w Polsce, jak też fachowców od piłki nożnej uważa jednak, że do niepowodzenia naszej narodowej reprezentacji przyczynił się angielski sędzia, który podyktował w sposób całkowicie niesprawiedliwy przeciwko nam w meczu z Austrią rzut karny w ostatniej minucie meczu i odebrał pewne zwycięstwo. Czy też Pan uważa, iż ta jedenastka była bezzasadna?

<!** reklama>W meczu z Austrią Polacy grali lepiej niż przeciwko drużynie Niemiec. Co do rzutu karnego, to przykro mi bardzo, ale mam w tym przypadku odmienne zdanie niż przytłaczająca większość osób w Polsce. Sądzę bowiem, że ten rzut karny był słusznie podyktowany. Polski zawodnik wykazał się bardzo dużą lekkomyślnością, przytrzymując we własnym polu karnym zawodnika austriackiego za koszulkę. To zagranie było całkowicie niepotrzebne. Arbiter miał, niestety, pełne prawo tego rodzaju faul odgwizdać.

Czy miał Pan okazję grać kiedyś podczas swojej bardzo bogatej kariery piłkarskiej przeciwko reprezentacji Polski?

Proszę mi wybaczyć, ale tego tak dokładnie już nie pamiętam. Sądzę jednak, że jeden taki mecz kiedyś rozegrałem i było to najprawdopodobniej w Hanowerze.

Których z polskich piłkarzy uznałby Pan za najlepszych?

<!** Image 4 align=left alt="Image 87715" >Bardzo dobrych polskich piłkarzy było wielu. Może ograniczę się do tych nazwisk, które pamiętam jeszcze bardzo dobrze z tych czasów, gdy sam byłem zawodnikiem reprezentacji Niemiec i HSV Hamburg. Do nich należeli z całą pewnością Zbigniew Boniek i Grzegorz Lato. W HSV z kolei ze świetnej strony pokazali się kiedyś Mirosław Okoński oraz Jan Furtok.

Okres największej świetności w Pana karierze przypadł na grę w HSV Hamburg. To właśnie z tą drużynę zdobył Pan w latach 1979, 1982 oraz 1983 jako środkowy napastnik drużynowe mistrzostwo Niemiec. W roku 1982 był Pan także królem strzelców Bundesligi. Czy ma Pan jeszcze do tej pory jakieś zwIązki z Hamburgiem?

Chociaż po zakończeniu swojej gry w HSV grałem jeszcze w belgijskim Standarcie Liege i Borusii Dortmund, to wróciłem potem na stałe do Hamburga, gdzie do dzisiaj mieszkam. Mimo że jestem obecnie mocno zajęty jako trener reprezentacji juniorów Niemiec do lat 19, to w wolnych chwilach zasiadam na trybunie stadionu HSV i dopinguję tę drużynę. Spotykam się też z moimi byłymi kolegami z reprezentacji Niemiec, a takich w Hamburgu było sporo. Wymienię tu chociażby takie nazwiska jak Manfred Kalz, Feliks Magath czy Franz Beckenbauer, który przy końcu swojej kariery także grał w HSV.

Był Pan znany ze strzelania znakomitych bramek głową. Powstawały na ten temat nawet różne powiedzenia. Jedno z nich, bardzo skrótowe i często powtarzane brzmiało: „Manni Kalz centruje, ja uderzam głową i bramka”. Czy pochodzi to powiedzenie wprost od Pana?

Faktycznie przez sporo lat funkcjonowało takie powiedzenie. W rzeczywistości jednak nie pochodziło nigdy ode mnie. Jedna z moich innych podobnych wypowiedzi została przerobiona na właśnie taką.

Jakie swoje sukcesy międzynarodowe uważa Pan za najważniejsze?

Było ich trochę. Gdy chodzi o mecze klubowe, to z pewnością na pierwszym miejscu zaliczyłbym zdobycie przez HSV Hamburg w maju 1983 roku Pucharu Mistrzów Krajowych. Pokonaliśmy wtedy 1:0 w finale, który rozegrano w Atenach, słynną drużynę Juventusu Turyn. Była to drużyna naszpikowana samymi gwiazdami, takimi jak Michael Platini, Paolo Rossi, Dino Zoff w bramce czy wspomniany już wyżej, znakomity polski napastnik Zbigniew Boniek. Gdy chodzi o mecze reprezentacji Niemiec, to myślę , że były takie dwa wydarzenia. Pierwsze, to udział w finałowym meczu mistrzostw Europy w roku 1980 przeciwko Belgii. Zdobyliśmy wtedy tytuł, wygrywając 2:1. Strzeliłem wówczas obydwie bramki. Drugie, to udział w finałowym meczu mistrzostw świata w roku 1982 przeciwko Włochom. Zdobyliśmy wówczas wicemistrzostwo, przegrywając 1:3.

Którą ze zdobytych przez siebie bramek uważa Pan za najładniejszą lub też za najważniejszą?

Jeśli chodzi o te najważniejsze, to myślę, że był to gol zdobyty w 1982 roku na wyjeździe w Monachium przeciwko Bayernowi. Była to bramka na 4:3 dla HSV, zdobyta w ostatniej 90 minucie meczu. Dzięki temu zwycięstwu zdobyliśmy tytuł mistrza Niemiec.

Miał Pan podczas swojej bogatej kariery kilku trenerów. Którego z nich cenił Pan sobie najbardziej?

Było takch dwóch. Jeden to wspaniały jugosłowiański trener Branco Zebec. Trenował on drużynę HSV przez trzy sezony. Po nim, czyli od roku 1981 stanowisko to objął austriacki trener Ernst Happel. Był to trener legenda. Za jego czasów, a był w Hamburgu przez sześć sezonów, zespół HSV święcił największe triumfy. Nie bez powodu słynny wiedeński stadion piłkarski położony na Praterze został nazwany jego imieniem.

Dziękuję bardzo w imieniu polskich Czytelników za rozmowę i życzę powodzenia w turnieju.

Ja również dziękuję za rozmowę i pozdrawiam wszystkich kibiców piłki nożnej w Polsce.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski