https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pokonał wpław Wartę

red
Tomasz Chwaliszewski, sportowiec z podbydgoskiej Brzozy, został pierwszym reprezentantem Polski, który przepłynął wpław odcinek 140 km na Warcie.

Tomasz Chwaliszewski, sportowiec z podbydgoskiej Brzozy, został pierwszym reprezentantem Polski, który przepłynął wpław odcinek 140 km na Warcie.

<!** reklama>

Pan Tomasz wystartował w piątek rano z miejscowości Dobrów koło Konina. Przepłynięcie 140 km zajęło mu około 26 godzin, w trakcie których zmagać musiał się nie tylko w wodą, ale i niską temperaturą.

- Płynąłem w piance, by uchronić się wychłodzeniem organizmu. I tak było zimno. Co 30 minut ratownicy na łodzi przygotowywali mi ciepłe posiłki w bidonie. Zabrali również duży zapas ciepłej wody, którym polewali piankę, by ogrzać ciało - informuje Chwaliszewski.

Dodaje, że najgorsza była noc, gdy temperatura powietrza diametralnie spadła i pojawiła się mgła. Pokonywać kolejne kilometry pływakowi pomagał jednak szybki nurt rzeki.

- Nie było możliwości płynięcia w linii prostej. Zmuszeni byliśmy płynąć slalomem ze względu na mielizny. Dużym utrudnieniem był niski poziom wody w niektórych miejscach, gdzie nie było możliwości płynięcia kraulem . Koniecznością było płynięcie „żabką” - wspomina sportowiec.

W walce z rzeką przeszkadzały mu też wystające konary zwalonych drzew i kamienie. Już po wyjściu zwody okazało się, że Tomasz Chwaliszewski ma pocięte nogi.

Komentarze 17

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
kibOlka
Czekam z niecierpliwością :) Dobrze by było nagłośnić sprawę. Skoro Pana "Micha" obraża kulturalna dyskusja w internecie, to może zechce udowodnić przed sądem, że wyrażane opinie są bezpodstawne, bo Pan Chwaliszewski faktycznie przepłynął 140 km i pobił rekord świata. Powodzenia!
M
Michu
"kibolką" powinna się prokuratura zająć .To jest sprawa prokuratury .Anonimowo w internecie obrażać innych .
Napiszę do administratora strony :) o namierzenie IP Pani "kibolka" i myślę ,że któś się zajmię tą sprawą .
Miłego dnia .
k
kibOlka
4. Chwaliszewski trafił na niski poziom Warty, a więc i wolniejszy nurt, niż Bartkowiak, twierdzi że musiał dużo płynąć z tego tytułu żabką, bo haczył o dno (styl o wiele wolniejszy, niż kraul), zwalniały go dodatkowo mielizny, pływające kłody i kamienie (te ostatnie są szczególnie intrygujące - Bartkowiak nie miał przyjemności spotkania ani z jednymi, ani z drugimi), co pół godziny zatrzymywał się na jedzenie (wbrew pozorom trochę to trwa, jeśli zliczyć tyle przystanków), a średnia prędkość wyszła mu nawet nieco lepsza, niż Bartkowiakowi (przy założeniu, że przepłynął 140 km w 26 h). I nie uciekajcie się do kategorii wiekowej, bo Bartkowiak ma ogromne doświadczenie w rzece i pływa wyjątkowo szybko na ekstremalnych dystansach.
5. Przed próbą "bicia rekordu" Chwaliszewski poinformował Wszystkich Świętych o swoich zamiarach (zgłosił się nawet do Newsweeka), podobnie jak "przed La Manche", a na trasie nie było ani jednego reportera. Czy ktoś sfotografował start, nocne płynięcie, metę? Może istnieją jakieś prywatne relacje obrazkowe? Nie wierzę, że nawet żona Chwaliszewskiego nie wzięła kamery / aparatu. Chętnie obejrzelibyśmy kluczowe momenty z wyczynu, zwłaszcza start i metę.
k
kibOlka
A może przynajmniej uda się logicznie wyjaśnić, jak to możliwe, że Chwaliszewski, jak utrzymuje, płynął 140 km przez 26 godzin, od 8.00 w piątek do 10.00 sobotę, podczas gdy:
1. o godz. 8.30 w sobotę nie było go w wodzie ani na łodziach asekuracyjnych?
2. o godz. 10.00 w sobotę, po 26 godzinach płynięcia nie miał nawet zmarszczki na dłoniach (pojęcie "rąk praczki" istnieje nawet w medycynie sądowej. Na podstawie stopnia odmoczenia dłoni ocenia się ile czasu ciało przebywało w wodzie)
3. Do Konina - 50 km płynął przez 11h (od 8.00 do 19.00, zgodnie z relacją miejscowych dziennikarzy), a pozostałe 90 km przepłynął w 15h (od 19.00 do 10.00), co znaczy że na początku, gdy był jeszcze wypoczęty i świeciło słońce, miał prędkość 4,5 km/h, a potem nagle, zimną nocą, zmęczony całodniowym wysiłkiem przyspieszył do 6 km/h?
k
kibOlka
Póki co, mamy poważne podstawy, aby sądzić, że Chwaliszewski nie "pobił rekordu w pływaniu długodystansowym na rzece Warta" i nie "przepłynął 140 km wpław". Ale spróbuję Wam pomóc w kolekcjonowaniu dowodów na jego wiarygodność:
1. Jeśli nie było sędziego, to może był LEKARZ, który opowie w jakim stanie wyszedł z wody Chwaliszewski? (polecam artykuły prof. Drygasa, zajmującego się badaniami nad zmianami zachodzącymi w organizmie ultramaratończyków po ekstremalnym wysiłku)? Żadnej hipotermii, niestrawności, malutkiego przykurczu nawet? Tylko nogi pocięte kamieniami?
2. Zapis trasy i prędkości z GPSa rozwiałby podejrzenia, że pływaka podwieziono łódką albo samochodem i że wyszedł z wody najdalej po 133 km, jeśli nie zaraz za Koninem.
3. Na Warcie jest wiele promów kursujących między brzegami - ich operatorzy bacznie obserwują wodę i przepływające obiekty, aby nie doprowadzić do wypadku. Nam nie udało się znaleźć żadnego, który by zauważył Chwaliszewskiego, ale może Wy spróbujecie?
k
kibOlka
Rozumiem, że gorączkowe, histeryczne, infantylne obrzucanie Bartkowiaka inwektywami przez fanów Chwaliszewskiego wynika z bezsilności i braku merytorycznych argumentów na potwierdzenie wyczynu bydgoskiego pływaka? Obrona przez atak? W mojej ocenie to niezbyt udana, kompromitująca próba odwrócenia uwagi od meritum sprawy... Jeśli chcecie pomóc idolowi, proponuję, żeby się skupić na dowiedzeniu autentyczności jego słów. Wszyscy oczywiście znaleźliśmy się w dość kuriozalnej sytuacji. Dobry zwyczaj sportowy i zdrowy rozsądek podpowiada, że sam zainteresowany powinien udokumentować swój wyczyn, a nie ci, którzy powątpiewają, dowodzić, że tego nie zrobił.
k
kibOlka
W naszej debacie nieprecyzyjny (w świetle przepisów sportowych) sposób użycia sformułowania "rekord", "rekordzista" stanowi jedynie poboczny wątek, jak mi się zdaje się wyczerpany. Chyba wszyscy się zgodzą, że obaj Panowie oraz zainteresowane nimi media powinny bardziej uważać na słowa, zwłaszcza w obliczu tak wrażliwych kibiców. Przypomnę, że zasadniczym tematem naszej dyskusji jest pytanie czy Chwaliszewski w ogóle PRZEPŁYNĄ٠140 km wpław Wartą bez dotykania ludzi i łodzi oraz bez wychodzenia z wody CZY NIE? Bartkowiak może przedstawić bogatą dokumentację swojego wyczynu. Co do Chwaliszewskiego, póki co, mamy jedynie poważne podstawy ku temu, aby nie dać wiary jego twierdzeniu.
k
kibOlka
Jak zwał, tak zwał. Faktycznie mówienie o rekordach świata w pływaniu ekstremalnym nie jest najszczęśliwszym sformułowaniem w ścisłym, prawnym tego słowa znaczeniu. Jednak potocznie używa się słowa "rekord" w podobnych kontekstach - jest to pewnego rodzaju skrót myślowy, synonim "wyczynu" (choć oczywiście zastosowanie ostatniego słowa byłoby bardziej odpowiednie w świetle obowiązujących przepisów). Jestem przekonana, że nikt, kto stosował podobne skróty myślowe, nie miał zamiaru oszukiwać. Nawet T. Chwaliszewski wpadł w tę samą pułapkę językową, ogłaszając na swojej stronie Facebooka: "Dzisiaj Tomasz Chwaliszewski pobił rekord w pływaniu długodystansowym na rzece Warta. Przepłynął 140 km wpław". Znamienne, że swoje twierdzenie pływak poparł wizerunkiem orła w koronie (!), co ma nas utwierdzić w przekonaniu, że mamy do czynienia z Polakiem-rekordzistą świata w pływaniu na Warcie - wszak symboli narodowych używa się w rozgrywkach międzynarodowych... Z pewnością Chwaliszewski, podobnie jak Bartkowiak, miał na myśli "rekord" Warty - fakt, że jest pierwszym człowiekiem na świecie, który przepłynął taki odcinek w Warcie, a przy okazji pierwszym Polakiem, który przepłynął taki dystans wpław w jakimkolwiek akwenie otwartym. Chyba nie nazwiemy Chwaliszewskiego z tego powodu hochsztaplerem???
M
Monika
gratulacje.
M
Monika K.
Podajcie mi przepisy które mówią o sędziowaniu w zawodach długodystansowych na wodach otwartych. ze szczególnym uwzględnieniem ilości sędziów. .
To jest jakaś ściema z tym Bartkowiakiem !!!!
Nie ma rekordów świat zapisanych nigdzie .
Pływanie długodystansowe i rekordy świata nie istnieją!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1
Bartkowiak robił Nas wszystkich w "konia"pisząc ,że pobił jakieś wymyślone rekordy świata .
Mógł zacząć od 10 km to swoimi bzdurami karmił by nas od pierwszego maratonu 8 lat .
Gazety pisały przez 8 lat o bzdurach Bartkowiaka.
PZP się jeszcze pod tym podpisywało .
O co chodzi ?
Jeżeli chodzi o sędziów to zgadzam się z przedmówcą .
Nich ktoś pokaż przytoczy przepisy wielcy znawcy pływania:)
Nie ma rekordów świat w pływaniu długodystansowym .
Dlatego Bartkowiak to oszust , który wprowadzał Nas 8 lat w błąd :)
a
aa
To jest prosta sprawa. Nie ma dokumentacji, nie ma więcej niż jednego sędziego - nie ma rekordu. Oczywiście nie kryje się z tym żaden przepis, ale raczej chłopski rozum.
k
kibOlka
Chyba nigdy nie dowiemy się jak i gdzie Tomasz Chwaliszewski spędził noc z 30 na 31.08.2013 r. Być może zapis z rejestratora jego GPSa rozwiałby niektóre wątpliwości co do uczciwości rekordu. Współczesne urządzenia tego typu pozwalają odtworzyć dokładną mapę trasy, średnią prędkość sportowca, a także prędkości na poszczególnych odcinkach. Jeśli Chwaliszewski nie ma nic do ukrycia, powinien ujawnić szczegóły zapisu GPSa. Nikt nie uwierzy, że nie zachował takiej pamiątki po życiowym osiągnięciu...
k
kibOlka
Nie wiadomo w jakiej miejscowości, na którym kilometrze rzeki Chwaliszewski wyszedł z wody. Pewne jest, że do Śremu, tak jak zamierzał, nigdy nie dopłynął. Świadkowie spotkali go i sfotografowali na brzegu w Józefowie, 14 km przed Śremem, o godzinie 10. Jeśli do Józefowa dotarł wpław, to pokonał najwyżej 136 kilometrów. Jednak i ten wynik budzi wiele wątpliwości. Jeśli Chwaliszewski - tak jak ogłoszono, spędził 26 godzin w Warcie, od 8.00 rano dnia poprzedniego, to znaczy, że zdjęcia zostały wykonane tuż po wyjściu z wody. Tymczasem po pływaku nie było widać oznak zmęczenia ani hipotermii. Kto zna się na pływaniu długodystansowym choć trochę, wie, że mokra pianka ani żadne inne zabiegi w tak ekstremalnych warunkach nie uchronią przed nimi człowieka. Chwaliszewskiemu po ponad dobie przebywania w lodowatej wodzie było na tyle gorąco, że podwinął nogawki. Dłonie nie nosiły charakterystycznych śladów wymoczenia, które mijają dopiero po wielu godzinach. Skóra nie była ani trochę blada, czy pomarszczona.
k
kibOlka
Przede wszystkim wydarzenia nie potwierdził żaden sędzia, ani obiektywny obserwator (nad uczciwością rekordu Romana Bartkowiaka, który miesiąc wcześniej przepłynął 130 km Wartą, czuwało na zmianę kilku sędziów oddelegowanych przez Polski Związek Pływacki).
k
kibOlka
Twierdzenie, że Tomasz Chwaliszewski jest jedynym Polakiem, który przepłynął 140 km w rzece bez przerwy jest zwykłą mistyfikacją i aż dziw, że żaden z redaktorów licznych pism, portali i stacji radiowych nie pokusił się o zweryfikowanie powielanych sensacji. Uwagę zwraca ogrom nieścisłości i logicznych sprzeczności, zawarty w tych relacjach.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski