Rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy Błażej Spychalski poinformował w mediach społecznościowych, że Zofia Romaszewska nie została wpuszczona na mszę pogrzebową Jana Lityńskiego.
Sama Romaszewska przyznała w rozmowie z polsatnews.pl, że „jest absolutnie wstrząśnięta.” - Dotychczas nie było takiego obyczaju w Polsce, żeby zapraszać na pogrzeby, zaprasza się na śluby – stwierdziła w rozmowie z portalem.
- Jestem tym bardzo poruszona. Po prostu płakać mi się chce... Ja zdecydowanie lubiłam Janka, razem współpracowaliśmy i pomimo różnych poglądów byliśmy w stanie rozmawiać jak przyzwoici ludzie - powiedziała z kolei Onetowi.
Opozycjonistka z czasów PRL dodała także, że "w kościele siedzieli ludzie, którzy się nie modlili, a premier Mateusz Morawiecki modlił się przed kościołem na chodniku, to niesłychane".
- Będą teraz mówić, że nie wpuścili nas ze względu na covid, szkoda, że rodzina nie wybrała jeszcze mniejszego kościoła albo w ogóle jakiejś kaplicy – zironizowała doradczyni prezydenta Andrzeja Dudy.
Posłanka Lewicy Katarzyna Kotula skomentowała sytuację pisząc, że ona także brała udział w pogrzebach podczas pandemii i trzeba było stosować się do limitów.
Do kościoła nie wszedł też m.in. premier Mateusz Morawiecki, który modlił się na zewnątrz. Taką możliwość zaproponowano także pani Romaszewskiej, jednak nie skorzystała.
Całą sprawę skomentowała także Lena Kolarska-Bobińska, była minister nauki i szkolnictwa wyższego. - Pani Romaszewska i otoczenie Prezydenta robią polityczną awanturę z pogrzebu szlachetnego i dobrego człowieka. Do kościoła nie weszło dużo bliskich Jankowi Lityńskiemu przyjaciół, bo w pandemii trzeba zachować dystans. Rodzina ma prawo do pogrzebu zgodnie z własną wolą - napisała na Twitterze.
