<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >No i proszę, jak miło jest się mylić! Oczywiście nie zawsze i nie każdemu, ale kiedy wychodzi na to, że ktoś okazuje się zdecydowanie ciekawszy niż sądziliśmy, to jednak serce rośnie. Bo co tu dużo gadać, z reguły proces mamy dokładnie odwrotny. W naszej popkulturze wypalenie postępuje galopująco, a gwiazdki, robiące głupoty, żeby tylko jeszcze troszkę potrzymać się łapkami kariery, tęsknie spozierają z każdego tabloidu.
Kuba Wojewódzki zawsze sprawiał na mnie wrażenie gigantycznej telewizyjnej pomyłki. Ot, jeden z tych celebrytów, którym udało się zrobić karierę zdecydowanie za wielką jak na swój rozmiar kapelusza. Wskoczył do szuflady najpopularniejszych po jurorowaniu w „Idolu” i - przyznać trzeba - rozciągnął te swoje pięć minut sławy na parę lat. Tyle że sowizdrzalska maniera wiecznego chłopca irytować zaczęła szybko, a dowcipy smętniały. Do tego prowadzony latami talk show zmienił się w kabaret jednego aktora, w którym gość robił za przywiędłą paprotkę, a prowadzący mamił publikę ciągle tym samym skeczem.
<!** reklama>I pewnie nie tylko ja zastanawiałem się, ile te telewizje płacą popkulturalnym gwiazdom za to, że te godzą się robić za dekorację do średniego pajacowania.
W każdym razie droga wiodła już tylko w dół, bo wymyślony image psotnego chłopaczka robił się coraz bardziej nieświeży. I nie pomogło nawet to, że konkurenci próbowali przebić Wojewódzkiego Miśkiem Koterskim, co uznać należy za telewizyjną głupotę dekady. Swoją drogą ciekawe, czy ktoś za Koterskiego został przegoniony z wilczym biletem?
Ostatnie miesiące przywracają jednak wiarę w człowieka. Bałem się Wojewódzkiego w „Mam talent”, bo przecież bardzo łatwo ośmieszyć delikwenta, którego pasją jest żonglerka kulami, wyginanie się na linie albo udawanie Maryli Rodowicz. Publika przeżywa sekundowy ubaw, juror błyszczy, a facet ma traumę i gębę matołka na wieki wieków.
A tymczasem w programie jest już taki bardziej pan Jakub, a nie znany nam wcześniej Kubulek. Bywa zabawnie, nawet bardzo, ale kiedy trzeba, jest poważnie, a przede wszystkim dojrzale.
W talk show też udaje mu się całkiem udanie - dowcipkując od czasu do czasu - naprawdę pogadać z gościem. A że goście również zrobili się jakby mniej plastikowi, to tym lepiej. Trochę zabawnie wygląda wesołek Kuba debatujący z Krzysztofem Zanussim i stosujący przy tym znane wszystkim redaktorom świata patenty (jak najlepiej wyjść na mądralę przy robieniu wywiadu? - zacytować w pytaniu innego mądralę), ale te programy ogląda się już do końca. I to absolutnie bez uczucia zażenowania.
Ciekawe, czy to delikatna, przemyślana zmiana image’u Kuby Wojewódzkiego (jeśli tak, to robi to perfekcyjnie), czy całkiem naturalne, polegające na „pogonieniu pajaca”, dojrzewanie - zawodowe oczywiście. Tak czy siak, efekt jest niezły.