Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podwyżki w służbie zdrowia. "Wielu nauczycieli chciałoby zarabiać tyle, ile pielęgniarki po podwyżkach"

Roman Laudański
Roman Laudański
archiwum
Kwota 7,2 mld złotych została przeznaczona na podwyżki dla 460 tysięcy pracowników medycznych i niemedycznych zatrudnionych w placówkach służby zdrowia. Podwyżki ruszą w lipcu tego roku.

W zależności od grupy, podwyżka wyniesie od 17 do 41 procent, a średnia wyliczona przez Ministerstwo Zdrowia to ok. 30 procent. - Od wielu lat postulaty płacowe środowiska lekarskiego są niezmienne, ale nie tylko chodzi nam o pieniądze – podkreśla lekarz Bartosz Fiałek, przewodniczący Regionu Kujawsko – Pomorskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. - Często w wielu miejscach organizacja pracy jest zła i żadne pieniądze tego nie rekompensują. Zależało nam na zróżnicowaniu płacy w zależności od doświadczenia, lat nauki oraz odpowiedzialności. Lekarz stażysta, czyli osoba bezpośrednio po studiach, powinna zarabiać jedną średnią krajową. Lekarz bez specjalizacji, który zakończył staż i realizuje jakąś specjalizację powinien otrzymywać dwie średnie krajowe, a lekarz specjalista, który uzyskał specjalizację w danej dziedzinie medycznej - trzy średnie krajowe. Dopóki to nie zostanie zrealizowane, dopóty nie zostaną zrealizowane postulaty środowiska lekarskiego. Oczywiście rząd i ministerstwo przygotowało i zrobiło podwyżkę, która spłaszczyła zróżnicowanie zarobków. Około 8,2 tys. brutto będzie zarabiał lekarz na podstawie umowy o pracę, a około 7,3 tys. pielęgniarka z magisterium i specjalizacją, czyli będzie to 900 złotych różnicy. Podwyżka jest wyjściem naprzeciw wielu środowisk medycznych, ale jednoznacznie trzeba powiedzieć, że my jako lekarze, samorząd lekarski oraz OZZL od lat postulujemy te trzy wskaźniki w zależności od odpowiedzialności i wykształcenia. 

Poselskim okiem

Ze zdziwieniem przyjmuje takie głosy poseł Tomasz Latos (PiS), przewodniczący komisji zdrowia.

- Podwyżki zostały przyjęte w Komisji Trójstronnej. Oczywiście każda ze stron nie była w pełni usatysfakcjonowana, ale na tym polega szukanie kompromisu. Strona związkowa, pracodawcy i co zrozumiałe rząd chwalili tę ustawę. Strona związkowa, społeczna prosiła o jej przyjęcie. Posłowie również prawie jednogłośnie ją przyjęli. Jestem pełny najwyższego uznania dla wszystkich stron za merytoryczną i spokojną dyskusję.

Prawdą jest, że niektóre środowiska nawet na końcu chciały dodatkowo jeszcze coś ugrać, natomiast szukanie kompromisu polega na tym, że gdzieś trzeba się spotkać. Pamiętajmy, że mówimy o najniższym wynagrodzeniu, a nie o najwyższym czy średnim w poszczególnych grupach. Zawsze punktem odniesienia powinny być także inne grupy zawodowe, poza ochroną zdrowia oraz to, co było w ochronie zdrowia 10 czy 6 lat temu. Mamy ogromny postęp. Wielu – chociażby pracowników oświaty – chciałoby zarabiać tyle, ile będą zarabiać pielęgniarki z niepełnym wyższym czy średnim wykształceniem.

Pielęgniarki liczą
- Zawsze będzie niedosyt, nierówny podział i zły sposób naliczania – komentuje Małgorzata Zawirowska, przewodnicząca Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych we Włocławku. - Nigdy nie jest tak, że można wszystkich pogodzić. To związki zawodowe negocjują warunki we współpracy z samorządem, ale propozycje wychodzą od związków zawodowych, z którymi współpracujemy. Proponowane podwyżki są w pewnym sensie dla nas zadowalające, ponieważ poprzedni podział był krzywdzący dla osób, które przed laty wchodziły do zawodu. Wtedy kształcenie było na poziomie liceum lub studium. Jedna trzecia pielęgniarek ze średnim wykształceniem została potraktowana niesprawiedliwie, ponieważ wcześniej nie wzięto pod uwagę ich doświadczenia oraz wiedzy praktycznej. Przecież to one wprowadzają do zawodu nowe koleżanki. Teraz ten podział ma się korzystniej zmienić. Wywołuje to oczywiście komentarze, że część kształciła się za własne pieniądze, co procentowało, a inne panie tego nie robiły, a teraz będą zarabiały tyle samo. Dlatego powtarzam, że jeśli chodzi o pieniądze, to zawsze będzie jakieś niezadowolenie i niedosyt danej grupy zawodowej.

Małgorzata Zawirowska przypomina, że cały czas zachęca się młode osoby do wchodzenia do zawodu pielęgniarskiego, a w dzisiejszych czasach zachętą są pieniądze. To jest priorytet nie tylko dla młodych ludzi. - Skoro będzie zagwarantowany system kroczących podwyżek, to mamy nadzieję, że będzie pracowało więcej pielęgniarek i położonych - mówi.

- Miejmy nadzieję, że ta podwyżka nie będzie krzywdząca, ponieważ w jednej z rubryczek nie mówi się o wykształceniu posiadanym, tylko wymaganym na dane stanowisko – mówi Małgorzata Zawirowska. - Obawiamy się, że będzie to zielone światło dla pracodawców, którzy będą - na swoją korzyść, określać wymagania na danym stanowisku. Na ten temat nadal trwają rozmowy, ponieważ chcemy, aby słowo "wymagane" zostało wykreślone. Mamy dużą migrację zawodową. Dziś pielęgniarka może robić specjalizację np. chirurgiczną, ponieważ pracuje na chirurgii, a za kilka lat przejdzie na mniej absorbujący oddział, a specjalizację chirurgiczną będzie miała. I co, na innym oddziale już ta specjalizacja nie będzie się liczyła? Czy ma robić kolejne specjalizacje? Przecież nikt z nas nie wie, co będzie się z nim działo za kilka lat. Na przykład na oddziale internistycznym ktoś będzie pracował ze specjalizacją internistyczną, a ktoś inny z geriatryczną. I obie specjalizacje mają zastosowanie na tym oddziale, a pracodawca powie, że interesuje go tylko specjalizacja internistyczna.

od 7 lat
Wideo

Jakie są najczęstsze przyczyny biegunki u dorosłych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Podwyżki w służbie zdrowia. "Wielu nauczycieli chciałoby zarabiać tyle, ile pielęgniarki po podwyżkach" - Gazeta Pomorska