- Pani Z. przynosiła faktury i kazała mi na nich potwierdzić uczestnictwo w szkoleniach. Większości tych szkoleń nie było, może z wyjątkiem dwóch czy trzech, ale ja się na tych rachunkach podpisywałam, bo to było polecenie przełożonej i bałam się stracić pracę - tłumaczyła w sądzie Renata K., była pracownica działu płac w Wielospecjalistycznym Szpitalu Miejskim im. Warmińskiego w Bydgoszczy.
[break]
Jej zeznaniom przysłuchiwali się: Tomasz P., były naczelnik wydziału koordynacji obsługi klientów w ZUS (a potem dyrektor Kujawsko-Pomorskiego Oddziału NFZ), oraz Anna Z., była główna księgowa miejskiej lecznicy.
Tomasz P. jest oskarżony o wyłudzenie ze szpitala kilkudziesięciu tysięcy zł na swoją fikcyjną firmę MTS - za szkolenia, których nie było, bądź prowadzili je w ramach służbowych obowiązków pracownicy ZUS. Anna Z. ma zarzut pomocnictwa w wyłudzaniu pieniędzy przez stwarzanie pozorów, że takie usługi faktycznie świadczono.
Wczoraj Renata K. przekonywała sąd, że Tomasz P. faktycznie szpitalowi pomógł. - Uruchomił machinę, która pozwoliła mi skorygować błędy w dokumentach ZUS - oświadczyła, a na pytanie sądu, na czym to „uruchomienie machiny” polegało, wyjaśniła: - Myślę, że pani Justynka z ZUS została wyznaczona przez pana P. do pomocy, bo kiedyś przywiózł ją do szpitala, by porozmawiała ze mną, a potem miałam ją od ręki: na telefon i podczas wizyt w ZUS.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?