Wiktor Zibarow pontonem chce przepłynąć przez prawie całą Europę. W Bydgoszczy zatrzymał go silny nurt.
<!** Image 2 align=none alt="Image 172292" sub="Wiktor Zibarow
Fot. Dariusz Bloch">
Wiktor Zibarow na co dzień porusza się na wózku inwalidzkim. Przez wiele lat pracował jako elektryk w kaliningradzkiej kopalni, ale w wypadku stracił nogę. Nie poddał się jednak i podjął wyczyn, na który nie zdecydowałaby się większość zdrowych osób. Postanowił przepłynąć pontonem z Kaliningradu do Bordeaux we Francji.
<!** Image 3 align=none alt="Image 172294" sub="Taką trasę pontonem chce pokonać Wiktor Zibarow, niepełnosprawny Rosjanin, który niedawno dopłynął do Polski
Grafika: Kamil Mójta">
Rosjanin wyruszył w trasę 10 maja, czyli dokładnie dwa tygodnie temu. Do Polski dostał się przez Ukrainę, płynąc kolejno wodami Bugu, Narwi i Wisły. W Bydgoszczy czekała go jednak niemiła niespodzianka. Okazało się, że nurt Brdy jest zbyt silny, by udało mu się go pokonać o własnych siłach. Zaradzić postanowili temu członkowie bydgoskiego Yacht Klubu, którzy ugościli podróżnika w swojej przystani przy ul. Witebskiej.
<!** reklama>
- Dotychczas Rosjanin płynął z nurtem, ale teraz musiałby płynąć pod prąd. Kajakiem by mu się to udało, ale nurt cały czas znosi ponton do tyłu. Dlatego chcemy wyposażyć go w silnik, dzięki któremu pan Zibarow będzie w stanie pokonać ten trudny odcinek - mówi Mieczysław Mikołajczyk, komandor klubu.
Wiktor Zibarow w dalszą trasę wyruszy najprawdopodobniej już dzisiaj. Noc spędził na wodzie, zresztą nie pierwszy już raz w trakcie swojej podróży. - Proponowaliśmy mu nocleg, ale stwierdził, że woli zostać w pontonie - opowiada komandor. - Jego wyczyn pokazuje, jak ważne są nasze drogi wodne i jak istotny jest szlak prowadzący przez Brdę.
Teraz podróżnik ma zamiar popłynąć kanałem do Noteci, skąd trasa wodna E-70 zaprowadzi go kolejno do Berlina, Amsterdamu, Paryża i Strasburga. Rosjanin ma w planach dotrzeć aż do francuskiego Bordeaux, skąd do domu zamierza wrócić statkiem. Na trasie Zibarow liczy na gościnność mieszkańców miast, którzy zapewniają mu prowiant. Ceni sobie życzliwość Polaków, których spotkał podczas swojego spływu. Wspomina, że płynąc Wisłą od strony Torunia otrzymał tak dużo żywności, że zaczął dzielić się nią z innymi.