<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/oberlan_malgorzata.jpg" >Kilkakrotnie przekopałam się i przez Regionalną Strategię Innowacji naszego województwa do roku 2015, i przez Strategię Rozwoju Województwa 2007-2020. Nadal nie wiem, jak prace doktorskie dotyczące obrazu elit prowincjonalnych zachodniej części Cesarstwa Rzymskiego albo dziejów aptekarstwa na Kujawach i Pomorzu mają przełożyć na „rozwój strategicznych obszarów naszego regionu” (warunek starania się o unijne stypendium). Chociaż drugi dokument jest szeroki tematycznie i operuje na takim poziomie ogólności, że podpiąć można pod niego bardzo wiele.
<!** reklama>Z wielkim szacunkiem odnoszę się do autorów wszystkich zgłoszonych do programu stypendialnego prac. Nie można tu jednak pominąć sytuacji chociażby humanistów z UMK, którzy aplikacji nawet nie składali. Dlaczego tego nie uczynili? Jak tłumaczy rzecznik uczelni, regulamin zrozumieli podobnie jak my w redakcji: stypendia są dla tych, których badania wesprą innowacyjność i gospodarkę regionu. Okazało się, że Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy oraz Zarząd Województwa, który ostatecznie listę stypendystów zaakceptował i przyjął stosowną uchwałę, rozumieją zdecydowanie szerzej.
Dziś, gdy mleko już się rozlało (listę 353 stypendystów ogłoszono), można najwyżej złożyć kondolencje tym, którzy zasady potraktowali poważnie.
Na przyszłość młodzi naukowcy wniosek wyciągnąć mogą prosty. Jeśli chcą mieć głowę spokojną o czynsz i obiad, by skupić się na badaniach, muszą być tak elastyczni jak koledzy z UKW i członkowie Zarządu Województwa. I tak innowacyjni...