Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podarować cząstkę siebie innym, czyli życie, które zależy od dobroczynności

Małgorzata Pieczyńska
Małgorzata Pieczyńska
W ubiegłym roku bydgoscy Transplantolodzy wykonali  zaledwie 35 przeszczepów nerek. Od stycznia br. na szczęście takich operacji było już 44
W ubiegłym roku bydgoscy Transplantolodzy wykonali zaledwie 35 przeszczepów nerek. Od stycznia br. na szczęście takich operacji było już 44 nadesłane
Tysiąc uratowanych istnień, to sporo. To jakby małe miasteczko. Transplantolodzy ze szpitala Jurasza w Bydgoszczy przeszczepili niedawno 1000. nerkę.

[break]
Prof. Zbigniew Włodarczyk, kierownik Kliniki Transplantologii i Chirurgii Ogólnej Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. Jurasza, dobrze pamięta dzień, w którym razem z doc. Maciejem Słupskim wykonali pierwszy w Bydgoszczy przeszczep.

Rekord sprzed 12 lat

- To było w maju 2000 roku, krótko po otwarciu naszej kliniki. Mieliśmy jechać na kongres do Juraty, gdy nagle dostaliśmy telefon ze szpitala Biziela o możliwości pobrania dwóch nerek. Miałem już spore doświadczenie, bo przez 9 lat pracy w Poznaniu rocznie wykonywałem około 100 takich operacji. Jednak w Bydgoszczy tworzyliśmy nowy ośrodek. To był całkiem nowy zespół. Ale udało się. Dwa dni później znów pobraliśmy kolejne dwie nerki do przeszczepu.

W pierwszym roku pracy nasi transplantolodzy wykonali ponad 30 takich operacji. Rekordowy był rok 2003. 114 przeszczepów! Najwięcej w kraju. Potem przyszły chudsze lata. W ubiegłym roku przeszczepów było tylko 35. Od stycznia br. jest wzrost - 44 przeszczepy. - 16 września 2015 roku wykonaliśmy tysięczny zabieg. Pacjentka czuje się dobrze i wkrótce powinna opuścić szpital - podkreśla prof. Zbigniew Włodarczyk. - Średnia roczna przeżywalność pacjentów po przeszczepie przekracza 96 proc. To wysoki wskaźnik. 55 proc. nerek działa nawet po 12 latach.

Brak zaufania do lekarzy

Niestety, przeszczepów wciąż przeprowadza się za mało. W naszym kraju zgłaszanych jest do nich zaledwie 10 proc. osób dializowanych, podczas gdy na świecie 25 proc. W Polsce tylko 5 proc. przeszczepów pochodzi od dawców żywych, w Skandynawii aż 40 proc. - W przypadku dawców rodzinnych są dwie zalety: lepsze wyniki i skrócony czas oczekiwania - zauważa prof. Zbigniew Włodarczyk.

Większość, bo 95 proc. przeszczepów pochodzi jednak od zmarłych. Rodziny nie zawsze wyrażają zgodę na przeszczep. - Główne przyczyny to niewiedza i brak zaufania do służby zdrowia - mówi prof. Zbigniew Włodarczyk. - Niektórzy uważają, że lekarze nie robią wszystkiego, aby uratować człowieka, tylko zależy im na pobraniu organów. A to nieprawda. Trzeba powiedzieć wprost, śmierć pnia mózgu oznacza śmierć człowieka. Układ krążenia, dzięki aparaturze, udaje się nam podtrzymać kilkadziesiąt godzin. Im szybciej bliscy osoby zmarłej podejmą decyzję, tym lepiej. Dlatego tak ważna jest edukacja społeczeństwa. Nie tylko rodziny dawców, ale też biorcy przeżywają dramat. Ich życie zależy od dobroczynności innych. Dla osoby, która czeka na przeszczep serca czy wątroby, „nie” brzmi jak wyrok.

Niewielu Polaków rozmawia z bliskimi o oddaniu po śmierci narządów do przeszczepu. - Noszę w portfelu takie oświadczenie woli. Mąż i córki wiedzą, że bez wahania mają się zgodzić - twierdzi pani Anna z Fordonu.

Bydgoscy transplantolodzy przygotowują się także do przeprowadzania przeszczepów wątroby. Zespół pod przewodnictwem doc. Macieja Słupskiego jest gotowy. Na początku października wniosek o pozwolenie na wykonywanie takich operacji będzie opiniowała Krajowa Rada Transplantacyjna, potem decyzję wyda minister zdrowia. Pierwsze operacje byłyby możliwe w listopadzie lub grudniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!