- Jestem osobą poszkodowaną w wyniku zdarzenia na przystanku końcowym autobusu linii numer 52 Podkowa - tymi słowami zwrócił się do naszej redakcji mężczyzna, nawiązując do zdarzenia, które opisaliśmy 28 czerwca.
Przypomnijmy, że z pierwszych informacji, jakie dotarły do redakcji w tej sprawie, wynikało, że do zdarzenia doszło w sobotę 22 czerwca na przystanku autobusu w rejonie Myślęcinka w godzinach 22-23.
Chodziło o pasażera, który jechał najpierw na pętlę na Błoniu, a potem wrócił tym samym autobusem na przystanek końcowy. 41-letni mężczyzna miał spać w trakcie jazdy. Co wydarzyło się potem? To jest przedmiotem ustalania przez policję.
Co wydarzyło się w nocy na przystanku w Bydgoszczy?
Z nieoficjalnych doniesień wynikało, że rzekomo kierowca miał domagać się od pasażera, by ten opuścił autobus, potem została użyta siła oraz (warto zaznaczyć, że to informacja na razie nie potwierdzona przez policję) gaz. Poszkodowany mężczyzna miał trafić do 10. Wojskowego Szpitala Klinicznego z Polikliniką. Miał doznać, m.in. złamania kości szczęki. Policja na razie ostrożnie odnosi się do ustaleń w sprawie.
Człowiek, który twierdzi, że to on właśnie jest poszkodowanym, przysłał również zdjęcia, na których widać obandażowaną i opuchniętą twarz, a także zakrwawione spodnie. Fotografie są dość drastyczne. Próbowaliśmy nawiązać kontakt z tą osobą. Czekamy na odzew.
Policja wstępnie potwierdzała, że do podobnego zdarzenia doszło, z tym, że oficer prasowy bydgoskiej komendy miejskiej podawał inną, niż pierwotnie wskazana, godzinę.
- Potwierdzam, że odnotowaliśmy sytuację, do której doszło w nocy z 21 na 22 czerwca, krótko przed godziną 2 - mówił mł. asp. Krzysztof Bratz z zespołu komunikacji społecznej Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy. - Prowadzone są obecnie czynności, które wyjaśnią, jakie były okoliczności zdarzenia. Czekamy również na opinię biegłego.
To od ekspertyzy medyka zależy, w kierunku którego zarzutu będzie prowadzone śledztwo. Ważny jest przede wszystkim określony czas "naruszenia czynności organizmu". Jeżeli z opinii lekarskiej będzie wynikało, że czynności narządu ciała zostały naruszone na okres do siedmiu dni, sprawa może odpowiadać za wyrządzenie uszczerbku na zdrowiu w stopniu lekkim, jeśli wskazany okres będzie dłuższy, to kwalifikacja czynu również będzie zmieniona.
Decyzje zapadną w MZK
Osobne postępowanie trwało w Miejskich Zakładach Komunikacyjnych w Bydgoszczy. Prezes spółki przewoźniczej, Piotr Bojar: - Zapoznaliśmy się z materiałami dowodowymi w tej sprawie, w tym z nagraniem z kamery. Kierowca, którego sprawa dotyczy, przebywa obecnie na zwolnieniu lekarskim.
Szef spółki przewoźniczej dodaje, że w pierwszej kolejności chce przekazać pracownikowi wnioski, do jakich doprowadziło postępowanie wewnętrzne, dotyczące zdarzenia.
Nieoficjalnie uzyskaliśmy z kolei potwierdzenie od jednego ze świadków, że do pobicia faktycznie miało dojść. Okoliczności jednak wciąż są ustalane.
"To mogło się dla mnie skończyć tragicznie" - dodaje, między innymi mężczyzna, który kontaktując się z redakcją, przysłał wspomniane zdjęcia. Pod pierwszym artykułem na temat tego zdarzenia, pojawiło się na FB mnóstwo komentarzy. W niektórych z nich dwie osoby biorą w obronę poszkodowanego, zaznaczając, że "zasnął" wracając "po całym dniu pracy".
