Zobacz wideo: Morsowanie dla każdego? Niektórzy muszą uważać!
Po naszym artykule z ubiegłego tygodnia, w którym pisaliśmy o wstępnych ustaleniach Prokuratury Rejonowej w Lipnie w sprawie tragedii w Czernikowie, do śledczych zgłosiła się osoba dysponująca nieznanym dotąd zapisem z kamer przemysłowych. W opinii Alicji Cichosz, szefowej lipnowskiej prokuratury, to właśnie to nagranie może rzucić nowe światło na tragedię z 2 grudnia.
Śmiertelny wypadek w Czernikowie: Biegli wciąż pracują
- To monitoring z jednej z firm zlokalizowanych w okolicy. Wiele wskazuje na to, że może on rzucić nowe światło na tamte wydarzenia. Widać na nim interesujący nas fragment drogi. Ten materiał jest teraz dokładnie badany - tłumaczy Alicja Cichosz. - Na tę chwilę ustaliliśmy bez żadnych wątpliwości, że w momencie wypadku sygnalizacja świetlna na skrzyżowaniu w Czernikowie świeciła pulsującym, pomarańczowym światłem. Z tachografu zamontowanego w tirze wynika, że jego kierowca na trasie od Torunia jechał z prędkością około 70 km/h. Nie wiemy jednak jeszcze, jak szybko jechała ciężarówka w terenie zabudowanym w Czernikowie i tuż przed wypadkiem.
Prokuratura nie potwierdza natomiast pogłosek, że kierujący wozem bojowym 62-letni strażak w momencie wypadku miał zawał. Taki scenariusz wykluczyła sekcja zwłok. Wciąż badane są także oba pojazdy uczestniczące w zdarzeniu. Śledczy czekają też na wyniki analiz krwi pobranej od ofiar wypadku oraz kierowcy tira. Na razie wykluczono, by był on pod wpływem alkoholu.
Zginęli w Czernikowie jadąc na akcję
Wypadek, o którym mówiła cała Polska, wydarzył się 2 grudnia około godz. 4.40 nad ranem. Strażacy z czernikowskiej OSP zostali wezwani do sąsiedniej miejscowości Liciszewy, gdzie zapaliły się sadze w kominie. Żeby tam dotrzeć musieli pokonać krajową "dziesiątkę". Kiedy wyjeżdżali z podporządkowanej drogi, zderzyli się z tirem. Ciężki wóz gaśniczy ze zbiornikiem 5 tys. litrów i załadowana ciężarówka wpadły na siebie. Na miejscu zginęła dwójka strażaków-ochotników - kierując samochodem OSP 62-letni Jan i siedząca obok 29-letnia Ewelina. Trzech innych strażaków zostało rannych, ale ich życie nie było zagrożone.
W poniedziałek, 6 grudnia w Czernikowie odbył się pogrzeb 29-letniej Eweliny Marchlewskiej, która zginęła w zderzeniu wozu strażackiego z ciężarówką. Dwa dni później, 8 grudnia na tym samym cmentarzu pochowano Jana Zdzisława Kwiatkowskiego, drugą ofiarę drogowej tragedii z 2 grudnia. Oba pochówki odbyły się z należnymi honorami i z udziałem władz państwowych.
Zbiórka na wóz dla strażaków OSP z Czernikowa wciąż trwa
Ochotnicza Straż Pożarna z Czernikowa straciła też swój wóz bojowy. W sieci trwa zbiórka na nowy samochód. Taki kosztuje co najmniej milion złotych. Dotąd zebrano ponad 35 tys. zł.
- Mieszkańcy gminy są bezpieczni, bo w razie potrzeby pomogą nam strażacy z Torunia i okolicznych gmin - mówił nam Tomasz Krasicki, wójt Gminy Czernikowo. - Nie wyobrażam sobie jednak, byśmy na dłuższą metę mieli zostać bez wozu bojowego. Liczymy na pomoc, bo takie deklaracje padały zaraz po wypadku.
