<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/sulinski_andrzej.jpg" >Specjaliści już od lat alarmują, że ludzie nie czytają książek, przestają czytać gazety, nie rozumieją tego, co mówi się do nich z telewizji, a coś tak abstrakcyjnego jak biblioteka znają jedynie ze słyszenia. I może jest w tym sporo prawdy, ale jest jeszcze nadzieja. Bo pisać potrafią wszyscy. Piszą więc książki, pamiętniki, autobiografie, wiersze, wspomnienia. Za pióro chwytają nawet ci, którzy nie potrafią się podpisać, ale i oni czują w sobie olbrzymią chęć wykrzyczenia całemu światu tego, co im w duszy gra.<!** reklama>
A że im gra, świadczy liczba listów, jakie w ostatnim czasie trafiają do naszej redakcji. Ta muzyka z głębi serca płynąca jest tak głośna, że czasami liczy sobie po pięć albo i więcej stron maszynopisu. A wszystko to naznaczone wysokimi tonami, nagłymi zwrotami akcji, zaskakującymi muzycznymi niuansami. Ostatnio zauroczył mnie utwór, który trafił na moje biurko, a który jest prawdopodobnie tylko częścią większej i bardziej rozbudowanej opery. Opowiada ona o szeryfie, który gnębił podwładnych, kazał im zaniżać liczbę przestępstw i generalnie namawiał do samych złych uczynków. Praworządni podwładni nie ulękli się jednak tyrana. Wspólnymi siłami, nie zważając na grożące im sankcje i konsekwencje, zorganizowali bunt i donieśli na szeryfa do sędziego okręgowego, który pewnie już zastanawia się, jakie by tu drzewo wybrać, by nie złamało się ono pod skazanym na powieszenie stróżem „bezprawia”.
O tym, kiedy owa egzekucja zostanie wykonana, na razie nie wiem, ale liczę na to, że wena twórcza muzyków nie opuści i nadal dostawać będę od nich kolejne części ich epokowego dzieła. A że one będą powstawać, to nie wątpię. I nie muszą się wcale podpisywać, bo akurat brak ich autografów mi nie przeszkadza.
Zważywszy na to, ile „rozdziałów” do tej pory dostałem, już zacząłem się zastanawiać, jakby tu wynagrodzić ich trud i zaangażowanie. Bo przecież nie od dziś wiadomo, że dla artysty najgorsza jest świadomość, że jego ciężka praca i wylany pot nie zostaną docenione. Więc ja już im dzisiaj solennie obiecuję, że za rok, z okazji kolejnych Dni Inowrocławia, nasza redakcja zwróci się z prośbą do Kujawskiego Centrum Kultury, byśmy wspólnymi siłami zorganizowali wystawę wszelkiego rodzaju anonimowej twórczości. I kto wie, może ktoś nawet jakieś stypendium kulturalne za to od miasta dostanie.