Polacy startowali w pierwszych parach i od początku zajmowali czołowe lokaty. Wprawdzie czas Żurka, który wyjechał na lód jako pierwszy, w drugiej połowie konkurencji nie okazał się dostatecznie dobry, by nasz reprezentant utrzymał się naprawdę wysoko, ale startujący w trzeciej parze Michalski na bardzo długo objął prowadzenie.
Warto przeczytać
Polak miał najlepszy wynik jeszcze na trzy pary przed końcem zawodów. W tym momencie wyprzedzili go Holender Thomas Krol i Norweg Haavard Holmefjord Lorentzen, ale szansa na medal wciąż była duża.
Niestety, rywalizujący w ostatnim duecie Kanadyjczyk Laurent Dubreuil uzyskał wynik dający mu drugie miejsce. Michalski spadł tym samym na czwartą pozycję i nie wywalczył medalu.
Do podium naszemu reprezentantowi zabrakło zaledwie 0,08 sekundy. To już kolejny bardzo udany start Michalskiego na igrzyskach w Pekinie, a jednocześnie druga sytuacja, gdy od podium dzieliły go dosłownie setne sekundy. Na 500 metrów nasz reprezentant był piąty - wówczas do trzeciej lokaty brakowało mu 0,03 sekundy. Na dwukrotnie dłuższym dystansie Polak ponownie wypadł świetnie i ponownie minimalna różnica czasowa pozbawiła go olimpijskiego medalu.
Tegoroczny sezon jest bardzo udany dla Michalskiego. Nasz panczenista w styczniu wywalczył mistrzostwo Europy w Heerenveen. W Pekinie największe szanse miał mieć na swoim koronnym dystansie 500 metrów - w nim znów był najlepszym z Europejczyków, ale musiał uznać wyższość Azjatów. W piątek Polak znów był w ścisłej czołówce, tym razem na 1000 metrów, czym potwierdził swoje miejsce w elicie, ale i tym razem, niestety, nie stanął na olimpijskim podium.
Drugi z naszych zawodników, wspomniany Damian Żurek, zakończył zawody na trzynastym miejscu.
