https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Piłka z innej planety

Miał być finał marzeń. I był! Chociaż jednostronny. Okazało się, że przy choćby niewielkim udziale rywali (a właściwie jednego Wayne’a Rooneya), wielka drużyna jest w stanie sama stworzyć jedno z najlepszych widowisk w historii Ligi Mistrzów. Barcelonaaa!

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/zurowski_michal.jpg" >Miał być finał marzeń. I był! Chociaż jednostronny. Okazało się, że przy choćby niewielkim udziale rywali (a właściwie jednego Wayne’a Rooneya), wielka drużyna jest w stanie sama stworzyć jedno z najlepszych widowisk w historii Ligi Mistrzów. Barcelonaaa!

Rzecz nie tylko w jej wygranej. Chodzi o coś więcej, o wartość przekraczającą ramy tego jednego meczu - o to, że styl sobotniego zwycięstwa wyniósł Blaugranę do roli futbolowego metra z Sevres. Po tym, co pokazał zespół Guardioli, można się zastanawiać: czy jest w ogóle możliwe, by w piłkę grać jeszcze lepiej? Czy tego wieczoru na Wembley nie mieliśmy do czynienia z czymś w tej dziedzinie sportu (a może już sztuki?) absolutnie idealnym? To pytanie, może nieco przeładowane patosem, zawsze jest ryzykowne. A nuż za jakiś czas pojawi się nowy fenomen i znów wróci dylemat: da się jeszcze lepiej?

<!** reklama>Tak było w gimnastyce sportowej z Olgą Korbut. Dopóki nie pojawiła się Nadia Comaneci. Tak było w koszykówce drugiej połowy lat 80., gdy zdawało się, że nie można grać lepiej niż „Magic” Johnson, Worthy i Abdul-Jabbar w barwach Lakers. Tyle, że po dziesięciu latach okazało się, że jednak można. Jordan wespół z Pippenem i Rodmanem doprowadzili basket Chicago Bulls do poziomu wręcz kosmicznego. Tak było w tenisie podczas spotkań Sampras-Agassi. Też do czasu. Kiedy w 2008 roku Nadal po pięciosetowym spektaklu detronizował Federera na jego ulubionej wimbledońskiej trawie, zrozumieliśmy, że to jest dopiero ideał tej gry - coś, czego poprawić już nie sposób.

W piłce takie pytania padały częściej. W drugiej połowie lat 50. wobec dream-teamu Realu, a potem na widok tego, co Pele z Garrinchą (potem z Rivelino, Tostao i Jairzinho) wyprawiają w reprezentacji Brazylii. No, ale potem - na początku lat 70. - Ajax zaczął grać „futbol totalny”, a Niemcy w roku 1972 podczas Mistrzostw Europy (pod wodzą Helmuta Schoena i z idealnym „kręgosłupem” drużyny: Beckenbauer - Netzer - Mueller) wyprzedzili swoją perfekcją gry komputerowe.

A teraz Barcelona! Gapi się człek na tych artystów, podwiązuje opadającą szczękę bandażem, by nie zwaliła się z hukiem na podłogę i myśli: to niemożliwe...

Niemożliwe, by dryblować, jak Messi. Nie do wiary, że można widzieć tyle na boisku i tak genialnie podawać, jak Xavi. To niesamowite, by wszystkie pozostałe gwiazdy chciały i umiały podporządkować się wskazanym im przez Guardiolę rolom i współtworzyć tak niezawodny zespołowy mechanizm. Efektowny, a przy tym potwornie skuteczny. W sobotę, w meczu o taką stawkę, z tak markowym rywalem, Barca miała 63 proc. posiadania piłki, pozwoliła ludziom Fergussona oddać 1 celny strzał, samemu strzelając 18 razy! Drużyna z innej planety.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski