Polsce, także w Bydgoszczy, działa Fundacja „Mam Marzenie”. W poniedziałek w „Expressie” napiszemy o tym, jak udało się jej uszczęśliwić pewnego chłopca rozkochanego w archeologii. Fundacja pomaga dzieciom pokrzywdzonym przez los, ale dorosłe dzieci nie tylko, jak w piosence, mają żal za kiepski pomysł na ten świat. Czasem marzą. W niedzielę Bydgoszcz wyprawia 663 urodziny. Czuję się nie tylko zaproszony, ale też jednym z tysięcy jubilatów - miasto to przecież też ja. Gdyby więc miasto-urząd na urodziny, albo i bez okazji, skłonne było spełnić marzenia miasta-obywatela, to służę krótką listą wymarzonych prezentów.
<!** Image 2 align=right alt="Image 116691" sub="Opera Nova to wizytówka i jedna z największych atrakcji kulturalnych miasta / Fot. Radosław Sałaciński">Miasto-urząd zabrało się za porzadkowanie Wyspy Młyńskiej. Jednym z mocno ostatnio lansowanych pomysłów na promocję jest też odnowa i rozbudowa Bydgoskiego Węzła Wodnego. Hotele, restauracje, mariny, tramwaje wodne i wodoloty - brzmi bardzo pięknie i europejsko. Ja jednak marzę o znacznie łatwiejszej do spełnienia rzeczy: chciałbym przyjemnie i bez kluczenia przejść się bulwarem nad Brdą od mostu Pomorskiego do opery i potem wygodnie przedostać się do parku przy śluzach na Okolu. Dlaczego mam jeździć za miasto, skoro w samym jego środeczku jest taka piękna - choć na razie tylko w wyobraźni - trasa? Są tacy, dla których urok miasta to wędrówka od sklepu do sklepu lub od baru do baru, ale i im kiedyś wątroba albo portfel wysiądą.
<!** reklama>Wizytówką miasta powoli też staje się kultura, zwłaszcza wysoka. Toruń na razie może nam tylko pozazdrościć opery i filharmonii, choć budynku teatru to my z kolei możemy pozazdrościć Toruniowi. Mozolnie, z wysiłkiem i wyszarpywaniem pieniędzy, udało się te wszystkie przybytki wyprowadzić na szerokie wody. Rozpoczynający się dziś Bydgoski Festiwal Operowy, teatralny Festiwal Prapremier, Bydgoski Festiwal Muzyczny to wydarzenia, które liczą się w Polsce. Nastrój artystycznego wydarzenia pryska jednak przed pierwszym aktem, gdy przychodzi do tych świątyń dojechać i zaparkować. Teatrowi Polskiemu za cały parking wystarczyć musi pas jezdni wzdłuż chodnika i malutki placyk przy wejściu, Filharmonii Pomorskiej - mizerota na może dwadzieścia aut. Przy Operze Nova jest ciut lepiej, ale czy tak będzie, gdy obok stanie centrum kongresowe? Odpowiedź w stylu: „stać cię na bilet, to stać cię także na taksówkę” nie wydaje mi się zbyt kulturalna - zwłaszcza dla fordoniaka czy osowogórca.
Chciałbym wreszcie doczekać się jakiegoś naprawdę klimatycznego fragmentu miasta. Nie daje mi tego klimatu bezbarwny Stary Rynek, nie daje ciasna, zatłoczona Mostowa ani rozjeżdżona mrowiem aut i w gruncie rzeczy bezstylowa Gdańska. Akcjami nie udało się też wskrzesić Długiej i Cieszkowskiego. W śródmiejskie parki lepiej po zmroku się nie zapuszczać. Słowem, centrum mamy takie, przez które trudno przyjemnie przejść, a jeszcze trudniej przyjemnie tam usiąść. Toteż głównie siedzimy w domach.