https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pierogi zawróciły nam w głowie

Katarzyna Kaczór
Fanatycy baru mlecznego przy ulicy Dworcowej są wiecznie niezdecydowani: pierogi czy żurek? Rozdarcie to bolesne, bo wszystko jest przepyszne.

Fanatycy baru mlecznego przy ulicy Dworcowej są wiecznie niezdecydowani: pierogi czy żurek? Rozdarcie to bolesne, bo wszystko jest przepyszne.

<!** Image 2 align=right alt="Image 7801" >- Wojewoda Kosieniak tu często przyjeżdża - zwierza się pani Stenia, w tutejszej kuchni od ponad 30 lat. - Ale nie sam - uzupełnia kierowniczka Urszula Opioła. - Z jakąś panią, też z urzędu. Śniadania brali, czasem obiady.

Gwiazda i biedak

Stali bywalcy zaobserwowali, jak nowiutka vectra wojewody zajeżdżała pod bar. Wzbudzała sensację.

- U nas tak jest. Przy jednym stoliku gwiazda, a przy drugim biedaki wszyscy razem jedzą.

- Zraz dla tego pana! Ale szybko, bo się spieszy - dobiega okrzyk obsługującej - Nie krzyczcie tak, Krysia! - uspokaja zespół kierowniczka. Z zaplecza słychać brzdęk. - Znów coś zbiły...

Piątkowe popołudnie. Stefan Pastuszewski, miejski poeta, od niedawna radny, delektuje się fasolową. - Gdy byłem dzieckiem, a rodzice wyjeżdżali, braliśmy po sześć złotych i na obiad, do baru. I tak mi zostało. Fasolowa, gulasz z kaszą, ze szpinakiem, pachnie jak w domu, poezja - rozmarzył się polityk.

- Nie powiem, gdzie pracuję- mówi Andrzej, w garniturze, pod krawatem. - Zdradzę tylko, żew urzędzie, budżetowym, tu niedaleko. Całą kartę mam opanowaną. O żurku wiem wszystko. Musi być kwaśny i koniecznie z jajeczkiem- taki właśnie jem.

Pan Jan nigdzie nie pracuje, nigdzie też nie mieszka. Od kilku lat tuła się po noclegowniach.

- Do baru drogę zawsze znajdę, panie są miłe i o dolewkę nie muszę prosić, same dają, ogórkową, grochówkę, jakby nie było tego baru, musiałbym aż na Leśne chodzić, to daleko, a mam chorą nogę.

Prawie jak u mamy

- Szefowa ma pełno listów pochwalnych - zdradza pani Stenia - A szefowa jest jak mama. Kierowniczko, niech pani pokaże list z Londynu i laurki od młodzieży. - Laurki wyrzuciłam. - Takich rzeczy się nie wyrzuca, kierowniczko. - O, podziękowania z Londynu - odnajduje wreszcie szefowa w czeluściach szafy: „Tęsknimy za Waszymi kluskami i pierogami”. - A kiedyś przyszli tu ci, w tych spódniczkach... Szkocii kabaret Koń Polski zakochał się w pierogach, i Niemcy nawet je uwielbiają - cieszy się pani Stenia.

A im więcej uwielbienia, tym więcej roboty pań kucharek. Pracę zaczynają o 5 rano. W miesiącu lepią 2588 porcji słynnych pierogów, czyli... 20704 sztuk. Trudno nawet powiedzieć, ile to procent normy- o ile można o takich rarytasach powiedzieć „norma”.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski