Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pięknie to wyszło

Marcin Karpiński
- Nareszcie się udało. Nie wiem za którym razem, nie liczyłem, ale najważniejsze, że mamy to już za sobą - odetchnął po sobotnim spotkaniu trener bydgoskiej drużyny, Piotr Makowski.

- Nareszcie się udało. Nie wiem za którym razem, nie liczyłem, ale najważniejsze, że mamy  to już za sobą - odetchnął po sobotnim spotkaniu trener bydgoskiej drużyny, Piotr Makowski.
<!** reklama>
Temu meczowi od początku towarzyszyła inna atmosfera, niż w rozegranych wcześniej w tym sezonie w hali „Łuczniczka”. Zresztą tak jest zawsze, gdy do naszego grodu zjeżdża osławiona ekipa z Bełchatowa. Zainteresowanie kibiców zwiększa się do tego stopnia, że gospodarze muszą dostawiać trybuny. A fani przyjeżdżają z daleka, spoza województwa, w sobotę zauważyliśmy nawet sympatyków siatkówki z Leszna. Na widowni sporą część stanowili znów fani Skry. Oprócz tych w sektorze gości, można było dostrzec wielu (wiele, bo przeważały dziewczyny) zasiadających w całej hali. W ciągu kilku godzin na trybunach zrobiło się czerwono-biało-niebiesko i żółto. Organizatorzy stanęli naprzeciw oczekiwaniom i co pewien czas zapraszali kibiców do wspólnej zabawy i konkursów. Klimat był iście siatkarski. Kiedy przy prezentacji spiker zaczął odczytywać nazwiska Michała Winiarskiego i Mariusza Wlazłego dziewczyny zaczęły piszczeć...

Na początku nic optymistycznego

Zaczęło się od asa serwisowego w wykonaniu Stephanea Antigi. Ale nasza radość trwała krótko. Przyjezdni zaczęli się rozkręcać. Mariusz Wlazły, który w poprzednim tygodniu nie grał z powodu choroby i w Bydgoszczy wystąpił na antybiotykach, zaczął swój koncert. Nasi gracze nie potrafili dobrze zakończyć akcji, na pierwszą przerwę techniczną schodzili przy stanie 3:8. Kiedy nie wychodziła im gra skrzydłami, próbowali środkiem, lecz tym sposobem nie zdołali odrobić strat. Jeszcze się poklepywali, mobilizowali, lecz zawodnicy Skry byli zdecydowani lepsi. To, co może wystarczyłoby na Politechnikę Warszawską lub Indykpol Olsztyn, na bełchatowian było za mało.
Scenariusz zawodów diametralnie odwrócił się w drugim secie. Akcje w wykonaniu Delecty zaczynały się układać, skutecznie je wykańczał Dawid Konarski. Kibice gości tylko przecierali oczy, na trybunach bowiem co chwilę wzmagał się okrzyk: „jest!, jest!”. Kiedy Antiga po bloku powiększył prowadzenia do 14:7, stało się jasne, że teraz zespół Piotra Makowskiego dyktuje warunki. Bydgoszczanom wychodziło wszystko, z każdą minutą poprawiało się ich morale. Zrewanżowali się za porażkę w pierwszej partii co do punktu!

Skręcona kostka Winiarskiego

W trzeciej odsłonie siatkarze obu drużyn dostarczyli kibicom dobrze przyprawione danie. To był pokaz pięknej siatkówki, toczyła się niesamowita walka o każdą piłkę. Zmącił ją tylko uraz, jakiego nabawił się Michał Winiarski. Wychowanek Chemika, od lat decydujący o sile Skry, musiał zejść z parkietu, a pierwsze diagnozy mówiły o... trzygodniowej przerwie. Wczoraj zawodnik przeszedł zabieg i ma wrócić na parkiet trochę szybciej.
- Ta kontuzja podcięła nam skrzydła - mówił po meczu trener Skry Jacek Nawrocki. - W ogóle, w tym sezonie kontuzje są naszą bolączką. Borykał się z nią Winiarski. Aleksander Atanasijević wrócił na boisko po półtora miesięcznej przerwie. Na mecz z Jastrzębskim Węglem wyszedł po jednym treningu i jednej rozgrzewce. To była operacja na żywym organiźmie, ale nie mieliśmy wyjścia.
Na wygraną złożyła się jednak świetna postawa bydgoskiego zespołu. Znakomicie radził sobie pod siatką Marcin Wika, swoje dołożyli Andrzej Wrona i Konarski.
Podobnie było w ostatnim secie. Gracze Jacka Nawrockiego nie byli tak mocni na przyjęciu i w ataku. W tych elementach brylowała nasza drużyna. - Zróbcie hałas!!! - krzyczał do mikrofonu „wypożyczony” z TVP Bydgoszcz Hubert Malinowski. A kiedy publiczność reagowała, konferansjer dodawał: - Niepowtarzalna atmosfera tylko w Łuczniczce, tylko na meczach Delecty!
Wszyscy (no, może poza „Winiarem”) bawili się świetnie, bo gospodarze nie dali już sobie wydrzeć pierwszego zwycięstwa nad Skrą. A na koniec, tradycyjnie już, odbyli rundę honorową i przybyli „piątkę” ze swoimi fanami.
Bełchatowianie musieli przełknąć kolejną porażkę. W ich szatni panowała grobowa cisza. Niektórzy nie odzywali się przez pół godziny.

Delecta bardziej rozluźniona

- Chwała Delekcie, że podniosła się po pierwszym secie. Przyjemnie patrzeć na taką drużynę. Jeśli będzie tak grać, może wygrać z każdym - stwierdził as Skry Daniel Pliński. - Natomiast dla nas ten sezon jest inny tylko z tego względu, że mamy mnóstwo kontuzji. Ciężko jest się też podnieść po porażkach, a przecież czasu na rozmyślanie nie ma wcale, bo już lecimy na mecz Ligi Mistrzów.
Michał Bąkiewicz: - Przeżywamy trudny okres, ale każdemu może się to zdarzyć. To było jednak kolejne spotkanie, kiedy prowadzimy wysoko, a potem coś się zacina. W drugiej odsłonie nie mieliśmy nic do powiedzenia, a w decydującej partii Delecta się rozluźniła i grała bardzo dobrze. Ale muszę powiedzieć, że czuliśmy się jak w domu. Widzieliśmy pełno naszych kibiców i z pewnością dla gospodarzy te zawody były prawdziwym świętem.

Można walczyć o... medale?

Zdaniem Bąkiewicza, Delecta może w tym sezonie powalczyć o medal mistrzostw Polski (po sobotnich meczach stała na czele tabeli). Pomimo tego, że nie ma w składzie reprezentantów Polski. - Był już taki przypadek w piłkarskiej ekstraklasie, kiedy sięgający po tytuł Śląsk Wrocław nie miał żadnego kadrowicza. Jeśli ma się dobrą, wyrównaną drużynę, zawodników i trenerów, którzy się rozumieją, to można walczyć o medale - dodał Bąkiewicz.
Kapitan Delecty Wojciech Jurkiewicz cieszył się po spotkaniu z dwóch powodów. - Po pierwsze, pokonaliśmy Skrę, a po drugie wywalczyliśmy bardzo cenne trzy punkty do ligowej tabeli, które przybliżą nas do czołowego miejsca przed play-offami. W pierwszym secie wyraźnie mieliśmy problem w ataku i kontrataku. Na szczęście, potem wszystko się odwróciło.
- Pierwsza partia przypomniała mi wydarzenia z Memoriału Arkadiusza Gołasia, kiedy „rzucano nas kamieniami”, a my staliśmy pod ścianą i nie byliśmy nic w stanie zrobić - komentował trener Makowski. - Od drugiej partii zaczęliśmy grać niejako od nowa. Moi gracze udźwignęli ten ciężar i pokazali, że po to trenują, żeby dać kibicom takie widowisko, jakiego byliśmy świadkami. Pamiętajmy jednak, że Skra ma taki potencjał, że może nawet zacząć play-offy od ósmego miejsca i powalczyć o mistrzostwo Polski.

Delecta – Skra 3:1
(15:25, 25:15, 27:25, 25:20)
Delecta:
Antiga (14 pkt), Masny (2), Wika (9), Jurkiewicz (3), Konarski (21), Wrona (15), Dębiec (libero) oraz Owczarz, Lipiński, Bonisławski.
PGE Skra: Wlazły (22), Pliński (8), Kooistra (9), Boninfante, Winiarski (8), Atanasijavić (8), Zatorski (libero) oraz Kłos, Woicki, Bąkiewicz (2), Muzaj.
MVP: Dawid Konarski.
Pozostałe wyniki 15. kolejki: Effector Kielce - Lotos Trefl Gdańsk 1:3 (25:23, 23:25, 18:25, 24:26), Wkręt-met AZS Częstochowa - Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (13:25, 20:25, 20:25), Jastrzębski Węgiel - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (20:25, 14:25, 19:25), Politechnika Warszawska - Indykpol AZS Olsztyn 3:0 (25:20, 25:21, 25:18).

W następnej kolejce (18/19 stycznia): Olsztyn - Jastrzębie Gdańsk - Warszawa, Zaksa - Delecta (sobota, godz. 14.30, Polsat Sport, Polsat Sport News), Kielce - Rzeszów, Bełchatów - Częstochowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!