Przy sprawach rozwodowych, alimentacyjnych, opiekuńczych coraz częściej „okazuje się”, że jedna strona jest chora psychicznie, uzależniona, molestuje dzieci, stosuje przemoc.
<!** Image 2 align=right alt="Image 151019" sub="Każda sprawa rozwodowa kryje za sobą ludzki dramat i zostawia piętno, zwłaszcza jeśli para miała dzieci Fot. Adam Zakrzewski">W małżeństwie państwa Elizy i Rafała nie układa się dobrze. On jest inżynierem, ona pielęgniarką. Mają dwoje dzieci, mieszkają u matki pana Rafała. Kobiety się nie lubią.
Napięcie w domu wzrosło, gdy okazało się, że synowa cierpi na chorobę Gravesa-Basedova. To schorzenie endokrynologiczne, które po części daje objawy podobne do choroby afektywnej dwubiegunowej, znanej jako psychoza maniakalno-depresyjna.
- Mój mąż od trzech miesięcy wmawia mi chorobę psychiczną. Załatwił przez znajomych zaświadczenie od psychiatry, że mam psychozę maniakalną. Nosił je przy sobie. Gdy doszło między nami do rękoczynów, wezwał pogotowie. Karetka zabrała mnie do szpitala psychiatrycznego. Przetrzymywana byłam cztery dni - mówi spokojnie pani Eliza.
Kobieta nie kryje rozgoryczenia, że tak łatwo jest wsadzić zdrowego psychicznie człowieka do psychiatryka. A taka osoba jest potem naznaczona. Ma papiery, które zawsze będą przemawiać przeciwko niej, czy to przy okazji sprawy rozwodowej, czy opieki nad dziećmi.
Ślub kościelny to problem
Mariola Tuszyńska, rzecznik praw ofiar, zaobserwowała pewną prawidłowość.
<!** reklama>- W trudnych rozwodach pojawia się coraz częściej molestowanie seksualne nieletnich, przemoc, choroba psychiczna. Dlaczego ludzie takie rzeczy wyciągają? Między innymi dlatego, że jest to najłatwiejsza droga do unieważnienia ślubu kościelnego, a niektórym szczególnie na tym zależy - podkreśla Mariola Tuszyńska. - Osoby, które czują się poszkodowane, zawsze mogą zwrócić się do nas o pomoc. W przypadku choroby psychicznej dokumentacja medyczna jest zwykle tak przygotowana, że trudno komuś z lekarzy udowodnić błąd w sztuce czy celowe działanie na niekorzyść pacjenta. W ramach pakietu usług NFZ można jednak starać się o biegłego psychiatrę. Znany jest przypadek z naszego regionu, że mężczyzna był leczony psychiatrycznie, bo rodzina go tam umieściła. Potem okazało się, że człowiek jest zupełnie zdrowy. Sprawa skończyła się w sądzie.
Państwo Grzegorz i Beata są w trakcie rozwodu.
- Wiem, że po części to moja wina, bo mam poważny problem z alkoholem. Chciałbym się leczyć w specjalistycznym ośrodku, bo tylko tam mogą mi pomóc. Boję się jednak, że wtedy stracę szansę nie tylko na prawo do opieki nad synem, ale nawet na jakiekolwiek z nim kontakty - wyznaje pan Grzegorz. - Żona i jej adwokat wykorzystają to przeciwko mnie. W jej rodzinie są prawnicy.
Warto się leczyć
Zdaniem Marioli Tuszyńskiej, uzależnienie jest jednym z najczęściej wyciąganych argumentów w trakcie rozwodów, zarazem najłatwiejszym do udowodnienia. Przy czym fakt leczenia odwykowego przemawia bardziej na korzyść niż przeciwko ojcu. Obawa przed pozbawieniem władzy rodzicielskiej nad dzieckiem jest więc przesadzona.
Podobnie, jak dzieje się w przypadku osób, które boją się, że sam fakt pobytu w szpitalu psychiatrycznym może mieć decydujące znaczenie przy ustanawianiu opieki nad dzieckiem.
- Akurat w tych sprawach sądy są bardzo skrupulatne. A życie pisze najdziwniejsze scenariusze - dodaje rzecznik.
Gdzie po pomoc
- Rzecznik praw ofiar - Mariola Tuszyńska, Toruń, ul. Słowackiego 114, tel. 56-655-39-75; 56-659-13-99
- W pierwszy wtorek każdego miesiąca rzecznik dyżuruje także w Bydgoszczy - od 9.30 do 15.30 w przedstawicielstwie Urzędu Marszałkowskiego w Bydgoszczy przy ul. Jagiellońskiej 9.