https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pięć groszy na osiedlową rozrywkę

Sławomir Bobbe
Bydgoskie spółdzielnie mieszkaniowe nakładają na lokatorów swoisty „podatek”. Pieniądze na prowadzenie osiedlowych klubów wliczone są w czynszu.

Bydgoskie spółdzielnie mieszkaniowe nakładają na lokatorów swoisty „podatek”. Pieniądze na prowadzenie osiedlowych klubów wliczone są w czynszu.

- Zauważyłam na swoim ostatnim rachunku, że Robotnicza Spółdzielnia Mieszkaniowa „Jedność” doliczyła mi 5 groszy za każdy metr kwadratowy powierzchni lokalu na cele kulturalno-oświatowe - denerwuje się pani Jolanta, mieszkanka Kapuścisk. - Nie mam dzieci, sama pracuję do późna i nie mam zamiaru płacić za coś, z czego nie korzystam. Przecież od tylu mieszkańców zarząd uzbiera z tych groszy niezłe pieniądze. Może lepiej, by zajął się remontami?

Kultura wpisana w ustawę

<!** Image 2 align=right alt="Image 17052" >Okazuje się, że spółdzielnie, które posiadają swoje domy kultury, doliczają koszty ich utrzymania do rachunków. Jedne robią to otwarcie, inne nie. - Od kilkudziesięciu lat prowadzimy dwa kluby, „Odnowę” i „Zacisze” - tłumaczy Andrzej Adamski, prezes „Jedności”. - W ustawę o spółdzielczości wpisane są zadania kulturalne, ale my nie musimy na siłę ich wypełniać. To lokatorzy chcieli, żeby kluby działały. Wcześniej również wliczaliśmy te 5 groszy, ale teraz dopisujemy to jako osobną pozycję, żeby wszyscy wiedzieli, na co te pieniądze idą - dodaje.

Nie chcą, zlikwidujemy

W sens istnienia takich placówek nie wątpi Zbigniew Sokół, prezes Fordońskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. W jej zasobach są aż trzy osiedlowe kluby, „Heros”, „Za Miedzą” i „Skalny”. - Nasza dzielnica to pustynia kulturalna. Wielu osób nie stać na to, żeby dowozić dzieci do centrum na zajęcia. Frekwencja na naszych imprezach, opinie rodziców i dzieci świadczą o tym, że ich istnienie jest niezbędne. Jeśli jednak lokatorzy stwierdzą, że nie chcą ich utrzymywać, nie ma sprawy. Możemy je wynająć, na przykład na imprezy weselne i jeszcze na tym zarabiać.

Do grona nieprzekonanych należy również pan Mateusz, ojciec 7-letniego Jarka. - Łożymy na utrzymanie tych klubów, ale co z tego, skoro większość zajęć i tak jest płatna. Zajęcia świetlicowe są zbędne. Jestem rencistą i sam mogę porysować z synem. A w osiedlowym klubie syn powinien się czegoś ciekawego dowiedzieć i nauczyć.

Ale są zniżki

- Porównywałam sytuacje z innymi klubami i chyba tylko u nas lokatorzy mają zniżki na zajęcia - mówi Grażyna Salemska, kierowniczka „Odnowy”. - Na przykład miesięczny koszt zajęć gitarowych to 15 złotych, podczas gdy normalnie tyle trzeba zapłacić za jedno spotkanie.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski