Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Październikowe zmiany w rozkładzie jazdy kontra rzeczywistość. Jak jeździ się po Bydgoszczy?

Radosław Łączkowski
Radosław Łączkowski
Temat komunikacji miejskiej w Bydgoszczy nadal skupia uwagę bardzo wielu mieszkańców.
Temat komunikacji miejskiej w Bydgoszczy nadal skupia uwagę bardzo wielu mieszkańców. Dariusz Bloch
We wrześniu opublikowano nowy rozkład jazdy komunikacji miejskiej w Bydgoszczy, który nie spodobał się mieszkańcom. Wcięto sporo kursów. Po kilku tygodniach od tych zmian reporter "Expressu" sprawdził, czy mieszkańcy przystosowali się do nowej rzeczywistości.

Zobacz wideo z drona: Rozbiórka starego wiaduktu na Armii Krajowej w Bydgoszczy

od 16 lat
  • Linia 89 (Tatrzańskie – Błonie)

W okolicach godziny 16 już na rondzie Skrzetuskim można zauważyć wypełniony autobus, niemal po brzegi. Być może wynika to z pory dnia, ale i nie tylko. Ludzie wracający z pracy i młodzież szkolna to przeważające grupy, które korzystają z komunikacji w tym czasie. Natomiast tuż przed godz. 11 bez problemu można było znaleźć kilka wolnych siedzeń. Taki stan utrzymywał się do ul. Inowrocławskiej, gdzie wysiadła większość pasażerów. Aż do pętli Błonie dojechała zaledwie grupka osób.

  • Linia 54 (Błonie – Smukała)

Krótko po godz. 11 podjechał autobus w kierunku Smukały. Co istotne, nie był to pojazd przegubowy, a zdaniem wielu mieszkańców właśnie linia 54 uchodzi za tą „najpopularniejszą”. Już na samej pętli wsiadła zdecydowana większość pasażerów, a po zajechaniu na ul. Szubińską bardzo trudno było znaleźć wolne siedzenie. Sytuacja zmieniła się na Garbarach, dzięki czemu było luźniej. – Najgorzej jest tutaj w godzinach 14–16. Raz musiałam pojechać kolejnym autobusem, bo po prostu nie było miejsca. Zauważyłam wzmożony ruch również na dworcu głównym. Warto zaznaczyć, że tłok w linii 54 dotyczy obu kierunków. Co do linii 52, to więcej ludzi jedzie z centrum miasta na Błonie – twierdzi pani Monika.

  • Linia 5 (Rycerska – Łoskoń)

Również tutaj natężenie jest zależne od pory dnia i „specyfiki kalendarza”. Większy ruch można zaobserwować w kierunku dworca głównego, jednak nie zawsze. Warto przywołać tu niedzielni wieczór, 13 listopada. Większość osób wracała do Bydgoszczy, korzystając z dłuższego weekendu. Wsiadając do tramwaju, trudno było obrócić się w jakąkolwiek stronę, nie mówiąc o szybkim skasowaniu biletu. Sytuacja była na napięta, pojawiały się przypadki, gdy pasażerowie nie mogli złapać się poręczy. W razie nagłego i gwałtownego hamowania groziło to niebezpiecznym incydentem.

– Moje wnioski na temat organizacji komunikacji publicznej w Bydgoszczy nie dotyczą konkretnie czasu po jesiennych zmianach (na mojej linii z Fordonu, którą w dni robocze dojeżdżam do pracy w centrum, nie było akurat żadnych korekt), ale i tak mam bardzo złe doświadczenia z obserwacji "logiki" tej siatki. Te refleksje nijak się mają do urzędniczych analiz "potoków" ruchu i jakichś macierzy rozkładu - tłumaczy pani Ewa z Fordonu. - Kiedy na moje końcowe przystanki nie podjeżdża rozkładowy tramwaj, to za nic nie dowiem się z tablic ITS, czy to dlatego, że pięć minut się spóźni (na trasie, którą jedzie się 50 minut, z mijanką na Fordońskiej, wszystko może się zdarzyć), czy dlatego, że nie przyjedzie w ogóle. Na własne ryzyko biegnę na inne przystanki, a tam widzę, że przez 12-15 minut nie przyjedzie nic, za to dwie inne linie do centrum będą obsłużone w odstępach minuty czy trzech. Idiotyzm.

  • Linia 64 (Przemysłowa – Barwna)

Na samym początku trasy było bardzo spokojnie, podróżowała dosłownie mała grupa osób. To zmieniło się w okolicach przystanku Skłodowskiej–Curie/Bałtycka, gdzie autobus stał nieco dłużej niż zwykle, zanim wszyscy wsiądą na pokład. Jak przyznał pan Mateusz, późnym wieczorem – w okolicach godziny 22 – więcej niż zwykle jest osób w autobusie od przystanku Przemysłowa/Portowa.

Osobny problem to komunikacja "kryzysowa" w bydgoskim zbiorkomie – kontynuuje pani Ewa. Pamiętam ekstremalną sytuację z jednego gorącego letniego dnia. Tramwaj do Fordonu podjechał na mój przystanek - po 30 minutach oczekiwania! - z wyświetloną informacją o tym, że jedzie awaryjnie na Kujawską. I to była jedyna informacja dla zdezorientowanych pasażerów, bo motorniczy sobie beztrosko gadał przez radio (o tej sytuacji) z kolegami, zamiast mówić, co się dzieje, pasażerom. Pewnie, że nie mógł setkom ludzi po kolei tłumaczyć, dlatego niezbędna jest wyświetlana wewnątrz informacja na tablicy. Wszak ciągle chwalimy się tymi nowoczesnymi tramwajami! - opowiada bydgoszczanka. - Koniec świata nastąpił, gdy już nieprzebrany tłum ruszył do tramwaju na rondzie Jagiellonów. My wysiedliśmy, nie chcąc jechać na Kujawską, inni z kolei wsiadali, bo właśnie okazało się, że awaria została usunięta. Nie dowiedzieliśmy się tego od ciągle gadającego przez intercom motorniczego, nie z żadnych tablic... Zostałam niepotrzebnie na przystanku, w upale, z ciężkimi siatkami. Tak świetnie działa ten bydgoski system. Z całego serca życzę, by musieli takich sytuacji doświadczać na własnej skórze planiści z Zarządu Dróg i Komunikacji Publicznej.

Problemów dotyczących komunikacji miejskiej jest więcej. Podróżując linią 64 w kierunku Barwnej, można było zauważyć zepsuty autobus na ul. Bałtyckiej. Nadal nie słabnie ruch społeczny dotyczący przywrócenia linii 1 w weekendy. Rada Osiedla Wilczak – Jary wystosowała nawet oficjalnie pisma.

Inny przykład: pasażerowie linii 92 na Błoniu musieli czekać na zewnątrz kilka minut, ponieważ doszło do wymiany kierowców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo