Nie widzę powodu, by w Bydgoszczy nie mogło być ulicy Lecha Kaczyńskiego. Podobnie jak nie widzę powodu, dla którego ulica Kaczyńskiego koniecznie musiałaby powstać w tym mieście.
Prezydent ten nic szczególnego dla Bydgoszczy nie uczynił, ale i nic szczególnego dla miasta nie uczynił Mickiewicz, także patron ulicy, a nikt nie wybrzydza z tego powodu. Jako bydgoszczaninowi może mi być tylko trochę wstyd, że prezydent stał się patronem ulicy wąskiej i niebezpiecznej, w związku z czym w gazetach pojawią się tytuły: „Znów wypadek na Kaczyńskiego!”.
Jedno wszak wydaje się krzepiące. Lech Kaczyński nie zepsuje już pamięci o sobie. A tego samego z ręką na sercu nie można powiedzieć o żyjących patronach ulic.
Słuchałem wczoraj w radiu rozmowy reportera z Tomaszem Gollobem, który zluzuje komunistę Duracza na tabliczkach w Fordonie. Pan Tomasz był zaskoczony, nie bardzo wiedział, jak zareagować na wieść o ulicy swego imienia. Będzie się teraz musiał mocno pilnować, by ludzie, którzy wkrótce zamieszkają na Golloba, zawsze mogli być z tego dumni.