Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Parafia w Bydgoszczy pełna skandali. Ksiądz zapraszał ministrantów na "badanie"

Roman Laudański
Roman Laudański
Kościół pod wezwaniem Świętych Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy
Kościół pod wezwaniem Świętych Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy Tomasz Czachorowski
Kiedy chcesz zostać ministrantem, to księża są dla ciebie mili. Zapewniają, że w parafii jest jak w rodzinie – opowiada były ministrant. Po dziewięciu latach służby ołtarza dziś ma ochotę na jedno – dokonać apostazji, wystąpić z Kościoła.

"Poradnia" księdza Rafała

Bydgoska parafia pod wezwaniem Świętych Polskich Braci Męczenników nie ma ostatnio dobrej prasy. To tutaj chłopcy w wieku powyżej 15 lat spowiadali się księdzu Rafałowi K. ze swoich młodzieńczych grzechów. Dysponując tak sakramentalną wiedzą ksiądz Rafał zapraszał ich potem na „badanie” do swojej „poradni seksuologicznej” w domu parafialnym. Badanie manualne. Nakłaniał ich do rozebrania się, a następnie krawiecką miarą mierzył im penisy przed masturbacją i tuż po niej.

Prokuratura skierowała już do sądu akt oskarżenia przeciwko księdzu Rafałowi K. Za przestępstwa doprowadzenia do innej czynności seksualnej pod pozorem “terapii w poradni” wobec dziesięciu chłopców grozi mu do 8 lat więzienia.

– Ta parafia kiedyś tętniła życiem – opowiada Ryszard (imię zmienione). Swoje lata już ma, w głosie wybrzmiewa tęsknota za minionymi czasami. Bydgoską parafię „Męczenników” pamięta jeszcze z lat, kiedy w miejscu kościoła stała leśniczówka, a msze święte odprawiane były w szopce – tzw. „stajence”. Wspomina trud budowy – ze względu na grząski grunt najpierw trzeba było wykonać palowanie podłoża, by na palach oparły się fundamenty. Radość z otwarcia najpierw małego kościoła, a później dużego. Zamysł architekta był taki, by całość z lotu ptaka przypominała kielich z paterą.

Parafianin Ryszard: – Za proboszcza Romualda Biniaka parafia żyła. Wszystko się układało. Aż się chciało księdza Biniaka słuchać. Ludzie i w zwykłe dni chodzili do kościoła, do komunii. A za nowego proboszcza, pułkownika z wojska, wróciła moda na wielkanocne karteczki do spowiedzi. W dzisiejszych czasach?! Jak się szczerze z ludźmi z parafii porozmawia, to przyznają, że nie przepadają za obecnym proboszczem. To rygorystyczny służbista, a parafia to przecież nie koszary. No i żeby proboszcz przez lata nie wiedział, jakich ma księży w parafii i co oni wyrabiają? Kiedy przyjeżdżał do nas prymas Glemp czy ksiądz Popiełuszko, to moc ludzi przychodziło do kościoła. Nie mieścili się wewnątrz. A jak liczne pasterki były! Człowiek z chęcią chodził. Teraz powstała rysa na parafii. Jeśli nie wymienią proboszcza, to w parafianach zostanie zadra. Ciężko mówić, ale ten proboszcz powinien wylecieć – powiem delikatniej – odejść z parafii.

Chcesz być ministrantem?

Michał (imię zmienione), były ministrant: – Kiedy u „Męczenników” odbywały się msze np. za księdza Jerzego Popiełuszkę, który przecież tu odprawił ostatnie nabożeństwo przed męczeńską śmiercią, to nie było to tamto, że ktoś nie może. Przyjeżdżał biskup Tyrawa. Cała służba liturgiczna mała być przy ołtarzu. Nikt nie pytał o naukę, o lekcje, o prywatne sprawy. Dialog był krótki: - O godzinie trzynastej będziesz? – Nie mogę. – A chcesz być ministrantem? – No dobra, to będę. Za dzieciaka to jeszcze chętnie przychodziłem, bo uroczystość transmitowała telewizja, a ja na przykład z dzwonkami, a później już mi się nie chciało. Biskup przychodził, my na trzy – cztery: Szczęść Boże! Biskup się kłaniał, szedł dalej.

Michał został ministrantem w parafii pod wezwaniem Świętych Polskich Braci Męczenników pod koniec 2011 roku. Kolega ministrant wciągnął go do służby liturgicznej ołtarza. Udzielał się przez dziewięć lat. Intensywnie. Kiedyś mówili o nim, że był bardzo „kościółkowy”.

– W tym czasie byłem na zawołanie księży – opowiada. – Mówili np.: Jest pasterka maryjna w roku szkolnym o północy. Będziesz? Będę. Co z tego, że rano musiałem iść do szkoły. Była potrzeba, księża pisali esemesy, dzwonili. A kiedy mówiłem, że mam spotkanie, to padało pytanie: Co wybierasz: spotkanie czy kościół? Byłem gorliwym ministrantem. Roraty, nabożeństwa różańcowe, wcześniej bywało, że biegałem do kościoła nawet trzy razy dziennie jak była potrzeba. Oprócz posługi przy ołtarzu odbywały się zbiórki ministranckie, wyjazdy, pielgrzymki, spotkania opłatkowe. W Wielkim Tygodniu od lat jest w tej parafii zwyczaj stania z halabardami przy Grobie Pańskim. To staliśmy. Nie widziałem, żeby wtedy ksiądz Rafał faworyzował kogoś spośród ministrantów czy lektorów. W parafii zajmował się bierzmowaniem. Może tak wybierał ofiary do „badania”, o których wtedy jeszcze nic nie wiedziałem?

Michał dodaje, że nie zauważył, by ksiądz Rafał kiedykolwiek podczas mszy podchodził i błogosławił dzieci. Można powiedzieć, że „wolał” nastolatki, bo z dzieciakami to nawet nie gadał. Ale jak pojawił się kilkunastoletni chłopak, to zawsze zapraszał: Masz problem – przychodź, spoko.

Pokój ministranta Michała przypominał stragan z dewocjonaliami. Książki o tematyce religijnej, różańce, święte obrazki, wręcz ołtarzyk. Tak był wkręcony. Na całego oddany Kościołowi. Wszyscy byli przekonani, że na sto procent zostanie księdzem.
– No miałem takie pomysły, chciałem zostać, ale nie księdzem, a zakonnikiem, paulinem – przyznaje Michał. – Nie wiem dlaczego zakonnikiem, tak jakoś wyszło.

Coś pękło, coś się skończyło

Przestał chodzić do kościoła z dnia na dzień.
Kiedy ksiądz Rafał zniknął z parafii Michał nie wiedział, o co chodzi.
Później jeden z kolegów powiedział mu, że księdza Rafała zabrali „za pedofilię”. – Za co, kur... mać?!
– To ten kolega pokazał mi w komórce” zdjęcia i nagrania tego, co ksiądz do niego mówił w czasie „badania”. Jaka była nasza reakcja? Większość z nas miała ochotę temu księdzu po prostu wpier….ć. Tak po prostu.
Ksiądz Rafał K. służył w parafii na bydgoskich Wyżynach od 2015 roku. I był trzecim z kolei wikarym, który w nietypowych okolicznościach rozstał się z „Męczennikami”. Jeden czeka na wyrok z Watykanu, drugi przestał być księdzem, trzeci to właśnie ksiądz Rafał.

– Ludzie nie wierzą, że księża potrafią robić takie straszne rzeczy – mówi Michał. – Przecierają oczy ze zdziwienia, kiedy o którymś robi się głośno.

Parafianin Ryszard: – Po tej sprawie z księdzem Rafałem do kościoła chodzę i będę chodził, ale czy dalej do „Męczenników”? Nie wiem, co w niej siedzi. Po co mam chodzić do parafii, do której trafiają tacy księża? To, co się stało, jest dla mnie szokiem. Ciągle to przeżywam. Przecież tego księdza Rafała miałem dwa razy na kolędzie w domu. Źle się z tym czuję. Święty obrazek mi po nim został: „Z błogosławieństwem kolędowym ks. Rafał K.”
A ilu wysłuchał spowiedzi, ilu udzielił ślubów, odprawił pogrzebów?
Jeśli mają z tym problem starsi parafianie, to jak mogą reagować młodsi, np. Michał?
– Po tym, jak kolega pokazał mi te filmiki z „sesji” z księdzem Rafałem, ukradłem z kościoła na Wyżynach dwa kielichy i pięć stuł. Ze złości. Z niemocy. Może z desperacji? Nie wiem, ale sprawa księdza Rafała była dla mnie „gwoździem do trumny”. Przecież gdyby nic się nie stało, to pewnie nadal byłbym lektorem, chodziłbym do kościoła. Nigdy niczego nie ukradłem, aż do tej sprawy z księdzem Rafałem. Ukradłem kielichy, popełniłem głupotę, za którą żałuję i za którą będę musiał odpowiedzieć. Nie zrobiłbym tego drugi raz.

Kładzie na stole dokumenty z policji i sądu. Pomiędzy nimi legitymacja ministrancka. –To był mój akt bezsilności. Przez dziewięć lat napatrzyłem się od wewnątrz na to wszystko, co działo się w parafii.

Dodaje, że już od jakiegoś czasu powoli odchodził od Kościoła. Ale wtedy coś się w nim przełamało. Coś w nim pękło. Podczas spotkania Michał kilkakrotnie wymienia „litanię” trzech kolejnych księży, którzy z różnych przyczyn, także obyczajowych, musieli odejść z parafii.

– Ukradłem kielichy i stuły ze złości na księży. Kiedyś lektorzy chodzili „na składki”, czyli z koszykiem po kościele zbierać pieniądze. Ławki podzielone są na kilka sektorów. Zapomniałem podejść z koszykiem do ludzi stojących za ławkami. W zakrystii proboszcz mnie zapytał:- Widziałeś ludzi stojących z tyłu? - Widziałem. - To dlaczego tam nie zebrałeś? Tłumaczyłem, że pierwszy raz chodzę ze składką. Usłyszałem, że jeśli jeszcze raz zrobię mu taki numer, to wypad. Przestraszyłem się. Wtedy jeszcze zależało mi na kościele. Proszę poczytać co piszą o tej parafii w internecie: Jeśli chcesz szukać Jezusa, to nie u Męczenników, bo tam lecą na kasę.

Święte obrazy się pali

– Dwie stuły, mniejszej wartości, spaliłem – opowiada Michał. – Jeden kielich wysłałem do kolegi, drugi był u mnie w domu. Oprócz dwóch spalonych stuł policja wszystko odzyskała. Przy okazji wyszło, że wcześniej spaliłem Biblię i książki religijne, ale te rzeczy były moje.

Dlaczego paliłem? Bo chciałem zerwać z tamtym życiem. Przecież w tradycji Kościoła obowiązuje zasada, że niepotrzebne rzeczy religijne się pali, bo ogień jest święty. Nie wyrzuca się ich, bo to grzech. A ja już wcześniej chciałem pozbyć się przedmiotów związanych z Kościołem, bo one mi się źle kojarzyły, a przez lata ministranckiego zaangażowania trochę mi się tego zebrało. Zabierałem je do lasu na Glinkach. W jednym z magazynów poniemieckiej fabryki DAG. do dziś w kącie pewnie zostały resztki niedopalonej stuły. W marcu, kwietniu 2020 zacząłem palić dewocjonalia, które zalegały u mnie w domu. Likwidowałem mój ołtarzyk.

Kiedy wydało się, że to on dokonał kradzieży, księża wezwali go do parafii. Przyznał się od razu. Obiecał oddać wszystko oprócz dwóch spalonych stuł.

Michał: – Zapytałem proboszcza, czy mam odkupić te dwie spalone stuły. Powiedział, że nie. Zaproponowałem, że będę sprzątał wokół kościoła, zimą mogę odśnieżać. Nie chciał. Nie chciał zwrotu kasy za stuły. Prawdopodobnie któryś z księży zadzwonił po policję.

Michał: – Kryminalni zakuli mnie w kajdanki, ale to byli mili ludzie, złego słowa nie mogę na nich powiedzieć. Żartowali. Przed 22.00 zapukali do domu. Rodzice przestraszeni, ja w kajdankach. Nakaz przeszukania mieszkania. Pokazałem, gdzie jest kielich i stuły. Zabrali mi dwa telefony. Chcieli wziąć jeszcze laptopa, ale zapytałem, jak mam się zdalnie uczyć bez komputera? Drugi kielich też wrócił do kościoła, bo zawróciłem kuriera z paczką do kolegi.

Michał: – Śledczy przeszukali mój telefon. Zdjęcie po zdjęciu. Filmiki z palenia. Dopytywanie, co jest moje, a co ściągnięte z neta. Tłumaczyłem, co jest co. Kiedy paliłem te rzeczy, to leciała muzyka folkowa podchodząca pod mitologię nordycką. Nazwali mnie satanistą. Tłumaczyłem, że szatan jest demonem z mitologii judeochrześcijańskiej, a nie z mitologii nordyckiej. Usłyszałem, że na miejscu rodziców, wszystko by mi spalili.

Policja wypuściła go w Boże Ciało. Na odchodne policjantka rzuciła: – Tylko nie odwal nic głupiego! Wiesz jaki dziś jest dzień? Boże Ciało. Procesje na ulicach.

Co siedzi w parafii?

Michał: – W kościele odbyło się nawet nabożeństwo przebłagalne za to, co zrobiłem, wspominali mi o tym znajomi, bo teraz mam zakaz wstępu na teren parafii. Jeżeli ktoś mnie zobaczy w kościele, to księża od razu wzywają policję. Tak mi powiedzieli. A po co ja mam tam przychodzić? Chciałem oddać kasę lub odpracować te spalone stuły, ale nie chcieli. Dziś jestem niewierzący. Kiedy skończę osiemnaście lat, dokonam aktu apostazji. I wtedy powiem głośno, co o tym wszystkim myślę.

Były parafianin: – Skoro u „Męczenników” było nabożeństwo przebłagalne za kradzież kielichów i stuł, to ciekawe, czy odbędzie się nabożeństwo przebłagalne za to, co robił młodym chłopcom ksiądz Rafał? Czyżby kielichy i stuły były ważniejsze od chłopców, którzy przez księdza Rafała na długo pozostaną z tą traumą?

***
W czwartek, 15 kwietnia, przed Sądem Rejonowym w Bydgoszczy zaczął się proces byłego ministranta Michała. Mężczyzna zeznał, że kilka lat temu był molestowany przez jednego z księży w parafii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Parafia w Bydgoszczy pełna skandali. Ksiądz zapraszał ministrantów na "badanie" - Gazeta Pomorska