Zobacz wideo: Wakacyjne pokazy fontanny multimedialnej przed Filharmonią Pomorską w Bydgoszczy
Jak wspomina pani Anna, sama kiedyś była tą rodziną, która potrzebowała pomocy. Wsparcie, jakie otrzymała, było dla niej motywacją do tego, by zacząć pomagać innym.
Wolontariusz nie powinien oceniać
- Pamiętam moją pierwszą podopieczną. Pani Krysia – starsza, samotna. Dzieci wyjechały do Anglii, nie interesowały się nią. Miała bardzo niską emeryturę, a musiała płacić wysoki czynsz. Od razu nalegała, byśmy przeszły na „ty”, mimo różnicy wieku między nami - wspomina bydgoszczanka. - Wzruszające było to, jak niewielkie miała potrzeby: mały czajnik, bo dużego nie uniesie, dobra książka… Jak przyjechaliśmy obładowani paczkami, nie dowierzała, była wzruszona, płakała. W takich momentach człowiek wie, że było warto. Ze cały ten trud się opłacał. Dziś pani Krystyna już nie żyje. Ale w mojej pamięci pozostanie na zawsze.
W wolontariacie, podkreśla nasza rozmówczyni, najważniejsze jest to, by starać się nie oceniać drugiego człowieka. Bo choć dla nas ich problemy mogą wydawać się małe, dla nich mogą być górą lodową, której nie sposób pokonać. - Trzeba umieć słuchać drugiego człowieka. Mieć w sobie dużo empatii i zrozumienia dla tych osób - podkreśla pani Anna.
Choć wzruszeń w pracy wolontariusza nie brakuje, bywają i momenty trudne. Dla pani Anny to przede wszystkim takie chwile, kiedy wybrana rodzina zawodzi. Ale są i inne sytuacje.
- Rozmawiałam z pewną młodą dziewczyną. Miała synka poważnie chorego na serce. Kiedy siedzisz, rozmawiasz, widzisz to małe, bawiące się dziecko i myślisz, że nie wiadomo, jak długo jeszcze pożyje... gardło się ściska. Ale musisz się uśmiechać, starać się nie okazywać rodzinie tego smutku - mówi Anna Bartnik. - Każdy wolontariusz ma swoje sposoby, żeby sobie z tym radzić. Ja zawsze powtarzam sobie, że muszę być silna. Dużym wsparciem jest to, że wolontariusze rozmawiają z rodzinami w parach. Obecność tej drugiej osoby sprawia, że nie jesteśmy z tymi emocjami sami.
Wolontariat jest dla każdego!
Jak zdradza pani Anna, mimo tych trudnych chwil, wolontariat sprawia, że czuje się spełniona. Na przykład kiedy wolontariusze podczas finału Szlachetnej Paczki otwierają busa, a rodzina płacze ze wzruszenia. Albo kiedy rozmawia z podopieczną, która kiedyś zwierzała się, że sobie nie poradzi i nic w życiu nie osiągnie, a dziś prowadzi własną firmę sprzątającą.
- Dzięki temu mamy poczucie, że robimy coś naprawdę ważnego. Coś, co ma sens. I nieważny jest wiek - nasz najstarszy wolontariusz ma 63 lata, najmłodszy 16. Nieważne są choroby - sama jestem osobą z niepełnosprawnością. Paczka jest dla każdego! - podkreśla bydgoszczanka.
Przypominamy, Szlachetna Paczka i Akademia Przyszłości cały czas rekrutują wolontariuszy. Osoby zainteresowane proszone są o wypełnienie formularza, który jest dostępny na: www.superw.pl.
